Prasa o drugiej fali korony: ta jesień będzie inna od wiosny
9 października 2020Dziennik "Sueddeutsche Zeitung" pisze: "W obliczu nowej fali pandemii politycy muszą balansować między troską a uspokajaniem. Dziś już wiemy więcej o tym wirusie niż na początku roku. Może to pomóc w uniknięciu ograniczeń, takich jak te na wiosnę, nawet jeśli wskaźniki infekcji nadal rosną. Szkoły mogą pozostać dłużej otwarte, fryzjerzy nie muszą już zamykać swoich salonów, przepisy ochronne pozwalają w dużym stopniu na prowadzenie działalności gospodarczej. Dla tych, którzy są chorzy, są pierwsze leki, które działają, są szybkie testy w dużych ilościach i wystarczająco dużo wolnych łóżek na oddziałach intensywnej opieki medycznej. Jest więcej doświadczenia w ograniczaniu wybuchów epidemii i więcej personelu do śledzenia kontaktów zakażonych osób. Korona w Niemczech jesienią 2020 roku nie jest już tą z wiosny 2020 roku. To uspokaja sytuację. Ale na tym właśnie polega niebezpieczeństwo. Kiedy wskaźniki infekcji były niskie, na początku lata zaczął nam grozić paradoks prewencyjny. Polega on na tym, że sukces prewencji może doprowadzić do tego, że coraz mniej osób będzie zachowywało się ostrożnie, ponieważ nie doceniają ryzyka. To, co teraz zagraża krajowi, to paradoks motywacyjny. Tym razem perspektywa lepszego radzenia sobie z epidemią, jak ta, która miała miejsce wiosną, dzisiaj może doprowadzić do tego, że ludzie będą zachowywać się bardziej niedbale i nie docenią ryzyka".
Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" koncentruje się na politykach. Jak ocenia, "można się cieszyć z tego, jak dobrze niemiecka polityka poprowadziła kraj przez dotychczasową pandemię. Według sondaży większość Niemców też tak to postrzega. Przepaść między tymi, którzy nie ufają już "tym na górze", a tymi, którzy uważają ich za kompetentnych, może się powiększać. Ale w czasie kryzysu większość ludzi wyraźnie zrozumiała, że nawet polityka prób i błędów jest odpowiedzialna. I że nie najłagodniejszy przebieg pandemii może być miarą działań politycznych, ale tylko najgorszy. Nawet jeśli to się nie stanie".
Dziennik ekonomiczny "Handelsblatt" zwraca uwagę na ważny dla biznesu aspekt: "Dla dalszego ożywienia gospodarczego ważne jest, aby podróże służbowe pozostały możliwe. Bezpośredni kontakt między ludźmi jest ważny dla kluczowych branż przemysłu do pozyskiwania zamówień, montażu maszyn na miejscu u klienta, ich konserwacji i sprzedaży. Więc chodzi o to, aby zapobiegać infekcjom, tam gdy występują one w dużych ilościach - a nie aby zakazać podróżowania, zwłaszcza w obrębie kraju".
"Życie takie, jakie znaliśmy? Ta formuła Angeli Merkel wydaje się staromodna" - ocenia komentator dziennika "Frankfurter Rundschau". "Wielka sprzeczność polega na tym, że to nie jest dynamiczny czas, abstrahując od lawinowego wzrostu zakażeń i stopniowego kończenia się iluzji, że wirus jest pod kontrolą. Sztuka życia zdaje się polegać na czekaniu. Zobaczmy, co się wydarzy. (...) Przetrwać następną zimę: Osobom starszym nasuwa to skojarzenia, ale to znowu stało się najważniejszym celem. To nie tak daleki horyzont. Więc - proszę nie zapominać, że będzie życie po tym. Być może z nową lekkością i nowymi możliwościami. Ze swobodą zachowania się inaczej niż inni".
Temat ten podejmuje także prasa regionalna. Na przykład "Allgemeine Zeitung" (Moguncja):
"Jak króliki na węża, patrzymy jak zaklęci - politycy, media, społeczeństwo - na liczbę 50, czyli tej uznanej za krytyczny próg nowych zakażeń na 100 tys. mieszkańców przez ostatnie siedem dni. Ten parametr i całkowita liczba zakażeń mają pomóc w przybliżeniu ocenić rozwój pandemii; i tam, gdzie ma to sens, zawczasu sięgnąć po środki zaradcze - regionalnie. Nie ma jednak powodu do sięgania po tak drastyczne środki jak ograniczenia w podróżach krajowych - kiedy nie ma żadnych problemów z dostępnością do łóżek na oddziałach intensywnej opieki medycznej. Będziemy musieli nauczyć się dosłownie żyć "bardziej na luzie" z tym wirusem, bo nie wiadomo kiedy będzie dostępna szczepionka ani czy rzeczywiście będzie skuteczna. To długa droga i wąska granica. Wydając zakazy, które nie są ani rozsądne, ani odpowiednie, nie zajdziemy daleko.
Dziennik "Heilbronner Stimme" zwraca z kolei uwagę na to, że liczba zakażeń wprawdzie rośnie, "ale obraz jest zupełnie inny niż na początku pandemii: kiedy wiosną tysiące ludzi zarażało się każdego dnia, śródmieścia miast były jak wymarłe. Połowa republiki pracowała z domu, sklepy były zamknięte a restauracje mogły jedynie sprzedawać potrawy na wynos. Wszystko to się skończyło, ludzie wychodzą z domu i spotkają się - zachowując odległość i nosząc maseczki. Zdobyliśmy doświadczenie w obchodzeniu się z tym wirusem. W gabinetach lekarskich i szpitalach traktowanie zakażonych stało się rutyną, w wielu miejscach zwiększono liczbę łóżek na oddziałach intensywnej opieki medycznej. Nadal aktualne jest: zachowywanie dystansu, mycie rąk i noszenie maseczek pomaga w zwalczaniu pandemii. W społeczności, która opiera się na solidarności, to nie są wygórowane standardy".