Prasa o Iranie: porozumienie nuklearne jest martwe
11 czerwca 2019"Nie masz szansy, więc ją wykorzystaj” – to dewiza, która zdaniem "Straubinger Tagblatt" przyświecała ministrowi Maasowi w jego teherańskiej misji, podczas której miał ocalić porozumienie nuklearne i odwieść Iran od powrotu do własnego programu atomowego. “To słuszne, by podejmować próby. Jednak nawet Maas wie, że jego misja była beznadziejna. Wszystko wskazuje na to, że porozumienie jest martwe, gdyż pozostali jego partnerzy, czyli Chiny, Rosja, Wielka Brytania, Francja i Niemcy, nie są w stanie zrealizować swoich obietnic, że pomogą Iranowi gospodarczo”.
Komentując dyplomatyczne wysiłki Maasa, "Mannheimer Morgen" zauważa, że Unii Europejskiej od dawna nie udaje się przekuć swej gospodarczej wielkości w wielkość geopolityczną. "Dlatego teraz staje się piłką w grze. Jej armie są tak rozbite, że pomimo wielkich nakładów finansowych na zbrojenia, na arenie międzynarodowej może położyć na szali jedynie ułamek siły wojskowej USA”.
"Mitteldeutsche Zeitung" podkreśla, że Iran słusznie wskazuje na Biały Dom jako źródło porażki porozumienia nuklearnego i dodaje, że Iran przestrzega po dziś dzień surowych ustaleń, mimo iż sankcje USA pogłębiają kryzys gospodarczy w kraju. "Jednak wyjście Iranu z porozumienia i budowanie bomby atomowej nie poprawiłoby sytuacji. Wręcz przeciwnie: wtedy Europejczycy, Rosjanie i Chińczycy musieliby powrócić do swoich sankcji, co miałoby niszczący wpływ na zaopatrzenie kraju. To nie może leżeć w interesie mułłów”.
Zdaniem "Frankfurter Rundschau" cel wizyty Heiko Maasa w Teheranie był "wielki, ale widoki na sukces mierne”. Maas musiał jednak pojechać do Teheranu, gdyż "nuklearny wyścig na Bliskim Wschodzie to jedna z gorszych rzeczy, która mogłaby się przytrafić Europie”. Zdaniem dziennika, jedyną rzeczą, którą Maas mógł zrobić, to podkreślać w swoich teherańskich rozmowach negatywne skutki, jakie powrót do programu nuklearnego miałby dla Iranu. UE nie jest w stanie skompensować amerykańskich sankcji, zaś "kryzys irański pokazuje Unii, jak bardzo jest zależna od USA. Jednocześnie wyznacza początek niezależnej europejskiej polityki światowej”.