Prasa o wyborze von der Leyen: UE jest zdolna do działania
17 lipca 2019"Wybór Ursuli von der Leyen jest pod wieloma względami zerwaniem z długą brukselska tradycją. Jest ona pierwszym niemieckim politykiem na tym stanowisku od ponad 50 lat. To, że jej narodowość praktycznie nie odgrywała żadnej roli w debacie minionych dni, uszło jakoś uwadze opinii publicznej. A przecież jest to imponujące dowód na to, że współpraca w UE zatarła historyczną nieufność.
Jeszcze 20 lat temu w Brukseli (i Berlinie) głównym zarzutem przeciwko niemieckiemu kandydatowi byłoby to, że jest on Niemcem. Inaczej niż jej bezpośredni poprzednicy, von der Leyen nie wywodzi się z Rady szefów państw i rządów, która uważa się za prawdziwy rząd Europy. Być może da jej to więcej swobody niż było to w przypadku Junckera, Barroso i Prodiego" – pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung" chwaląc jednocześnie Parlament Europejski za pragmatyzm.
Bardziej krytyczny jest komentator dziennika "Sueddeutsche Zeitung": Ursula von der Leyen, chociaż sama jest zaangażowaną Europejką, zawdzięcza swoją nominację siłom eurosceptycznym lub nawet wrogim Europie. Nic dziwnego, że deputowani SPD w unijnym parlamencie, mimo silnego nacisku swojej własnej partii – głosowali przeciwko niej. Nie poddali się też żałośnie nacjonalistycznym apelom, według których niemieccy posłowie powinni głosować na niemiecką kandydatkę. Jednak socjaldemokraci z innych państw, przede wszystkim Hiszpanie, w zamian za miłą posadkę ministra spraw zagranicznych UE poddali się oportunistycznie naciskowi szefów państw i rządów i osłabili w ten sposób parlament".
Zdaniem komentatora "Die Welt" von der Leyen "jest być może dla europarlamentu najmniejszym wspólnym mianownikiem. Ale w jej osobie po burzliwych czasach stery przejmuje kapitan-poliglotka, która dysponuje potrzebnymi cechami charakteru: entuzjazmem, pragmatyzmem, talentem do reprezentowania i zdolnością do integrowania.
Ostatnie jest szczególnie ważne w czasach, kiedy pogłębiają się pęknięcia w łonie Unii pomiędzy Wschodem a Zachodem, Południem a Północą. Wszyscy ci, którzy uparcie przypominają jej wątły bilans w niemieckim MON i mało przejrzyste okoliczności nominacji powinni wiedzieć, że de facto mają rację, ale z tego powodu von der Leyen nie musi być złą przewodniczącą eurokomisji (...).
Czy nowej przewodniczącej Komisji Europejskiej uda się przezwyciężyć blokady i zachęcić szefów rządów UE do bardziej ambitnej polityki, dopiero się okaże. W każdym razie tej matce siedmiorga dzieci nie brakuje zdecydowania i twardości, także wobec siebie samej. Kobieta, która nie bierze do ust ani kropli alkoholu i w dni robocze nocuje w ascetycznie urządzonym pokoiku w swoim ministerstwie już wkrótce pokaże swoim nowym współpracownikom i szefem rządu w UE, że trzeba się z nią liczyć".
Wybór von der Leyen komentuje również prasa regionalna. Np. dziennik "Neue Osnabrücker Zeitung" przypomina, że "polityka uważana jest za sztukę kompromisu między wizją, a tym co wykonalne. W Unii Europejskiej ta sztuka sprowadza się do poszukiwania najniższego wspólnego mianownika. Dlatego unijna polityka działa często tak jak wybór von der Leyen na przewodniczącą Komisji Europejskiej – nie źle, ale też nie zadowalająco. W gruncie rzeczy zwycięstwo von der Leyen jest radosnym wydarzeniem. Po raz pierwszy na czele UE stanie kobieta. Jednak to czysty pragmatyzm kazał wielu parlamentarzystom na nią głosować. Niektórzy woleli wznieść na tron byłą minister obrony niż ryzykować destabilizację Europy".
Jak podkreśla komentator innej regionalnej gazety, "Leipiziger Volkszeitung", von der Leyen wygrała tylko minimalnie. "Tylko dzięki przewadze dziewięciu głosów Ursula von der Leyen została wybrana we wtorek wieczorem przez Parlament Europejski na nową przewodniczącą Komisji Europejskiej. Udało jej się to prawdopodobnie tylko dlatego, że dzięki swojemu emocjonalnemu i przyjętemu z uznaniem przemówieniu tego ranka przeciągnęła na swoją stronę wielu krytyków. W Europie kończy się czas ośmiu skomplikowanych tygodni powyborczych, w czasie których fiasko poniosło wiele propozycji personalnych. Niezależnie co się sądzi o programie von der Leyen, to że ten proces został w miarę zwieńczony sukcesem i Europa w trudnych czasach jest zdolna do działania to najważniejsza wiadomość tego dnia".