Niemiecka prasa: rasizm jest czymś nie do zaakceptowania
9 czerwca 2020"Bez wątpienia - mamy do czynienia z codziennym rasizmem (...). Zdjęcie, nazwisko, obco brzmiący akcent - to wszystko nierzadko decyduje o dostaniu pracy czy mieszkania, o karierze i wykluczeniu; nawet pełen empatii obserwator nie jest w stanie sobie tego wyobrazić" - konstatuje dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
"Tym gorzej, jeśli nawet państwo gorzej niż innych traktuje ludzi z powodu ich koloru skóry czy pochodzenia. Także i na to są przykłady - w urzędach czy na policji. Imponujące demonstracje przeciwko, nawet zdaniem byłych prezydentów, systemowemu rasizmowi w USA, który z pewnością stanowi globalne wyzwanie, nie powinny jednak prowadzić do wrzucaniu wszystkich do jednego worka. (...) Potworne uogólnienia skierowane przeciwko tysiącom funkcjonariuszy, przeciwko samemu ustrojowi, wracają bumerangiem do tych polityków, którzy próbują używać tego do własnych celów. Słuszne oburzenie z powodu brutalnej śmierci George'a Floyda w Ameryce wykorzystywane jest do autopromocji w aureoli adwokata dobra. To ma być sprzeciw? Czy naprawdę żyjemy w państwie policyjnym?" - pyta retorycznie komentator.
Temat ten podejmuje także prasa regionalna. Na przykład dziennik "Münchener Merkur" zauważa, że "Trwało to całe dwa tygodnie, aż SPD zechciała zdemaskować taki sam rasizm, który w USA doprowadził do śmierci George'a Floyda, w szeregach niemieckiej policji. Występuje one pewnie tu i tam, i dobrze, jeśli koledzy i przełożeni wykorzystają wydarzenia w USA do tego, by i u nas w przyszłości dokładniej się przyjrzeć temu zjawisku. Ale na twierdzenie Esken, że w organach ścigania istnieje systemowy rasizm, nie ma dowodów. Skandal, z którym z wysokiego rumaka chce walczyć szefowa SPD, istnieje tylko w świecie wyobrażeń tej polityk".
Podobnie widzi to komentator dziennika "Ludwigsburger Kreiszeitung": "Niemcy to nie Ameryka, gdzie rasizm policji jest powszechny i może prowadzić do śmiertelnych skutków. Także i w naszym kraju występują pojedyncze prawicowe tendencje i nieadekwatne do sytuacji zachowania funkcjonariuszy. I z pewnością są policjanci, którzy nie powinni nimi być. W obliczu 320 tys. funkcjonariuszy w Niemczech nie powinno to jednak dziwić. Esken igra z uogólnieniem, które dyskredytuje przeważnie dobrą pracę mężczyzn i kobiet w mundurach, wśród których jest coraz więcej osób o rodowodzie imigracyjnym. Podważa ona także zaufanie do policji. Szefowa SPD nie wspomina, skąd czerpie swą wiedzę. Tak być nie może".
Na inny aspekt zwraca uwagę komentator dziennika "Stuttgarter Zeitung": "Rasizm jest czymś nie do zaakceptowania. Protest dziesiątek tysięcy osób uświadamia, jak wielu w Niemczech gotowych jest nazwać rzecz po imieniu i zaangażować się na rzecz trwałych zmian. Komisaryczny szef Biura ds. Walki z Dyskryminacją, Bernhard Franke, twierdzi, że dyskryminacja ze względu na kolor skóry jest w Niemczech powszechna - nierzadko także ze strony urzędów. Protest przeciwko odwracaniu wzroku i bagatelizowaniu na pewno jest pożyteczny".