Niemiecka prasa: "Szalejący Erdogan"
26 listopada 2016Monachijska, opiniotwórcza „Süddeutsche Zeitung” pisze, że turecki prezydent może sobie grozić zerwaniem paktu migracyjnego. Sytuacja w porównaniu z 2015 roku już jest inna – stwierdza dziennik. „Wątpliwe jest, żeby szefowie rządów zastosowali się do zaleceń Parlamentu Europejskiego ze względu na lęki i inne względy. Erdogan wie o tym, dlatego wprawdzie grozi, ale zaraz potem mówi, że jego przestrogi dotyczą sytuacji, kiedy UE »posunie się dalej«. Erdogan zachowuje się jak bokser, który pokazuje pięść, ale za chwilę znów opuszcza ramię, bo myśli, że przeciwnik się boi. W tureckiej polityce funkcjonuje to znakomicie, zresztą ze znanymi skutkami”. Monachijska gazeta uważa, że „w Berlinie należałoby się właściwie go mniej bać”. Bo, co tak naprawdę się stanie, jeśli okaże się, że Erdogan potraktuje to poważnie? Jeśli turecka policja pozwoli znów przemytnikom ludzi operować na całych odcinkach wybrzeża? – pyta gazeta. „»Wydarzenia« z 2015 roku już się nie powtórzą, ponieważ Syryjczycy i Afgańczycy tymczasem wiedzą, że na greckich wyspach czeka ich na emigracji pewien rodzaj życia w niewoli. Prawie wszystkie drogi od Morza Egejskiego są dla nich zamknięte. (…) Gdyby więc z Turcji napłynęło więcej migrantów, eskalowałaby sytuacja już w Grecji. Cały szlak bałkański jest obwarowany zasiekami i tak zostanie. A niespodziewanej solidarności UE z jej najsłabszym państwem członkowskim i tego, że migranci będą rozdzielani od Pragi po Paryż, też oczekiwać nie należy”.
Hamburski, opiniotwórczy tygodnik „Die Zeit“ jest przekonany, że groźby prezydenta Turcji pod adresem Unii Europejskiej tak naprawdę nie były skierowane do niej. „Jak często Recep Tayyip Erdogan już groził zerwaniem paktu migracyjnego, trudno jest ocenić. Cztery razy? Pięć? Co dwa miesiące? Jeszcze zanim przystał na porozumienie z UE, turecki prezydent już w listopadzie ub. roku ostrzegał, że »otworzy wrota« i Europę »zaleje falą uchodźców«. Erdogan dobrze wie, że tymi groźbami za każdym razem może na nowo skupić na sobie uwagę Unii Europejskiej” – pisze gazeta i zauważa: „Ta umowa o relokacji migrantów jest jego atutem.(…) Gdyby prezydent rzeczywiście w pierwszej kolejności martwił się o szanse swego kraju na członkostwo w UE, na pewno uważałby na słowa. Kiedy chodziło o naprawienie relacji z Rosją, Erdogan wybrał na przykład ugodową retorykę. Swoje ostatnie groźby turecki prezydent tylko pozornie kieruje pod adresem Zachodu. W pierwszej kolejności adresowane są one do tureckich wyborców”- podkreśla dziennik.
"Nie zatrzaskiwać drzwi"
Stołeczna „Berliner Zeitung” wskazuje na szkody, jakie powstaną w wyniku takiej sytuacji. „Relacje z Turcją ucierpią na pewien czas, zaś Niemcy i UE muszą się nastawić na to, że umowa o relokacji migrantów nie utrzyma się zbyt długo. Szalejący Erdogan wymyślił to sobie być może jako karę dla aroganckiej Unii, która od dawien dawna jak Parias trzyma Turcję na dystans” – podkreśla gazeta. „Jednak ostatecznie poszkodowane na skutek tego będzie tureckie społeczeństwo obywatelskie. Wzrośnie liczba migrantów. Wśród uciekających będzie wielu Turków, którzy w swoim kraju cierpią niedostatek i są zrozpaczeni polityką” – ocenia dziennik.
Wychodząca w Düsseldorfie „Rheinische Post" uważa, że prowokowanie Erdogana nic nie przyniesie. „Zamiary europejskich deputowanych nie przyniosą efektów, za to maksymalnie wkurzą Erdogana. (…) Oficjalne wstrzymanie negocjacji akcesyjnych też jest niepotrzebne, gdyż ten proces i tak kuleje. Poza tym przekreśliłoby to garstce demokratycznej opozycji w Turcji perspektywę członkostwa w UE. Ostatecznie UE i Turcja, jeszcze jej partner, stałyby się dla siebie wrogiem – z obustronną szkodą” – podkreśla dziennik.
Wychodząca we Fryburgu (Freiburg) „Badische Zeitung” zwraca uwagę na to, że „jak długo UE nie będzie miała skutecznej polityki imigracyjnej, tak długo będzie ją można szantażować. Pomimo to może już niedługo dojść do zerwania stosunków z Ankarą, być może nie można tego uniknąć. Dynamika tureckiej polityki wewnętrznej wskazuje na to” – argumentuje gazeta. „Ale jeśli do tego dojdzie, powinno być jasne, że to sam Erdogan zburzył mosty do Europy. UE nie powinna mu robić przysługi i jako pierwsza zatrzaskiwać mu drzwi przed nosem” – sugeruje fryburski dziennik.
Barbara Cöllen (opr.)