Niemiecka prasa: Trump znów lekceważy sojuszników z NATO
23 maja 2020Dziennik "Sueddeutsche Zeitung" zauważa, że "zimna wojna, co do tego panowała kiedyś zgodność, musi zostać zastąpiona szeregiem międzynarodowych porozumień. Panowało przekonanie, że stopniowe rozbrojenie można osiągnąć tylko budując zaufanie między Wschodem a Zachodem i że traktaty wymagają uregulowanego mechanizmu kontroli. Powstała kompleksowa konstrukcja, koncepcja polityki międzynarodowej, która przez długi czas pomagała w utrzymaniu względnej stabilności w relacjach między mocarstwami atomowymi i ich sojusznikami. Czas tej koncepcji najwidoczniej dobiega końca. Związane jest to z tym, że Chiny nie chcą poddać się żadnym ograniczeniom i kontrolom. Z drugiej strony Rosja chce odzyskać status supermocarstwa, który posiadała za czasów ZSRR - i robi to za pomocą klasycznej polityki militarnej. Po trzecie administracja Trumpa realizuje politykę podporządkowaną gospodarczemu nacjonalizmowi i napędzaną egocentryczną ideologią.
Komentator "Frankfurter Allgemeine Zeitung" obawia się z kolei, że "wypowiedzenie (traktatu) jest tylko pośrednim krokiem. Traktat o ograniczeniu rakiet balistycznych krótkiego i średniego zasięgu (INF) jest już martwy; okres obowiązywania nowego traktatu START o ograniczeniu strategicznych rakiet atomowych kończy się za niecałe dziewięć miesięcy. Trump wierzy w to, że uda się wynegocjować następny taki traktat z Moskwą i Pekinem. Ale dlaczego miałyby przystać na to Chiny, szczególnie teraz? Kalkulacja Trumpa jest nader jasna - jeśli wkrótce w gruzach legną resztki tradycyjnej amerykańskiej polityki rozbrojeniowej, wtedy tylko jedna osoba ma być winna - prezydent Chin".
Temat ten komentuje także prasa regionalna. Na przykład wychodzący w Oldenburgu dziennik "Nordwest-Zeitung" zwraca uwagę na inny aspekt: "Prezydent USA ma dość zrozumiałe powody, by krytykować Traktat o otwartych przestworzach między państwami NATO i byłymi członkami Układu Warszawskiego. Rosja, i to od dawna nie jest tajemnicą, nie zawsze dotrzymuje zobowiązań wynikających z tego traktatu. Jednak reagować na to wycofaniem się w pojedynkę to niewłaściwy krok. Oczywiście loty zwiadowcze w epoce techniki satelitarnej nie mają już takiego znaczenia co kiedyś. Jednak fakt, że w każdym takim locie udział brali zarówno przedstawiciele krajów obserwujących jak i obserwowanych pomagało w wyjaśnieniu nieporozumień już w zarodku":
Komentator dziennika "Märkische Oderzeitung" z Frankfurtu nad Odrą krytykuje z kolei unilateralne działania Waszyngtonu. "Krytyka łamania postanowień Traktatu przez Rosję podzielana jest w NATO, sam Traktat wobec dzisiejszych możliwości techniki satelitarnej stracił być może na znaczeniu, ale właściwie chodzi tu o aspekt polityczny. Trumpowi nie chodzi o naprawę wystawianych na próbę trudnych relacji, nie o przywrócenie nadwerężonego zaufania, ale o dyktat reguł gry według własnego gustu".
Krytykę tę podziela także dziennik "Rhein-Neckar-Zeitung" z Heidelbergu. "Po raz kolejny USA nie uważają za stosowne skonsultować decyzji z partnerami z NATO, decyzji, która dotyczy także ich bezpieczeństwa. Jak niewiele prezydenta USA obchodzą interesy jego sojuszników widać po stwierdzeniu, że USA dzięki swoim satelitom nie są zdane na loty zwiadowcze. Wyjście w kosmos to adekwatne porównanie - zamiast zbliżenia USA coraz bardziej oddalają się".