Niemiecki historyk o pomniku ofiar II WŚ: Wypełnić tę lukę
10 czerwca 201877 lat temu, 22 czerwca 1941 r. Wehrmacht zaatakował Związek Radziecki; dwa lata wcześniej napaścią na Polskę Niemcy rozpoczęli wojnę ekstreminacyjną, której kulminacją był Holokaust i śmierć milionów ludzi. Zapis w umowie koalicyjnej CDU/CSU i SPD mówi o „wzmocnieniu w stolicy Niemiec pamięci o ofiarach niemieckiej wojny eksterminacyjnej na Wschodzie w dialogu z naszymi wschodnioeuropejskimi sąsiadami”. Jak jednak dokładnie ma to wyglądać? Niemiecki historyk Martin Aust, profesor Uniwersytetu w Bonn, który koncentruje się w swojej pracy na historii i kulturze Europy Wschodniej wzywa w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną (KNA) do szerokiej społecznej dyskusji.
KNA: Panie Profesorze, w Berlinie istnieje już szereg pomników poświęconych pamięci ofiar narodowego socjalizmu. Czy naprawdę istnieje potrzeba wzniesienia kolejnego miejsca pamięci dla ofiar wojny ekstreminacyjnej na wschodzie Europy?
M. Aust: Jeżeli spojrzy się na krajobraz pamięci, szybko można zauważyć, że nie ma miejsca pamięci polskich i sowieckich ofiar. Należy wypełnić tę lukę.
KNA: Jakimi merytorycznymi argumentami można to uzasadnić?
M. Aust: Ciągle jeszcze wielu osobom nie jest znany cały wymiar popełnionych wówczas zbrodni. Znajdujemy się ponadto w fazie głębokich zmian następujących w naszej kulturze pamięci: przechodzeniu od pamięci komunikatywnej do kulturowej.
KNA: Co to znaczy?
M. Aust: Świadkowie historii wymierają. Rodzi się zatem pytanie, jak bez nich przypominać o okropnościach przeszłości i wyciągać wnioski na czasy obecne i przyszłość.
KNA: Czy mimo to nie byłoby pożądane, by jeszcze za życia ostatnich świadków historii powstało w Berlinie kolejne miejsce pamięci?
M. Aust: Tak, byłoby to pożądane, ale dyskusja o pomniku nie powinna się toczyć pod presją.
KNA: Do tej pory, jak się wydaje, taka dyskusja jeszcze się naprawdę nie rozpoczęła.
M. Aust: Jednym z powodów jest brak centralnego organu, który by opracował ogólną koncepcję pamięci. Potrzebne są inicjatywy i pogłębiony dialog polityczny i społeczny. Pomnik Pomordowanych Żydów Europy poprzedziła w 1988 r. inicjatywa historyka Eberharda Jäckla i publicystki Lei Rosh. Powstało wspierające tę inicjatywę stowarzyszenie, dzięki któremu żądanie budowy takiego pomnika stało się przedmiotem dyskusji politycznej. W końcu doprowadziło to do podjęcia przez Bundestag decyzji o budowie pomnika. Podobnie przebiegał ten proces w przypadku pomnika upamiętniającego homoseksualne ofiary nazistów, Pomnika Pomordowanych Sinti i Romów Europy czy Miejsca Pamięci ofiar eutanazji.
KNA: Dla upamiętnienia ofiar niemieckiej wojny ekstreminacyjnej na wschodzie Europy rządząca koalicja opowiada się za „dialogiem ze wschodnioeuropejskimi sąsiadami” – posunie to temat naprzód?
M. Aust: W długoterminowej perspektywie i ze względów strategicznych byłoby wskazane, żeby kultura pamięci została włączona w dobre dwustronne i wielostronne partnerstwa. Ale na razie może to być trudne, bo na przykład rosyjska polityka podkreśla raczej sowiecki heroizm w II wojnie światowej, a mniej zajmuje się ofiarami i cierpieniem ludności cywilnej. Może to prowadzić do konfliktów w samych tych krajach.
KNA: Jakby nie było w międzyczasie istnieją dwie propozycje. Historyk Peter Jahn pragnie uczcić wszystkie ofiary nazistowskiej polityki przestrzeni życiowej. Z kolei Florian Mausbach, były przewodniczący Federalnego Urzędu Budownictwa i Planowania Przestrzennego chce stworzyć pomnik tylko polskich ofiar.
M. Aust: Propozycja Jahna pochodzi z 2013 r., a Mausbacha z 2017. Popierałem apel Mausbacha, ale doszedłem do wniosku, że lepsza jest idea Jahna stworzenia miejsca upamiętniającego wszystkie ofiary.
KNA: Dlaczego?
M. Aust: Ponieważ w innym wypadku grozi nam lawina żądań. Własny pomnik będą chcieli mieć w końcu także na przykład Ukraińcy i Białorusini. Propozycja Jahna pozwoliłaby na uniknięcie narodowych konkurencji w upamiętnianiu ofiar.
KNA: Ale?
M. Aust: Jahn wyszedł ze swą inicjatywą krótko przed tym, jak po aneksji Krymu i wojnie w Donbasie reputacja Rosji na Zachodzie została znacznie nadwyrężona. Inicjatywa Mausbacha natomiast niesie w sobie szansę poprawy napiętych stosunków między Niemcami i ich bezpośrednim sąsiadem, Polską. Ale najpierw należałoby to wszystko przedyskutować, bardzo starannie i na szerszej płaszczyźnie.
KNA: Czego by Pan sobie życzył?
Aust: By nareszcie naprawdę rozpoczęła się dyskusja. My historycy możemy dostarczyć materiały i wysunąć propozycje. Ale ostateczną decyzję podjąłby Bundestag.
KNA: Przyjmijmy, że pewnego dnia w dalekiej przyszłości powstanie w Berlinie kolejne miejsce pamięci – jak Pana zdaniem powinno by wyglądać?
M. Aust: Nie chcę się już teraz konkretnie wypowiadać. Ale ważniejsze jest dla mnie coś innego: nie wystarczy wzniesienie kolejnego pomnika i przekonanie, że rozprawiliśmy się tym samym z przeszłością.
KNA: Tylko?
M. Aust: Tak jak Pomnik Pomordowanych Żydów Europy musi być to miejsce przekazywania i wymiany informacji, czasowych wystaw, dyskusji panelowych i wieczorów filmowych
KNA: Brzmi to ambitnie – i kosztuje.
M. Aust: Trzeba znaleźć partnera. Na płaszczyźnie instytucjonalnej mogłaby to być choćby fundacja Topografia Terroru.