Nowe cele klimatyczne Niemiec. Problemy przed nami. OPINIA
12 maja 2021Tym razem poszło naprawdę szybko. W obliczu rosnącego znaczenia tematu ochrony klimatu w kampanii wyborczej oraz własnych słabych wyników sondażowych CDU, CSU i SPD skleciły nową ustawę o ochronie klimatu. Albo mówiąc dokładniej: odłożyły stare cele klimatyczne do szuflady i zaprezentowały całkiem nowe, dużo bardziej ambitne.
Powodów było kilka. Federalny Trybunał Konstytucyjny zdecydował ponad dwa tygodnie temu, że rząd federalny musi poprawić się jeśli chodzi o ochronę klimatu, aby chronić prawa i wolności młodszych pokoleń. Był to policzek dla polityki klimatycznej minionych dziesięcioleci. Jednak politycy mieli czas do końca przyszłego roku na te ulepszenia. Mimo to trzy partie rządzące CDU, CSU i SPD dostrzegły, że nie mogą unikać tego tematu, jeżeli w roku wyborczym nie chcą oddać Zielonym pola ekologii bez walki. A zatem Niemcy mają osiągnąć neutralność klimatyczną już do 2045 roku, a nie dopiero do 2050 roku. Tak zapisano w ustawie.
Sytuacja ogólna wymaga szybkiego działania
To wpisuje się w ogólną sytuację polityczną na cztery miesiące przed wyborami do Bundestagu. Wszyscy mówią o klimacie i o tym, że teraz trzeba działać z większym zaangażowaniem: więcej wiatraków, mniej prądu z węgla, więcej samochpdów elektrycznych.
Gdy przyjrzeć się temu dokładniej, widać problem. Polega on na tym, że ustawa obiecuje wiele pięknych, nowych, ostrzejszych celów klimatycznych, ale nie mówi nic o działaniach, które są potrzebne do ich osiągnięcia. Ambitnie obiecuje się ograniczenie emisji gazów cieplarnianych o 65 procent do 2030 roku, a nie o 55 procent, jak planowano do tej pory. A to uda się tylko wówczas, gdy ochrona klimatu stanie się naprawdę odczuwalna dla całego społeczeństwa i wszystkich sektorów gospodarki.
Dopiero po wyborach do Bundestagu okaże się, jak poważnie politycy traktują swoje przysięgi klimatyczne. Obowiązująca dotychczas strategia rządu stawiała na transformację energetyczną, przyjazną dla środowiska przebudowę gospodarki, na zachęty, podatki na rozwój energii odnawialnej. A to wszystko miało możliwie najmniej zaboleć obywateli.
Będą wygrani i przegrani
Teraz, z nowymi celami, Niemcy musiałyby znacznie wcześniej odejść od pozostałości energii elektrycznej z węgla. Nie do 2038 roku, jak dotychczas planowano, a już za jakieś 10 lat. Powolny ostatnio rozwój energetyki wiatrowej i słonecznej musiałby pójść do przodu, a to już dziś wywołuje poważne konflikty przede wszystkim w regionach rolniczych. I przede wszystkim potrzebne byłyby wreszcie słuszne ceny emisji gazów cieplarnianych.
Innymi słowy: Radosna podróż do zrównoważonej przyszłości jest w rzeczywistości ostrym społecznym konfliktem, który stworzy zwycięzców i przegranych i może prowadzić do cięć socjalnych. Dotyczy to kierowców, właścicieli domów, lokatorów. Właściwie konsekwentna ochrona klimatu nie jest dla polityki tematem, na którym można wygrać, nawet jeśli wszyscy akurat próbują.
Wyrok z Karlsruhe zobowiązuje wszystkie partie
Na końcu korzyści z tego, że we właściwym czasie postawiono na ochronę klimatu, przewyższą straty. Wprawdzie politycy od dawna zdają sobie z tego sprawę, ale w rzeczywistości naprawdę trudne kroki zawsze przekładane były na kolejne kadencje. Teraz ważne by było, aby wszystkie partie polityczne, mimo różnic co do szczegółów, dostrzegły, iż centralne przesłanie wyroku Federalnego Trybunału Konstytucyjnego zobowiązuje je wszystkie. Ten, kto nie podejmie działań teraz, naraża przyszłość następnych pokoleń. Ale to nie będzie łatwe. Ledwo pojawiło się światełko na końcu tunelu pandemii, na polityków czeka już kolejne lądowanie na Księżycu. Burzliwe czasy, stresujące i pełne konfliktów, nie tylko w Niemczech.