Nowi chrześcijanie. Uchodźcy konwertują
26 lutego 2016Krótkie zanurzenie w wodzie całkowicie zmieni życie Benjamina. Od tego momentu 25-letni Irańczyk jest oficjalnie chrześcijaninem. Został ochrzczony w miejskiej pływalni w Hamburgu przez pastora perskiej wspólnoty wyznaniowej. W Iranie muzułmanom, którzy przejdą na chrześcijaństwo, grozi kara śmierci. – Zaczynam nowe życie – mówi Benjamin. – Odtąd należę do Jezusa.
Benjamin nie jest jedynym ochrzczonym tego dnia konwertytą. Na skraju basenu oczekuje jeszcze 70 osób na swój chrzest. Wspólnota perska planuje w tym roku ponad 600 chrztów. Również inne wspólnoty donoszą o napływie nowych członków. Wspólnota pod wezwaniem Trójcy Świętej w Berlinie odnotowała w ubiegłym roku 185 chrztów. Przepełnione są kursy religii.
Życie w lęku
Pastor Albert Babajan zaznacza, że powody wymieniane przy zmianie wyznania są podobne. – Wielu mówi o rozczarowaniu islamem – mówi Babajan. Również Benjamin przyznaje, że jeszcze w Iranie zaczął interesować się różnymi religiami. – Pytałem samego siebie, dlaczego cały czas żyję w lęku – mówi. W Hamburgu spotkał dwóch irańskich chrześcijan i trafił do nowej wspólnoty. Ta ostatnia z powodu dużego napływu nowych członków rozgląda się za większym lokum. Również inne gminy wyznaniowe donoszą o zapełnianiu się kościelnych ław, z konsekwencjami dla wszystkich stron.
Powód zmiany wyznania
Dla urzędu chrzest jest tzw. „stworzonym przez siebie powodem ucieczki”, a tym samym częścią biografii azylanta, która wymaga dokładnego zbadania. Według Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców (BAMF) zmiana wyznania, nawet jeśli doszło do niej właśnie teraz, prowadzi do gwarancji ochrony, jeśli azylantowi grożą z tego powodu prześladowania w ojczyźnie. Ostatecznie chodzi o pytanie, czy nowy wyznawca traktuje przejście na chrześcijaństwo poważnie, czy robi to tylko dla uzyskania zgody na pobyt w Niemczech? Jak można to ustalić? W kwestii tej kościoły i urzędy nie są zgodne.
Kościół Ewangelicki w Niemczech już w przeszłości opracował stosowne wytyczne. W dokumencie przedstawiciele Kościoła wyrażają radość z zainteresowania chrześcijaństwem, szczególnie w takich krajach jak Iran, Afganistan czy Pakistan. Z drugiej jednak strony poprzez chrzest Kościół obejmuje szczególną odpowiedzialność: „dla ubiegających się o azyl może być ważne, by podczas wizyty w urzędzie czy przed sądem towarzyszył im pastor”, głosi dokument. Jednak to, czego tam doświadczają, przedstawiciele kościoła oceniają często krytycznie.
Sprawdzian z wiary
Przesłuchania w urzędzie wyglądają różnie – w zależności od osobistego podejścia urzędnika. Obok pytań o tożsamość religijną, mogą pojawić się pytania rzeczowe, np. o liczbę dni dzielących Wielkanoc od Zielonych Świątek. Jedna z pastorek, by przekonać urzędników, iż ubiegający się o azyl jest aktywny we wspólnocie, musiała złożyć nie tylko własnoręczny podpis, ale i zebrać podpisy innych 30 niemieckich członków wspólnoty. Takie wymogi trafiają na opór ze strony Kościołów. – Generalnym problemem jest kontrola duszpasterskiej działalności przez instytucje państwowe i insynuowanie, że niezbyt starannie dopuszczamy do sakramentów – uważa ksiądz Martens z Berlina. Również Kościół Ewangelicki w Niemczech wątpi w rzeczowe kompetencje urzędów: „sprawdziany wiary są z kościelnego punktu widzenia niedopuszczalne”, głoszą wytyczne. BAMF przyznaje jedynie, że przesłuchanie w urzędzie nie powinno być „czystym egzaminem z wiary”. Należy jednak dokładnie wyjaśnić, jak azylant będzie praktykował wiarę po powrocie do swego kraju.
Kursy religii
Pastor Albert Babajan wierzy w nowych członków wspólnoty. A ta chce misjonować. Zanim ktoś zostanie ochrzczony w perskiej wspólnocie, musi przejść kilkumiesięczny kurs religii. Zdobywa wiedzę na temat Biblii, roku chrześcijańskiego, uczy się języka niemieckiego. Nie każdy zostaje natychmiast ochrzczony. – Kiedy mam wrażenie, że dana osoba nie wierzy w głębi serca, musi ona powtórzyć kurs – mówi pastor Babajan. Dodaje, że większość nowo ochrzczonych pozostaje aktywnymi członkami wspólnoty.
Przejście na chrześcijaństwo nie zawsze jednak zapobiega deportacji. W Szlezwiku-Holsztynie wydalenie z Niemiec grozi trzem członkom jednej ze wspólnot wyznaniowych. Jej pastorka mówi, że bardzo się o nich martwi.
Benjamin z Hamburga nie chce wrócić do Iranu. – Teraz nie ma tam dla mnie miejsca – mówi świadomy ryzyka. – Pragnę żyć w wolności.
Tagesschau.de / Katarzyna Domagała