Nowy pomysł salafitów. „Jezus w islamie”
23 grudnia 2014Członkowie ugrupowania „Jezus w islamie” od kilku miesięcy szerzą salaficką propagandę między innymi na deptakach w Dortmundzie, Duesseldorfie, Duisburgu, Berlinie, Frankfurcie, Stuttgarcie i Hamburgu. W skład tej siatki wchodzą mniejsze grupy młodych, przeważnie uczęszczających jeszcze do szkół, którzy zbierają pieniądze wśród rówieśników. Te środki przeznaczają na materiały informacyjne, jak choćby broszury pod tytułem „Muzułmanin w dialogu z chrześcijaninem”. Zaopatrzeni w broszury salafici, zagadują na deptakach młodych chrześcijan, wykorzystując przy tym pozytywne skojarzenia wiążące się z postacią Jezusa. Krótko mówiąc Jezus jest kluczem do wszczęcia rozmowy.
Jedynym wyjściem przejście na islam
Młodzi salafici najpierw uwypuklają znaczenie Jezusa w islamie, jako poprzednika proroka Mahometa, po czym w drugiej fazie rozmowy wyjaśniają swoim rozmówcom, że Jezus, wbrew temu, w co wierzą chrześcijanie, nie był Synem Bożym i że ten, kto w to wierzy, popełnia ciężki grzech i dlatego po śmierci czekają go straszne męki. Po tym wstępie tłumaczą, że jedynym wyjściem jest przejście na islam. Za każdego "nawróconego" na islam salafita zbiera punkty na wyimaginowanym koncie będącym biletem wstępu do raju.
Grunt pod dżihad
Ugrupowanie „Jezus w islamie” można przyporządkować politycznemu salafizmowi. Nawet jeśli nie opowiada się ona otwarcie za agresywnym salafizmem, przygotowuje grunt pod dżihadyzm i dlatego "jest w swoich założeniach ekstremistyczna” - twierdzą niemieckie władze.
„Jezus w islamie” zachęca między innymi do odwiedzania strony internetowej konwertyty Marcela Krassa. Niemiec z Nadrenii uważa się za współtowarzysza kaznodziei salafitów Pierre'a Vogla. Za zaangażowanie w środowisku salafickim, nauczyciel Marcel Krass został dwa lata temu zwolniony z pracy w jednej ze szkół Nadrenii Północnej-Westfalii.
Krass: Niemuzułmanów czekają męki piekielne
Krass jest związany z jedną z firm w Mannheim, która organizuje pielgrzymki do Mekki. W serii filmów DVD przedstawia własne wyobrażenia o życiu wiecznym i mękach piekielnych, które według niego czekają "niewiernych".
Ugrupowanie „Jezus w islamie” zwraca też uwagę na stronę internetową kaznodziei Neila ibn Radhana, który prowadzi w Heilbronn internetową szkołę koraniczną.
W ocenie badeńsko-wirtemberskiego Urzędu Ochrony Konstytucji jego interpretacje Koranu mają charakter „agresywny i ofensywny”.
Jaką dynamikę mogą rozwinąć takie ugrupowania misyjne pokazała w minionych latach kampania rozdawania egzemplarzy Koranu „Czytaj!”. Zanim większość spośród ponad 400 niemieckich dżihadystów, wyruszyła do Syrii i Iraku na wojnę, uczestniczyła w akcjach „Czytaj!”. Eksperci obawiają się, że „Jezusa w islamie” czeka podobna kariera. Ta siatka dynamicznie się rozwija. Zdecydowanym punktem ciężkości jest przy tym Nadrenia Północna-Westfalia. Przywódca zwany "emirem" utrzymuje kontakty z członkami i organizuje na miejscu rozprowadzanie materiałów propagandowych.
„Nawrócić jak najwięcej chrześcijan”
"Jezus w Islamie" nie dysponuje jeszcze w NIemczech własnym kontem na datki, ponieważ członkowie ugrupowania są przeważnie w wieku szkolnym. W opublikowanym w sieci filmie wideo jeden z działachy opisuje, jak sobie pomóc w takiej sytuacji. Młodzi chcą się spotkać z Krassem, żeby się dowiedzieć jak można takie konto założyć w Anglii. „Chcemy wypełniać naszą misję, chcemy pracować jeszcze lepiej i bardziej profesjonalnie, żeby jak najwięcej chrześcijan nawróciło się na naszą wiarę” - podkreśla się w filmie.
tagesschau.de / Iwona D. Metzner