Oferta dla Niemców. Jesień życia w Polsce?
14 października 2013Dokładnie takie rozumowanie doprowadziło do tego, że przed niemieckimi seniorami – i ich rodzinami – pojawiła się alternatywa spędzenia jesieni życia w Polsce. Kapitał i wiedza pochodzą w głównej mierze ze spółki, która od lat wysyłała do Republiki Federalnej opiekunki. Tak powstał CareFinder. Start nastąpił niespełna rok temu. Poprzedziły go analizy rynku niemieckiego i podróże studyjne. Przedsięwzięcie ma wszelkie szanse powodzenia, ale wymaga spełnienia kilku warunków.
Domy opieki jak hotele w kurortach
Pierwszy to inwestycje, domy opieki, spełniające niemieckie standardy. A nawet więcej, jak mówi Sylwia Witkowska, specjalista ds. obsługi klienta. Na niemieckich seniorów czeka 8 domów od Karkonoszy i Śląska, przez Ziemię Lubuską, po Bałtyk. Budynek w lubuskim Rokitnie przypomina hotel wysokiej klasy. Wrażenie to potęguje recepcja.
Dom w Szklarskiej Porębie też przyciąga wzrok urodą i położeniem. Takich i podobnych domów CareFinder ma 8. W ładnych pokojach z łazienkami miejsc jest w sumie więcej niż 300.
Uroda architektoniczna i położenie są tym ważniejsze, że Polska ma silną konkurencję. Utrwaloną pozycję na rynku opieki nad niemieckimi seniorami mają Hiszpania, nade wszystko Majorka, i daleka Tajlandia. Klimat jest walorem tych krajów, polski atut to bez wątpienia bliskość Niemiec. Sęk w tym, że zbyt mało potencjalnych klientów wie o nowej szansie. Mówiąc o tym, menadżer projektu, Faustyna Siedlecka, dodaje, ze niekiedy dają znać o sobie stereotypy na temat Polaków.
Wydaje się, że obok marketingu o sukcesie przedsięwzięcia zadecydują opinie pensjonariuszy. Reprezentują coraz liczniejsze w Niemczech środowisko, mają swoje organizacje, nawet prasę. Przesłanki są zachęcające. W ładnych domach pracuje niemieckojęzyczny personel, wyposażenie jest nowoczesne, a niektóre placówki mają niemal szpitalne zaplecze. To walor dla pensjonariuszy w ciężkim stanie zdrowia – fizycznym czy psychicznym - a nawet dla takich, którzy wymagają 24-godzinnej opieki na dobę. Dla seniorów o niezłej kondycji organizowane są wycieczki i inne atrakcje.
Przypomina to działania w obszarze, zwanym „detal tourism”. Ten rynek powstał już wiele lat temu. Organizatorzy tej „turystyki” oferują Niemcom zabiegi stomatologiczne plus zwiedzania. Przyjeżdżasz – powiedzmy – do Gdańska i w oczekiwaniu na mostek albo protezę, zwiedzasz Trójmiasto, Hel, Kaszuby… Po kilku dniach wracasz do domu. CareFinder proponuje natomiast pobyt stały, z dala od domu rodzinnego. Ryzyko jest nieporównanie większe. Decyzje o przeprowadzce do Rokitna, Szklarskiej Poręby czy Kołobrzegu poprzedzają z reguły wizje lokalne, rekonesanse i narady rodzinne.
Z Hamburga do Szklarskiej Poręby
Najczęściej pensjonariusze wywodzą się z wielkich miast w zachodniej części Niemiec. – Pierwszy – relacjonuje Faustyna Siedlecka – był emerytowany urzędnik państwowy wysokiej rangi z Hamburga. Nieco później zgłosiło się małżeństwo z Kolonii. Wprawdzie tylko pani wymaga stałej opieki, ale pan postanowił towarzyszyć małżonce i zamieszkać wraz z nią pod polskim adresem.
Minimalizacja ryzyka ze strony polskich organizatorów wymaga nie tylko starannego doboru opiekunów i wyposażenia. W myśl zasady, by na zimne dmuchać, CareFinder wprowadził zabezpieczenia takie, jak choćby częste, firmowe audyty. Tym bardziej wskazane, że lada dzień będzie otwarty nowy rozdział. Niemiecką nazwę „Betreutes Wohnen” przełożono na polski jako „Mieszkanie bez Barier”. Do dyspozycji pensjonariuszy o zadawalającym stanie zdrowia są mieszkania jedno- i dwupokojowe. W domu z takimi mieszkaniami czuwa opiekunka, jest też profesjonalne zaplecze medyczne.
Oczywiście, słówko „rynek” brzmi zgrzytliwie, gdy mowa o działalności opiekuńczej. Ale to jest rynek i to coraz większy, bo coraz bardziej pogarsza się sytuacja demograficzna. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, Niemcy wprowadziły obowiązkowe ubezpieczenie pielęgnacyjne. To polisa na wypadek utraty mniejszej lub większej samodzielności i koniecznej w związku z tym opieki ze strony innych osób. Prawo niemieckie wprowadziło trzy poziomy pielęgnacji. Im wyższy poziom, tym zakres pomocy szerszy. Kwalifikacja do poziomu trzeciego, najwyższego, przysługuje ludziom, którzy wymagają pomocy stałej - przy jedzeniu, myciu, ubieraniu, rozbieraniu itd. W domach CareFindera można spotkać przedstawicieli wszystkich poziomów.
Ceny wynoszą od 950 do 1700 euro za miesiąc pobytu. Zależą – wyjaśnia menadżer projektu – od regionu, standardu domu i stanu zdrowia pensjonariusza. W Niemczech analogiczne usługi kosztują od 2000 do 4000 euro. Dodatek pielęgnacyjny nie wystarcza zazwyczaj na pokrycie kosztów. Zasilenie emeryturą niekoniecznie rozwiązuje problem i wówczas rodzina powinna stanąć na wysokości zadania. Tak więc, ceny są niewątpliwie atutem strony polskiej. Inny, choć niewymierny, jest może jeszcze mocniejszy. Niedawno u CareFindera bawili uczniowie jednej z niemieckich szkół pielęgniarstwa. Stwierdzili, że przygotowanie polskich kolegów i koleżanek jest szersze. Nie ogranicza się, jak u nich, do kanonów profesjonalnej opieki. Bogatsze jest o elementy rehabilitacji i terapii.
Michał Jaranowski
red.odp.: Małgorzata Matzke