Ofiary Conterganu: "Te przeprosiny to puste słowa i reklamowy chwyt"
2 września 2012Hubert Hueppe, pełnomocnik rządu RFN ds ludzi z niepełnosprawnością, przyjął natomiast z zadowoleniem słowa przeprosin. - Jest to późne przyznanie się do winy. Najwyższy czas, by firma przyznała się wreszcie do winy jako producent leku - powiedział w wywiadzie dla DW.
Reakcje organizacji osób poszkodowanych są zdecydowanie krytyczne. - Oczekujemy czynów, a jeśli ich nie będzie, przeprosiny firmy Gruenenthal pozostaną pustymi słowami i zwykłym reklamowym chwytem - zaznaczyła rzeczniczka niemieckiej organizacji zrzeszającej ofiary Conterganu Ilonka Stebritz.
Nigdy nie było przeprosin
Także organizacje osób poszkodowanych z Wielkiej Brytanii, Japonii i Australii uważają, że przeprosiny firmy to za mało.
Niemiecka organizacja ofiar Conterganu "przyjęła do wiadomości empatyczne przemówienie", oświadczyła Stebritz.
Szef zarządu firmy Gruenenthal Harald Stock powiedział w piątek (30.08.12) na uroczystym odsłonięciu pomnika ku czci ofiar w Stolbergu koło Akwizgranu: "Prosimy o wybaczenie, że przez 50 lat nie potrafiliśmy rozmawiać jak człowiek z człowiekiem. Zamiast tego milczeliśmy". I dodał: "Nasze milczenie przez dziesiątki lat należy traktować jako wyraz naszego oniemienia w firmie wobec losu, jaki spotkał ofiary leku".
Zrzeszenia ofiar krytykują, że firma farmaceutyczna nigdy nie przeprosiła za to, że wprowadziła taki środek na rynek.
Dostępny bez recepty
Firma Gruenenthal w roku 1957 wypuściła na rynek środek uspokajający i nasenny pod nazwą Contergan. Kobiety, które go zażywały, rodziły dzieci ze zniekształconymi kończynami. Na całym świecie ofiarą skutków ubocznych wywołanych zażywaniem tego leku padło 10 tys. dzieci.
Wiele kobiet w ciąży sięgało po ten lek, jako środek przeciw nudnościom, jakie towarzyszą pierwszym miesiącom ciąży. Lecz wkrótce po dopuszczeniu leku do sprzedaży zaczęły rodzić się dzieci z bardzo poważnymi deformacjami kończyn. Początkowo podejrzewano, że były to skutki testów jądrowych, lecz potem lekarze doszli do tego, że to zawarty w Conterganie taliomid zakłócał proces wzrostu płodu.
W roku 1961 Gruenenthal wycofał preparat ze sprzedaży. W roku 1971 powstała fundacja, której budżet wynosił 200 mln marek. Połowa tej sumy pochodziła od firmy farmaceutycznej, druga połowa ze skarbu państwa. Pieniądze te przeznaczone są na renty dla osób poszkodowanych.
Zbyt wiele obłudy
Po piątkowym wystąpieniu szefa firmy Gruenenthal z wielu krajów słychać było słowa krytyki.
- Uważamy, że przeprosiny są tylko wtedy prawdziwe i uczciwe, jeśli ktoś faktycznie przyznaje się do winy - powiedział Nick Dobrik, jeden z poszkodowanych w Wielkiej Brytanii. - Lecz tego nigdy zrobiono, co uwłacza ofiarom - dodał.
Przewodniczący brytyjskiej organizacji Freddy Astbury, który przyszedł na świat bez kończyn, domaga się odszkodowań dla ofiar.
Adwokaci osób poszkodowanych z Australii stwierdzili, że przeprosiny Haralda Stocka były "żałosne" - To za mało, za późno, i wciąż zbyt wiele w tym obłudy - powiedzieli adwokacji reprezentujący Lynette Rowe z Australii. Tłumaczenie wieloletniego milczenia oniemiałością z przerażenia "jest bzdurą uwłaczającą ludzkiej godności". Firma Gruenenthal przez 50 lat próbuje "uchylać się od moralnej, prawnej i finansowej odpowiedzialności za ten skandal".
Także japońska organizacja Sakigake jest rozczarowana przeprosinami. - Liczba ofiar nie byłaby tak ogromna, gdyby koncern wcześniej wycofał preparat z rynku - powiedział przewodniczący japońskiej organizacji Tsugumichi Sato. - Organizacja Sakigake będzie dokładnie śledzić, jak dalece firma farmaceutyczna Gruenenthal będzie się poczuwać w przyszłości do odpowiedzialności - zaznaczył Sato.
afp / Małgorzata Matzke
red.odp.: Barbara Cöllen / du