Pomocne dłonie. Kim są niemieccy wolontariusze
23 kwietnia 2015Podpalenia schronisk dla uchodźców, masowe demonstracje prawicowych populistów oraz grożenie tym, którzy angażują się na rzecz uchodźców - to zjawiska, które można coraz częściej zaobserwować w Niemczech. Sytuacja uchodźców to jak dwie strony medalu. Z jednej strony publikuje się wiele negatywnych nagłówków w gazetach o imigrantach, a z drugiej obserwować można falę solidarności i chęci pomocy wobec uchodźców.
Naukowcy z Berlińskiego Instytutu Badań Empirycznych nad Integracją i Migracją (BIM) chcą zmienić tę sytuację. W przeprowadzonej przez nich ankiecie internetowej udział wzięło 466 wolontariuszy i 70 organizacji, którzy zajmują się pomocą imigrantom. Mieli odpowiedzieć na dwa pytania: Kto pomaga? i dlaczego?
Wykształceni i solidarni
‒ Mimo tak małych i być może mało prestiżowych badań, naukowcy mogą jasno wskazać na jednoznaczną tendencję ‒ mówi współautorka badań Serhat Karakayali. 70 proc. wolontariuszy to kobiety, większość z nich jest wykształcona i zabezpieczona finansowo. 90 proc. ankietowanych miało maturę. ‒ Pomoc uchdźcom w Niemczech jest także zależna od posiadanego wykształcenia ‒ konstatuje Karakayali.
Szczególnie chętnie młodzi ludzie i seniorzy oferują pomoc uchodźcom. Przekonania religijne odgrywają podrzędną rolę. Połowa ankietowanych była niewierząca. Tylko 12 proc. osób biorących udział w ankiecie potwierdziło, że ich zaangażowanie wynika z ich przekonań religijnych.
Dla wielu wolontairuszy to właśnie doniesienia mediów były decydującym motywatorem do działania. Większość zaangażowała się w pracę w pobliskich stowarzyszeniach lub też w inicjatywy obywatelskie. 1/3 natomiast włączyła się w pomoc w klubach sportowych. Tylko niewielki odsetek wolontariouszy tj. 3,7 proc. działa na co dzień w stowarzyszeniach.
Charakterystyczne dla wolontariuszy jest ich polityczne zaangażowanie. - Dla mieszkańców i mieszkanek, powód dla którego ludzie uciekli z ich ojczyzn nie jest ważny ‒ mówi Serhat Karakayali. - Tutaj panuje zrozumienie dla wszystkich form uchodźstwa i migracji.
Polityczne ideały
Celem wolontariuszy jest stworzenie społeczności, a nie czerpanie jakichkolwiek korzyści z tego projektu. Szczególnie często wolontariusze pomagają uchodźcom przebrnąć przez niemiecką biurokrację. Dlatego też, na nich spada obowiązek kontaktowania się z urzędami. Ponadto funkcjonują oni jako tłumacze lub też organizują lekcje języka.
Naukowcy jednak twierdzą, że wykonywanie tego typu zadań nie powinno leżeć w gestii wolontariuszy. - Wyraźnie widzimy tutaj zagrożenie. Obowiązki wykonywane przez wolontariuszy, powinny zostać przejęte przez organy państwowe‒ stwierdza Olaf Kleist, współautor badań przeprowadzonych na uniwersytecie w Oksfordzie.
Polityka nie nadąża
‒ Istniejące organizacje powinny wspierać tego typu inicjatywy zarówno materialnie jak i merytorycznie ‒ postuluje Olaf Kleist. ‒ Tylko w taki sposób mogą one przetrwać ‒ dodaje.
Ponadto urzędy powinny być lepiej przygotowane na przyjmowanie uchodźców. Nieważne, czy w urzędzie ds. opieki społecznej, w szkole czy w urzędzie ds. młodzieży: formularze powinny być tak skonstruowane, a wizyty w urzędach tak zorganizowane, żeby uchodźcy nawet bez pomocy byli w stanie sobie poradzić.
Aby przełamać bariery językowe inicjatorzy proponują zastosowanie systemu, który świetnie przyjął się w Australii. Rząd RFN powinien sfinansować tzw. tłumaczenia przez telefon. To mogłoby pomóc uchodźcom w załatwianiu spraw urzędowych. ‒ Wolontariusze nieodpłatnie pomagając uchodźcom, robią to, o czym politycy debatują już od lat. Wprowadzają imigrantów w niemiecką społeczność ‒ podkreśla autorka badań Serhat Karakayali.
Richard A. Fuchs / Karolina Wawrzyniak