Pracownicy transgraniczni wracają do pracy. Bez kwarantanny
4 maja 2020Pracownicy transgraniczni odetchnęli z ulgą, gdy dowiedzieli się, że w poniedziałek 4 maja będą mogli wrócić do pracy. – Mam nadzieję, że naprawdę uda mi się dziś dotrzeć do pracy – mówi Małgorzata Trojanowski, która wciąż nie dowierza, że po wielotygodniowej przerwie może znów przejść przez słubicko-frankfurcki most. Jest jedną z ponad 150 tys. pracowników transgranicznych, którzy ponad miesiąc temu musieli zdecydować się, czy pozostają po polskiej, czy po niemieckiej stronie granicy.
Małgorzata Trojanowski mieszka we Frankfurcie nad Odrą, ale pracuje w jednym ze słubickich supermarketów. Po ogłoszeniu obowiązkowej kwarantanny dla osób przekraczających granicę postanowiła zostać we Frankfurcie, ale nie była to łatwa decyzja. – W Słubicach nie miałam u kogo zostać. Myślałam nawet, żeby zamieszkać w hotelu, ale później okazało się, że i one zamykają – wspomina. Dzisiaj po wielotygodniowym oczekiwaniu znów przejdzie przez most.
Tę samą drogę, ale w odwrotnym kierunku, od ponad trzech lat pokonywała też Urszula Pawlik, która mieszka w Słubicach i pracuje w jednej z frankfurckich firm sprzątających. Na czas zamknięcia granicy postanowiła przenieść się z córkami do Frankfurtu. – Najstarsza córka została w Słubicach, a dwie młodsze wzięłam ze sobą. Urlopu nie dostałam, dlatego nie pozostało mi nic innego, jak zatrzymać się we Frankfurcie – dodaje. Zamieszkała u koleżanki z pracy.
Nie Niemcy, nie Polska, tylko Dwumiasto
Frankfurt i Słubice łączy most przebiegający przez Odrę. W Dwumieście (jak nazywa się te miasta) granica w świadomości mieszkańców nie istnieje. Tu nie idzie się do Niemiec czy do Polski, tu przechodzi się przez most do Słubic lub do Frankfurtu. – My tu żyjemy w symbiozie. Tu jedna strona nie funkcjonuje w pełni bez drugiej – stwierdza Natalia Majchrzak ze Słubicko-Frankfurckiego Centrum Kooperacji. Co widać zwłaszcza po polskiej stronie Odry.
Słubice to miasto handlowo-usługowe, które czerpie z niemieckiego sąsiedztwa, a zamknięta granica jest dla lokalnego rynku nieszczęściem. – Nie ma Niemców, nie ma dochodu – skarży się Paweł Sławiak, prezes „Odry” – Stowarzyszenia Handlowców Targowisk Miejskich w Słubicach. On sam od lat ma stoisko na bazarze i wie, że to Niemcy stanowią większość odwiedzających targowisko. – Niemcy to prawie sto procent naszych wszystkich klientów. Od 15 marca bazar jest nieczynny. Nie ma dla kogo pracować – dodaje. Supermarkety i firmy usługowe także odczuwają skutki finansowe rozdzielenia Dwumiasta.
Po drugiej stronie rzeki brakuje słubiczan. – Miasto jest inne bez Polaków. Nie ma ich w sklepach, restauracjach. Prawie nie słychać polskiego na ulicach – mówi Soeren Bollmann, dyrektor Słubicko-Frankfurckiego Centrum Kooperacji.– Dwumiasto to nasza tożsamość i nagle zostaliśmy jej pozbawieni – dodaje.
Mieszkańcy niepewni
Wprawdzie pracownicy transgraniczni mogą od 4 maja przekraczać granicę bez konieczności odbywania kwarantanny, ale problem dla mieszkańców takich miast jak Frankfurt n. Odrą-Słubice lub Goerlitz-Zgorzelec wciąż jest nierozwiązany. – Mieszkamy we Frankfurcie, ale syn chodzi do szkoły w Słubicach. Niby dzieci też mogą przekraczać granicę, ale czy dopiero wtedy, gdy zostaną otwarte szkoły, czy już teraz? – zastanawia się Natalia Majchrzak. Syn chce uczestniczyć w treningach w Słubicach. – A co z opieką medyczną? To wszystko jest takie niejasne – podsumowuje Majchrzak.
I niezrozumiałe dla mieszkańców Dwumiasta, również dla Beaty Małeckiej z Frankfurtu. – Mój syn mieszka w Słubicach i miesiąc temu urodził mi się wnuk. Jeszcze nie mogłam go zobaczyć, tylko tak z mostu – mówi.
Urszula Pawlik w obliczu ostatnich doświadczeń postanowiła przeprowadzić się na niemiecką stronę. – Jak dobrze pójdzie, od czerwca będę mieć mieszkanie we Frankfurcie. Nie chcę ryzykować. Nie wiadomo, co polski rząd znów wymyśli – mówi.