Prasa: funkcjonariusz Stasi oskarżony o morderstwo na Polaku
9 marca 2024O wydarzeniach sprzed pół wieku pisze w najnowszym wydaniu tygodnik „Der Spiegel”. Redakcja oparła się na dokumentach wschodnioniemieckiej policji politycznej Stasi odnalezionych przez historyków – Hansa Hermanna Hertle i Filipa Gańczaka.
Wynika z nich, że 38-letni Polak Czesław Kukuczka zgłosił się 29 marca 1974 r. do ambasady Polski w Berlinie Wschodnim – stolicy NRD. Mężczyzna poinformował pracownika placówki, że w trzymanej pod pachą czarnej aktówce ma bombę, którą zdetonuje, jeśli nie otrzyma pozwolenia na wyjazd do Berlina Zachodniego. Groził, że w powietrze wyleci budynek ambasady i trzy inne domy.
Stasi nakazuje unieszkodliwić szantażystę – strzał w plecy
Personel ambasady zawiadomił władze bezpieczeństwa NRD. Bruno Beater - pierwszy zastępca szefa Stasi Ericha Mielke, podjął decyzję o „unieszkodliwieniu” szantażysty – „w miarę możliwości poza terenem ambasady PRL”. Funkcjonariusze Stasi, którzy przybyli do ambasady, wystawili Kukuczce dokument podróży. Brakujące zdjęcie miało być wykonane na przejściu granicznym w tzw. Pałacu Łez na Friedrichstrasse. To manewr mający go uspokoić – wynika z dokumentów.
Po przewiezieniu na przejście graniczne, podczas odprawy paszportowej Polak otrzymał strzał w plecy. Zmarł wkrótce potem w szpitalu więziennym Hohenschoenhausen. Mieszkaniec powiatu Limanowa pozostawił troje dzieci.
Proces rozpocznie się w przyszłym tygodniu
Prokurator Sebastian Buechner powiedział „Spieglowi”, że śledczy dopiero w 2016 r. znaleźli w archiwum informację o sprawcy – Manfredzie N. Początkowo prokuratura zakwalifikowała czyn jako zabójstwo podlegające przedawnieniu. Dopiero w 2023 r. doszło do zmiany kwalifikacji na morderstwo.
Proces 80-letniego byłego funkcjonariusza Stasi rozpocznie się 14 marca przed sądem w Berlinie. Manfred N. nie zajął dotychczas stanowiska wobec zarzutów, nie odpowiedział także na pytania „Spiegla”. Oskarżycielami posiłkowymi są dzieci zamordowanego.
Niemiecki tygodnik ocenił proces jako „historycznie znaczący”. W latach 1961 – 1989 przy próbach przekroczenia muru berlińskiego zginęło co najmniej 140 osób. Precedensem jest to, że funkcjonariusz Stasi miał zabić na rozkaz przełożonego.
Odznaczenia dla uczestników operacji
„Der Spiegel” zwraca uwagę na fakt, że dokumenty policji politycznej zawierają informacje sprzeczne ze stanowiskiem oskarżenia. Wynika z nich, że podczas odprawy paszportowej Kukuczka miał rzekomo wyjąć z kieszeni broń i skierować ją w stronę żołnierza służby granicznej. Dlatego funkcjonariusz oddał strzał „unieszkodliwiający” napastnika – czytamy w protokole.
Jednym z pierwszych świadków na procesie będzie kobieta, która feralnego dnia była z wycieczką klasową w Berlinie Wschodnim i widziała całe zajście. Gazeta „Bild” opublikowała relacje uczennic w wieku od 15 do 17 lat cztery dni po wydarzeniu. „Gdy nieprzeczuwający niczego mężczyzna przechodził (przez przejście graniczne), cywil w ciemnym płaszczu i przyciemnionych okularach strzelił mu z odległości dwóch metrów w plecy” - czytamy w relacji jednej z dziewczynek.
Reprezentujący córkę Kukuczki mecenas Hans-Juergen Foerster uważa, że oskarżony był zaledwie ostatnim ogniwem „łańcucha rozkazów”. Prawnik zwrócił uwagę, że kilku funkcjonariuszy Stasi uczestniczących w operacji otrzymało odznaczenia. Foerster domaga się, aby prokuratura rozszerzyła akt oskarżenia na wszystkich wyróżnionych lub przynajmniej wezwała ich na świadków.
Chcesz komentować nasze artykuły? Dołącz do nas na Facebooku! >>