Prasa o procesie NSU: wyrok surowy, lecz sprawiedliwy
11 lipca 2018„Sueddeutsche Zeitung”: sprawiedliwy wyrok, niewyjaśniona rola służb
„Proces NSU został zakończony, a wina oskarżonej wyjaśniona” – pisze Heribert Prantl.
„Walki z posługującym się przemocą prawicowym radykalizmem nie można jednak, a nawet nie wolno uznać za zakończoną. W sali sądu pozostały worki pełne pytań, na które nie znaleziono odpowiedzi”- zaznacza komentator.
Oskarżeni nie byli – podkreśla Prantl – sprawcami działającymi w pojedynkę, lecz byli częścią „brunatnych struktur”. Wymiar sprawiedliwości i politycy muszą na to zareagować.
Zdaniem komentatora nie do końca wyjaśniona została rola niemieckich służb specjalnych. Urząd Ochrony Konstytucji umożliwiał poszukiwanym neonazistom pozostanie w podziemiu i ostrzegał ich przed policją, a następnie utrudniał śledztwo i niszczył teczki. „Urząd Ochrony Konstytucji należy zlikwidować” – pisze Prantl.
Komentator „SZ” domaga się od swoich rodaków „zmiany sposobu myślenia”. Należy uznać, że islam i muzułmanie należą do Niemiec – apeluje Prantl.
„Tagesspiegel”: Nareszcie!
Wyrok jest po części surowy – pisze Frank Jansen. Jego zdaniem uzasadnienie orzeczenia jest tak szczegółowe, że możliwość uchylenia go przez Sąd Najwyższy jest niewielka. „Brawurowe osiągnięcie” – ocenia komentator.
Wysoka ocena sędziego nie może zatrzeć słabych stron tego procesu – uważa Jansen. Jak podkreśla, nie znaleziono odpowiedzi na pytanie, dlaczego sprawcy wybrali na ofiary te a nie inne osoby. Nadal nie wiadomo, kto na miejscu zbrodni udzielił im pomocy – dodaje dziennikarz „Tagesspiegla”.
Jansen zwraca uwagę, że proces nie przyczynił się do zwycięstwa nad rasizmem w Niemczech. „Od rozpoczęcia procesu ponad 5 lat temu, kraj zmienił się raczej na gorsze. Tak zwany kryzys uchodźczy wyzwolił agresję na niespotykaną wcześniej skalę, także wśród zacnych obywateli” – pisze komentator. Uprzedzenia zaczynają dominować, kultura powitania (uchodźców) więdnie.
„Tageszeitung”: dwie porażki państwa
Proces pozostanie symbolem dwóch porażek państwa niemieckiego – ocenia Konrad Litschko.
Pierwszą była niepohamowana radykalizacja prawicowo-radykalnego środowiska po zwrocie (1989/1990) – pisze komentator, wymieniając pogromy przeciwko obcokrajowcom w Hoyerswerdzie, Rostocku i Solingen oraz powstanie „Narodowosocjalistycznego Podziemia” NSU, którego członkowie uważali, że „mogą wyrokować o życiu i śmierci” innych.
Za drugą porażkę Litschko uznał sposób, w jaki władze niemieckie postępowały z migrantami wykazując „brak zaufania i brak przynależności". Policja długo odmawiała zbadania prawicowo-radykalnego tropu uważając, że zabójstwa cudzoziemców są rezultatem porachunków wewnątrz tureckiej mafii.
Wyrok spełni swoją rolę, gdy zostanie odebrany jako ostrzeżenie, dokąd prowadzi spuszczony ze smyczy rasizm – konkluduje dziennikarz „TAZ”.
„Berliner Zeitung": pozostał dyskomfort
„Wyrok jest sprawiedliwy" – ocenia Markus Decker. Jak zaznacza, wiele wskazuje na to, że Zschaepe – „prawicowa ekstremistka z przekonania” rzeczywiście była współsprawczynią zbrodni. Oskarżona nie okazała w przekonujący sposób skruchy i nie pomogła w wyjaśnieniu otwartych jeszcze spraw. „Zasłużyła na taką karę. Współczucie byłoby nie na miejscu” – czytamy w komentarzu.
Zdaniem Deckera, po procesie pozostał jednak „głęboki dyskomfort”. „NSU składała się prawdopodobnie z większej liczby osób niż trzy. Kim byli ci inni? Kto wyszukiwał ofiary i rozpoznawał miejsca zbrodni? Co wiedział Urząd Ochrony Konstytucji i dlaczego pomimo kilkudziesięciu wtyczek w środowisku wokół bandy terrorystycznej, nie udało się jej odpowiednio wcześnie zdemaskować?”.
„Państwo wykonało zadanie minimum, ale nic więcej. Obietnica (całkowitego wyjaśnienia) dana przez kanclerz Angelę Merkel nie została spełniona. Niestety” – pisze w konkluzji komentator „Berliner Zeitung”.
„Frankfurter Rundschau”: bez grubej kreski
Wyrok zapadł, proces-mamut dobiegł końca. Nie wolno jednak stawiać grubej kreski – pisze komentator. Nie wolno zaprzestać poszukiwań odpowiedzi na pytania. Wyciągnięcie konsekwencji z procesu NSU jest zadaniem dla wszystkich: polityków, urzędów, mediów, obywateli.
„Jest jeszcze wiele do zrobienia. Kto mówi 'nigdy więcej', ten nie może kontynuować tego, co jest” – czytamy we „Frankfurter Rundschau”.