Premier Saksonii krytykuje Barley. „To szkodliwe”
7 października 2020Premier Saksonii Michael Kretschmer (CDU) nie zgadza się z propozycją karania państw UE za nieprzestrzeganie zasad praworządności odebraniem im unijnych funduszy. - Myślę, że to wielki błąd. Sankcje finansowe mogą być nakładane tylko wtedy, gdy pieniądze UE będą niewłaściwie wydawane. Ale nie w powiązaniu z praworządnością - powiedział Kretschmer w środę (07.10.2020) w Warszawie. Jego zdaniem unijne sankcje UE trafiłyby przede wszystkim w lokalne samorządy. - To jest rezygnacja z możliwości wywierania pozytywnego wpływu UE w danych krajach - dodał premier Saksonii.
Projekt unijnego rozporządzenia
W ubiegłym tygodniu Komisja Europejska opublikowała raport z przestrzegania praworządności w państwach UE. W raporcie tym szczególnie krytycznie oceniono sytuację na Węgrzech i w Polsce. W tym samym czasie większość państw w Radzie UE (gremium ministrów dysponujące inicjatywą legislacyjną) opowiedziała się za powiązaniem przyznawania unijnych funduszy z przestrzeganiem praworządności. Stosowny projekt rozporządzenia trafi teraz do Parlamentu Europejskiego. Tymczasem Węgry i Polska zagroziły blokowaniem ważnych decyzji finansowych UE jeśli miałoby dojść do uchwalenia tego rozporządzenia.
Przewiduje ono m.in. możliwość ograniczenia pomocy finansowej UE, jeśli podważanie zasady praworządności "w wystarczająco bezpośredni sposób" miałoby zagrażać wydawaniu środków budżetowych i interesom Unii.
"Absolutnie przesadzone i szkodliwe"
Kretschmer ostro skrytykował wiceprzewodniczącą Parlamentu Europejskiego Katarinę Barley (SPD). Jego zdaniem uwagi Barley ignorują pamięć historyczną. - Niemiecki polityk nie może używać takich słów. To absolutnie przesadzone i szkodliwe - odpowiedział Kretschmer na pytanie reporterki DW.
W niedawnym wywiadzie dla radia Deutschlandfunk Barley oceniła sytuację w Polsce i na Węgrzech jako "szczególnie poważną", ponieważ jej zdaniem dochodzi tam do "systematycznego demontażu" państwa prawa. W tym kontekście niemiecko-brytyjska polityk mówiła też o potrzebie "finansowego wygłodzenia" premiera Orbana przez UE. Sformułowanie to wywołało falę oburzenia w kręgach rządowych i prorządowych mediach zarówno na Węgrzech, jak i w Polsce.
(DPA/du)