Przed studiami w Niemczech - trening interkulturowy [WYWIAD]
19 stycznia 2014Co kraj, to obyczaj - stara prawda, o którą ocierają się także studenci, decydujący się na studia za granicą i dłuższy pobyt w nowym kraju. Z tego względu większość niemieckich uczelni oferuje specjalne seminaria dla zagranicznych studentów, ułatwiające im zgrabne poruszanie się w nowym miejscu. Na Politechnice w Ilmenau seminarium "Interkulturowa komunikacja" jest obowiązkowe dla wszystkich zagranicznych studentów zanim rozpoczną studia na swoim kierunku. Kursy te prowadzi Sabine Vana-Stroehla.
DW: Na zajęciach z zagranicznymi studentami zajmuje się Pani także "szokiem kulturowym", którego doświadczają niektórzy studenci, przyjeżdżając do Niemiec. Co wywołuje taki typowy "szok"?
Sabine Vana-Stroehla: Powody "szoku" mogą być różne i nie wszyscy studenci są oczywiście aż tak bardzo zaskoczeni. Dla jednego ze studentów z Meksyku było na przykład dziwne, że ludzie jadący metrem w Niemczech w ogóle ze sobą nie rozmawiają, tylko milczą. Był tym kompletnie zszokowany. Jeden z chińskich studentów opowiadał, że bardzo dziwna jest dla niego pustka panująca wieczorem na ulicach. On przyzwyczajony jest, że ma wokół siebie mnóstwo ludzi, dlatego często jedzie gdzieś do większych miast.
DW: W trakcie zajęć nie chodzi tylko o to, by lepiej zrozumieć obcą kulturę, tylko raczej swoją własną. Dlaczego?
Sabine Vana-Stroehla: Ważne jest, by ludzie sami reflektowali, czym w ogóle jest kultura i najpierw zadali sobie pytanie: Dlaczego jestem takim, jakim jestem? Czym właściwie jest kultura? Dlaczego rozróżnia się, co jest normą, a co nią nie jest? Wtedy lepiej rozumie się, dlaczego ludzie z innych kręgów kulturowych robią jakieś rzeczy, które w pierwszej chwili wydają nam się niezrozumiałe.
DW: Na zajęciach dyskutowane są także tematy spoza kultury, takie jak postrzeganie obcych czy dzień powszedni w Niemczech. Gdzie występują najczęściej problemy?
Sabine Vana-Stroehla: Generalnie mam uczucie, że zagraniczni studenci są dobrze przygotowani do pobytu w Niemczech. Duży wkład mają w to Instytuty Goethego rozsiane po całym świecie. Odkrywamy też wiele elementów wspólnych kulturom, ale mimo tego zdarzają się "wywrotki", np. przy bardzo bezpośredniej komunikacji, jaka jest przyjęta w Niemczech. Zagraniczni studenci nie spodziewają się, że ktokolwiek, czy to studenci, czy wykładowcy, mogą tak bezpośrednio pytać ich na seminariach, wykładach, czy nawet w prywatnych rozmowach o jakąś konkretną sprawę. Często mają problemy z poproszeniem wykładowców o jakieś wyjaśnienia. Na niemieckich wyższych uczelniach studenci mogą mieć zupełnie inne zdanie niż wykładowcy i mogą o tym otwarcie mówić. Z tym nie zawsze sobie radzą osoby, które do tego nie są przyzwyczajone. Norweski matematyk i socjolog Johan Galtung przeprowadził ciekawe badania na temat różnych stylów intelektualnego dyskursu, analizując je i wyjaśniając.
DW: Czy służy Pani studentom także radą w codziennym życiu?
Sabine Vana-Stroehla: Tak, bo uważam, że ważne jest, by teorii interkulturowej komunikacji towarzyszyły praktyczne doświadczenia. Na przykład razem wybieramy się do restauracji, żeby studenci poznali niemiecką kuchnię. Aby wiedzieli, jak smakują knedle z Turyngii, typowe dla regionu Ilmenau. Studenci dowiadują się też, ile daje się napiwku. Mamy także praktyczne zajęcia z ruchu drogowego - jak zachowywać się, jeżdżąc po mieście rowerem, bo to powszechny u nas środek komunikacji. Nawet, jeżeli rowerzyści często jeżdżą po chodnikach, studenci muszą wiedzieć, że jest to generalnie zabronione. Odwiedzamy także niemieckie firmy. Tam studenci mają okazję dowiedzieć się, jak wygląda hierarchia w miejscu pracy, jak się zwracać do szefa - na "ty" czy per "pan". Poza tym udzielamy rad, jak ubiegać się o staż czy o pracę.
DW: Na koniec seminarium jest zawsze egzamin. Jaką wiedzą muszą wykazać się studenci?
Sabine Vana-Stroehla: Konkretną wiedzą dotyczącą geografii Niemiec i tematów spokrewnionych z kulturą. Na przykład muszą napisać nieco poszerzoną definicję pojęcia "stereotyp" czy "uprzedzenie". Poza tym studentom prezentowany jest przykład nieudanej komunikacji interkulturowej i muszą oni wytłumaczyć, na czym polegał "zgrzyt" i skąd się wziął. Ważne jest, by potrafili nie tylko odróżniać, co jest typowe dla kultury niemieckiej czy innej. Studenci muszą potrafić rozpoznać, że często nieporozumienia nie mają nic wspólnego z różnicami kulturowymi, tylko raczej z usposobieniem ludzi czy osobistymi doświadczeniami i oczekiwaniami.
Rozmowę prowadziła Sabine Damaschke / tłum. Małgorzata Matzke
red.odp.: Katarzyna Domagała-Pereira