1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Reporterzy bez Granic: Niemiecki wywiad niweczy wolność

25 lutego 2017

Niemiecki wywiad BND miał latami inwigilować dziennikarzy i redakcje na całym świecie. Szef organizacji Reporterzy bez Granic (ROG) nie jest tym zaskoczony.

https://p.dw.com/p/2YGDq
Deutschland BND Abhörskandal Symbolbild
Zdjęcie: picture-alliance/chromorange

DW: Tygodnik „Der Spiegel“ doniósł, że Federalna Służba Wywiadowcza (BND) miała latami inwigilować dziennikarzy. Zaskoczyło to Pana?

Christian Mihr: Niestety nie. Oranizacja Reporterzy bez Granic (ROG) już od dawna zajmuje się masową inwigilacją i zagrożeniami, jakie niesie ona dla dziennikarstwa i wolności prasy. Już dawno obawialiśmy się, że BND w ramach masowej selekcji komunikacji będzie obserwować także dziennikarzy – jako pewnego rodzaju dodatkowy „połów”. To, że BND najwidoczniej celowo obserwowała dziennikarzy, jest już czymś mocnym, ale nie zaskakującym.

DW: Jak pisze „Der Spiegel“, niemiecki wywiad kontrolował sieci telefoniczne agencji Reutera, redakcji „New York Times" i BBC m.in. w Afganistanie, Pakistanie i Londynie. Co mogło być celem?

CM: Jedna z interpretacji zakłada, że BND przypuszcza, iż dziennikarze pracujący w tych krajach, mogą posiadać informacje odnośnie terrorystów. Być może też ruchu migracji.

DW: Gromadzenie i analizowanie takich informacji należy do zadań wywiadu. Jakie ma Pan zastrzeżenia?

Christian Mihr
Mihr: Ochrona źródeł jest czymś fundamentalnym w dziennikarstwieZdjęcie: Christian Mihr

CM: Organy ścigania muszą ujawnić plany terrorystów, ale zadaniem dziennikarzy jest zapewnienie, że ich rozmówcy mogą liczyć na anonimowość. W przeciwnym razie zagraża to relacji zaufania łączącej dziennikarzy i ich informantorów. Ochrona źródeł jest czymś fundamentalnym w dziennikarstwie. Jeśli BND to ignoruje, jest to niebezpieczne. Tym niemiecki rząd zaprzecza własnym zasadom: Niemcy były obok Brazylii jednym z państw, które w rezolucji ONZ przeforsowały prawo do prywatności i zaangażowały się w roli jego stróża. Obecny obraz jest wstrząsający.

DW: W październiku ubiegłego roku niemiecki rząd na nowo ustalił kompetencje wywiadu zagranicznego. Pan krytykował tę ustawę jeszcze przed jej uchwaleniem przez Bundestag, określając ją jako „zapowiedź łamania konstytucji”. Dlaczego?

CM: Według tej ustawy ludzie mogą – i tym samym również dziennikarze – być w pełni inwigilowani poza granicami UE. Ustawa ma chronić Niemców [dla innych krajów UE dopuszczona jest ograniczona inwigilacja – red.], realizuje zatem trójpodział. Niektórym osobom odbiera jedno z praw człowieka, pomimo, iż prawa te są niezbywalne i niepodzielne.

Do tego dochodzi problem techniczny. Trójpodział nie może właściwie funkcjonować. Dobrym przykładem jest praca nad tzw. kwitami z Panamy. Research ten byłby niemożliwy bez międzynarodowej współpracy. Niemieccy dziennikarze współpracowali z kolegami po fachu na całym świecie. Zgodnie z ustawą dane dotyczące niemieckich dziennikarzy nie mogą być przechowywane, ale wraz z obserwacją np. pakistańskiego dziennikarza będzie przechowywana najprawdopodobniej także treść korespondencji niemieckich dziennikarzy. A zatem trójpodział nie może i nie powinien mieć miejsca. Jest niezgodny z konstytucją. Podkreśla to nie tylko nasza organizacja, ale i renomowani znawcy prawa państwowego i międzynarodowego.

DW: „Stowarzyszenie na rzecz prawa do wolności” m.in. w imieniu Reporterów bez Granic zaskarżyło ustawę do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. Jak Pan ocenia szanse tej skargi?

CM: Krytyka ustawy była od początku niemal jednomyślna – nie tylko ze strony organizacji broniących praw człowieka i organizacji dziennikarskich, ale także ze strony trzech obserwatorów ONZ. A to już dość niezwykłe. Zwykle specjalni wysłańcy ONZ zajmują się krajami, w których sytuacja praw podstawowych i praw człowieka jest o wiele trudniejsza niż w Niemczech. Dlatego wierzymy w sukces naszej skargi konstytucyjnej.

Rozmawiał Klaus Dahmann / tł. Katarzyna Domagała