Rosja: Śmierć za materiał o korupcji
21 kwietnia 2017- Kiedy pisał o korupcji lub przestępstwach, zawsze dokładnie opisywał, kto, gdzie i kiedy był w to zamieszany. Dlatego miał wielu wrogów w organach bezpieczeństwa - mówi o Andruszczence redaktor naczelny dziennika "Nowy Petersburg" Denis Usow. Na początku marca 73-letni dziennikarz został pobity przez nieznanych sprawców. Urazy głowy były tak dotkliwe, że przez kilka tygodni Andruszczenko był w stanie śpiączki i już się z niej nie wybudził.
Andruszczenko był znany ze swoich krytycznych artykułów. Przez wiele lat pisał dla "Nowego Petersburga" o przypadkach korupcji. Usow jest przekonany, że jego śmierć ma związek z tymi publikacjami. Pracownicy różnych urzędów i innych instytucji wielokrotnie przekazywali dziennikarzowi cenne informacje.
Więzienie z konsekwencjami
Materiały śledcze narażały Andruszczenkę na szykany, również natury prawnej. W 2007 roku wszczęto przeciwko niemu postępowanie. - Proces ten obejmował szereg zarzutów: angażowanie się w działania prokuratury i sądownictwa, podżeganie do nienawiści społecznej i zniesławienie. Była to cała gama typowych zarzutów przeciwko gazetom, które zajmują się dziennikarstwem śledczym - wspomina redaktor Usow.
Andruszczenko spędził rok za kratkami, co miało poważne konsekwencje dla jego zdrowia. - Był tam dotkliwie bity i stracił wzrok. Potrzebował wielu lat, żeby dojść do siebie. Potem znowu zaczął pisać artykuły. W takim stopniu, na ile mu starczało sił - mówi Usow.
Sensacyjny materiał?
Jego ostatni materiał był najprawdopodobniej powodem pobicia. Incydent miał miejsce w pobliżu jego domu. Dokładne okoliczności ataku na dziennikarza są jeszcze nieznane. - Żądano od niego wydania materiałów na jeden z tematów, którym się zajmował. Opowiadał nam o tym, będąc w redakcji. Tydzień później znaleziono go pobitego na ulicy - mówi jeden z redakcyjnych kolegów zmarłego dziennikarza.
Jednym z tematów, którymi zajmował się ostatnio Andrzuszczenko, był konflikt między dwoma organami ścigania w Petersburgu. - Andruszczeko zbierał informacje potajemnie. Prawie nikt w redakcji nie wiedział, czym się zajmował. Koledzy dowiadywali się dopiero po publikacji. Dlatego nie można powiedzieć, że coś konkretnego wiadomo było na tamat jego ostatniego researchu - podkreśla Usow.
Sól w oku
Dziennik "Nowy Petersburg" uchodzi za organ broniący praw człowieka. Jego dziennikarze co rusz muszą znosić szykany i presję ze strony różnych urzędów. - Kilka lat temu nasza gazeta została zamknięta. Przez dwa lata wychodziła pod innym tytułem. Skonfiskowano nam już komputery. Musieliśmy wydawać dziennik w atmosferze oblężenia. Jako jedyny dziennik w mieście mamy realny nakład rzędu 6 tys. egzemplarzy, które bez problemu znajdują nabywców. Pozostałe gazety otrzymują wysokie subwencje i są odpowiednio sterowane przez urzędy - zaznacza Usow.
Natalja Posdnjakova / Katarzyna Domagała