Reforma rosyjskiej armii: skąd wziąć żołnierzy i pieniądze?
31 stycznia 2023Rosyjskie ministerstwo obrony przygotowuje się do zwiększenia liczby żołnierzy z 1,15 do 1,5 miliona. Szef resortu Siergiej Szojgu ogłosił to na spotkaniu ze swoimi zastępcami. Reforma jest przewidziana na lata 2023-26. Zmiany były planowane już na koniec grudnia ubiegłego roku, ale decyzja zapadła dopiero teraz. Zagwarantowanie „bezpieczeństwa militarnego państwa”, ochrona „nowych podmiotów”, jak nazywa on bezprawnie zaanektowane przez Rosję tereny Ukrainy, oraz „obiektów krytycznych Federacji Rosyjskiej” jest możliwa tylko poprzez wzmocnienie kluczowych komponentów strukturalnych sił zbrojnych. Tak Szojgu tłumaczył potrzebę rekrutacji kolejnych 350 tysięcy żołnierzy.
Oprócz zwiększenia liczebności wojska reforma przewiduje utworzenie nowego korpusu w Karelii. W jego skład wejdą trzy dywizje strzelców zmotoryzowanych działające w ramach wojsk lądowych oraz dwie dywizje szturmowe wojsk powietrznych. Szojgu powiedział, że Rosja przywróci dawne moskiewskie i leningradzkie okręgi wojskowe oraz stworzy nowe, samowystarczalne formacje wojsk na okupowanym przez Rosję terytorium Ukrainy, a także dwanaście nowych, mobilnych dywizji.
Nowy korpus i przejście na format dywizji
– Korpus w Karelii jest odpowiedzią na rozszerzenie NATO – wyjaśnia izraelski ekspert wojskowy David Sharp, który pochodzi z Ukrainy. Rosyjska Karelia graniczy z Finlandią, która wraz ze Szwecją złożyła w ubiegłym roku wniosek o przyjęcie do Sojuszu. – Dosłownie: „Wróg stoi u bram, a my musimy budować swoją siłę na granicy”. W skład karelskiego korpusu wejdzie część nowo zmobilizowanych 350 tysięcy żołnierzy – dodaje analityk.
Zwiększenie liczebności rosyjskich sił zbrojnych Sharp tłumaczy tak: – Wojna pokazała, że armia rosyjska pod względem liczbowym nie odpowiadała potrzebom związanym z okupacją Ukrainy. Ponadto reforma ma przyspieszyć przejście z brygad na dywizje, co będzie oznaczać większą autonomię tych oddziałów – wyjaśnia ekspert wojskowy. Zmiany mają jego zdaniem przynieść efekty bardziej długoterminowe niż naprawianie aktualnej sytuacji na froncie.
Jednocześnie, o ile wojna na Ukrainie będzie się nadal przeciągać, nowi dobrze wyszkoleni żołnierze będą wielką pomocą dla Rosji i pomogą kontrolować okupowane obszary – wyjaśnia ukraiński analityk, były zastępca szefa sztabu ukraińskiej marynarki wojennej Andrij Ryżenko.
Skąd brać nowych żołnierzy?
Kluczowy punkt zapowiadanej reformy, czyli zwiększenie liczby żołnierzy o 350 tysięcy, budzi wśród obserwatorów wiele pytań. Najważniejsze z nich brzmią tak: gdzie ich szukać i kto obsadzi nowe pododdziały? Maksymalnie wielki pobór rekrutów i możliwość odmowy demobilizacji to najbardziej prawdopodobne źródła przyszłego powiększenia szeregów armii, uważa David Sharp.
W Rosji obowiązek służby wojskowej obejmuje obecnie wszystkich mężczyzn w wieku od 18 do 27 lat. – Podniesienie wieku poborowego dobrze wpisuje się w tę reformę i o ile 18-letni rekruci to słabo przygotowane do walki dzieci, o tyle w wieku 27-30 lat jest się zarówno silniejszym fizycznie, jak i ma się wykształcenie, które może się przydać armii – dodaje Sharp.
Co roku w Rosji podczas wiosennego i jesiennego poboru służbę wojskową rozpoczyna około 270 tysięcy rekrutów, a liczbę tę, jak twierdzą eksperci, można zwiększyć. Faktem jest, że równolegle z reformą wojskową Federacja Rosyjska zdecydowała się na zmianę wieku poborowego.
Zmiana wieku poborowego
Władze zamierzają podnieść dolną i górną granicę wieku poborowego o trzy lata, odpowiednio do 21 i 30 lat. Jednak na najbliższy, wiosenny pobór planowane jest podniesienie tylko górnego limitu. Powiększy to liczbę podlegających poborowi o prawie 2 miliony mężczyzn urodzonych w latach 1993-1995.
Tymczasem w Rosji nie milkną głosy o drugiej fali mobilizacji, zwłaszcza że Kreml potwierdził niedawno, że dekret prezydencki, który ją umożliwił, nadal obowiązuje. – Jeśli mówimy o przebiegu tej wojny, to jedyną opcją skutecznej realizacji deklarowanej reformy wojskowej jest dodatkowa mobilizacja. Trzeba zmobilizować jeszcze setki tysięcy, by armia osiągnęła półtora miliona. Liczba żołnierzy to jedyny atut, jaki Rosji pozostał – uważa Sharp.
– Druga fala mobilizacji teraz raczej nic nie przyniesie rosyjskiej armii – sądzi natomiast Ryżenko. Jego zdaniem sztab generalny jest wciąż jeszcze zajęty rozlokowywaniem rekrutów zmobilizowanych w pierwszej fali, a „nowi ludzie będą po prostu bezczynnie siedzieć”.
„Wojna na wyczerpanie”
Zdaniem wielu ekspertów, Ukraina znajduje się obecnie w sytuacji, którą nazywają „wojną na wyczerpanie”. Ich zdaniem rosyjska armia poniosła w ciągu prawie roku walk poważne straty, które dowództwo próbowało jak dotąd bezskutecznie wyrównać na froncie dzięki mobilizacji. Nowa reforma według Andrija Ryżenki również nie przyniesie szybkich rezultatów: – Rosja od początku wojny ma bardzo ciężkie straty i trzeba je wyrównać, ale nowych żołnierzy na froncie (którzy napłyną w ramach tej reformy – przyp.) należy się spodziewać dopiero tuż przed zimą.
Planowane obecnie zwiększenie liczebności rosyjskiej armii jest już drugim od czasu wojny w Ukrainie. W sierpniu 2022 roku prezydent Putin podniósł graniczną liczebność oddziałów sił zbrojnych o 140 tysięcy. Razem z zapowiedzianymi dodatkowymi 350 tysiącami oznacza to prawie pół miliona nowych żołnierzy, którym trzeba dostarczyć broń i umundurowanie, co będzie kosztować budżet ogromne pieniądze.
Eksperci są sceptyczni
Według Ryżenki zapewnienie wszystkiego, czego potrzebuje jeden żołnierz, kosztuje 80 tysięcy dolarów. Czy Moskwa będzie miała takie pieniądze, biorąc pod uwagę spadek przychodów z ropy i gazu? David Sharp jest przekonany, że „ta reforma wymaga wielu środków”. – Nie tylko pieniędzy i ludzi, trzeba bowiem stworzyć także infrastrukturę dla tych 350 tysięcy, dać im sprzęt i wyszkolić specjalistów, którzy będą zarządzać tymi nowymi rekrutami.
Eksperci, z którymi rozmawiała DW, poważnie wątpią w powodzenie reformy. Andrij Ryżenko wskazuje w tym kontekście na trzy przyczyny: wysokie koszty w warunkach cięć w budżecie, zagraniczne pochodzenie niektórych komponentów do sprzętu wojskowego oraz niechęć wielu Rosjan, żeby iść na wojnę.
David Sharp sądzi, że nawet jeśli Rosja pójdzie drogą tworzenia ekonomiki mobilizacyjnej, to wiele nowo powstałych jednostek będzie istniało tylko na papierze lub nie dostanie sprzętu bojowego. – Reforma wygląda na niewykonalną w zakresie znacznej części swoich obietnic – podsumowuje izraelski ekspert.