Ryanair pomnaża zyski kosztem pilotów
27 maja 2015Jak stwierdzili dziennikarze dwóch niemieckich rozgłośni WDR i NDR oraz "Sueddeutsche Zeitung", piloci pracujący w irlandzkich liniach lotniczych Ryanair wcale nie są zatrudnieni tam na stałe, tylko częściowo jako samodzielne podmioty gospodarcze. W ten sposób linie lotnicze unikają płacenia podatków i świadczeń socjalnych. Piloci ci muszą sami ubezpieczać się na wypadek niezdolności do wykonywania zawodu i nie przysługują im zakładowe emerytury.
Na początku bieżącego tygodnia linie Ryanair ogłosiły w Dublinie, że zarobiły w roku fiskalnym 2014/15, zakończonym w marcu br. 867 mln euro netto, czyli prawie 2/3 więcej niż w roku poprzednim.
W bieżącym roku wynik ten ma się jeszcze poprawić: do 940 czy nawet 970 mln euro.
Wynik ekonomiczny Ryanair jest w porównaniu międzynarodowym nie do pobicia i europejskiej konkurencji trudno mu dorównać. Jednak model biznesowy irlandzkiego przewoźnika opiera się po części na dość wątpliwych konstrukcjach umów, na jakie godzą się piloci, chcący tam pracować:
Prawo irlandzkie czy niemieckie?
Ryanair wymaga od pilotów, by zakładali spółki z ograniczoną odpowiedzialnością według irlandzkiego prawa. Formalnie piloci pracują potem u przewoźnika jako samodzielne podmioty gospodarcze i są prezesami własnych firm, które istnieją jedynie jako adres w Irlandii. Pośrednictwem w zatrudnianiu pilotów zajmuje się agencja pośrednictwa Brookfield, która, jak sama podaje, świadczy te usługi także dla innych linii lotniczych.
Niemieccy prokuratorzy wychodzą z założenia, że nie dotyczy to niemieckich pilotów. Prokuratura w Koblencji, prowadząca dochodzenie w tej sprawie, stwierdziła, że na obecnym etapie dochodzenia, zgodnie z dyrektywami Unii Europejskiej personel latający podlega niemieckim a nie brytyjskim czy irlandzkim przepisom o systemie ubezpieczeń społecznych. Niemieckie prawo obowiązuje wtedy, gdy piloci stacjonują w niemieckich bazach przewoźnika. Ryanair nie zgadza się z tym, powołując się na prawo unijne przy realizacji zawartych umów.
Złe warunki pracy
Piloci niebędący etatowymi pracownikami tych linii lotniczych opowiadali o złych warunkach pracy. Nie tylko, że muszą sami zawierać ubezpieczenia na wypadek niezdolności do pracy, ale nie wiedzą nawet, ile godzin lotu zostanie im miesięcznie przydzielonych. Nie dostają żadnego wynagrodzenia w przypadku choroby. "Płaca jest tylko kiedy się lata", powiedział Erik Fengler, który kiedyś pracował w Ryanair. "Dostaje się grafik i jeżeli ktoś z jakichś przyczyn nie może stawić się do pracy, na przykład z powodu choroby, za te godziny nie dostaje zapłaty. Dlatego każdy trzy razy pomyśli zanim pójdzie na zwolnienie", wyjaśnił pilot.
Jak wynika z pracy badawczej uniwersytetu w Gandawie obecnie w Ryanair lata 3 tys. pilotów. Według Ryanair Pilots Group (RPG), nieuznawanego przez przewoźnika reprezentanta interesów tej grupy pracowników, ponad połowa personelu cockpitów w Ryanair to pracownicy nieetatowi.
Informacje uzyskane przez niemieckie mass media mogą mieć poważne następstwa dla irlandzkich linii, oprócz uszczerbku na ich wizerunku. W ubiegłym roku francuskie linie lotnicze zostały ukarane za uchylanie się od płacenia świadczeń socjalnych grzywną w wysokości ponad 8 mln euro.
dw / Małgorzata Matzke