Silne kobiety w greckich ośrodkach dla uchodźców
31 grudnia 2017Silav uciekła z Hardan w północnym Iraku razem z mężem - żołnierzem kurdyjskiej partyzantki Peszmerga, który walczył przeciwko Państwu Islamskiemu (IS). Kiedy opuszczali rodzinne miasto, znaleźli na skraju drogi kilkudniowego płaczącego noworodka – dziewczynkę. Mąż Silav zabrał dziecko nie zastanawiając się ani sekundy nad następstwami tej decyzji. Trójce uchodźców udało się dotrzeć do Turcji a następnie w region przygraniczny z Grecją nad rzeką Evros.
-Nie mieliśmy dzieci i to maleństwo traktuję jak własne. Bo moim obowiązkiem jako kobiety było przejąć rolę matki – tłumaczy Silav w rozmowie z Deutsche Welle (DW). Jak zapewniła, „nie jest już w stanie wyobrazić sobie życia bez dziewczynki”. Właśnie z myślą o dziecku żyje nadzieją na lepszą przyszłość. Jeszcze jakiś czas pozostaną z mężem i córką w ośrodku dla uchodźców w greckim mieście Theben czekając na rozpatrzenie wniosku o azyl. Następnie „chcą jechać dalej i walczyć dla dobra przybranej córki – powiedziała Irakijka.
Marzenie o studiach medycznych
W ośrodku w Theben przebywa też wiele kobiet z Afganistanu. W specjalnym przeznaczonym dla nich pomieszczeniu mogą swobodnie ze sobą rozmawiać, oglądać filmy czy odpoczywać. Te, które chcą, mogą się dokształcać zawodowo ucząc się np. szycia. W każdej chwili pomocą służą im eksperci.
Wiele kobiet dopiero po wielogodzinnych rozmowach gotowe było do zwierzeń o tym, co je spotkało we własnym kraju lub o planach na przyszłość.
Pochodząca spod Hindukuszu Faujia opuściła rodzinne strony po tym, jak okolica i sąsiedztwo zostały całkowicie zniszczone przez Talibów. – Każdego dnia ginie w moim mieście od 30 do 40 osób. Talibowie są wszędzie – opowiada Afganka. Jest matką dziesięcioletniego chłopca, który obecnie przebywa w Niemczech oraz nowonarodzonej dziewczynki, która przyszła na świat w obozie dla uchodźców w Hellinikon. „W ośrodku panowały fatalne warunki życia i higieny, nie było toalet, opieki medycznej, a dziecko chorowało - wspomina Faujia.
Spod Hindukuszu pochodzi także 12-letnia Nila. Dziewczynka posługuje się nienagannym angielskim i pomaga innym kobietom w kontaktach z administracją ośrodka czy organizacjami pomocowymi. – Mam za sobą ciężkie życie, ale teraz jestem pełna optymizmu. Chciałabym studiować medycynę w Europie – zdradza Nila.
Hurria nie chce mówić o przeszłości
W znajdującym się w Attyce ośrodku Eleonas mieszkają kobiety i dzieci oraz nieletni bez opieki dorosłych. To grupa wymagająca specjalnej ochrony. Hurria podobnie jaki inne młode kobiety w Eleonas jest w zaawansowanej ciąży i czeka na rozwiązanie. Grecja jest dla niej jedynie przystankiem na dalekiej drodze do środkowej i północnej Europy. Kobieta była w ciąży, kiedy uciekła z syryjskiego miasta Rakka będącego jakiś czas nieformalną stolicą Państwa Islamskiego. Syryjkę wraz z mężem i dziećmi przeniesiono niedawno do Eleonas z ośrodka dla uchodźców na wyspie Lesbos. Jak przyznała w rozmowie z DW „życie w Eleonas nie należy do łatwych”. Brakuje kocy, ale i tak jest lepiej niż na wyspie. Jak wiele innych kobiet także Hurria nie chce mówić ani o Państwie Islamskim, ani o tym, co przeszła.
Seksualnie napastowane
Wyjątkiem jest pochodząca z Iraku Północnego jezydka Monina. Obecnie przebywa z rodziną i chorą teściową w ośrodku w Kavala w północnej Grecji. Zdecydowała się nawet pokazać swoje prowizoryczne mieszkanie w byłym obozie wojskowym Asimakopoulou. – Wielu moich krewnych zostało uprowadzonych, a jedną z moich kuzynek bojownicy IS wykorzystali seksualnie. Mnie się udało, bo miałam dużo szczęścia – opowiada Monina.
Mimo bolesnych wspomnień i długiego okresu oczekiwań w greckich ośrodkach dla uchodźców, większość kobiet napędzana jest silną wolą, bo jak twierdzi Silav z północnego Iraku „nie mają innego wyboru”. Ona sama jest gotowa walczyć dla dziecka, które z mężem znalazła przypadkiem podczas ucieczki z rodzinnego miasta.
Dimitra Kyranoudi / tłum. Alexandra Jarecka