Skąd wynika siła AfD w byłej NRD? „Kolektywna zniewaga”
28 sierpnia 2019Ludzie, którzy w NRD przed 30 laty wyszli na ulicę, domagali się wolności i poszanowania praw obywatelskich. Ich pokojowa rewolucja pod hasłem „Naród to my” doprowadziła do obalenia muru berlińskiego, upadku NRD i w konsekwencji do zjednoczenia Niemiec.
Teraz, u progu wyborów do landtagów w trzech wschodnioniemieckich krajach związkowych, prawicowi populiści przywłaszczają sobie hasła obrońców demokracji sprzed 30 lat. W Saksonii i Brandenburgii wybory odbędą się 1 września, w Turyngii pod koniec października.
Partii Alternatywa dla Niemiec, AfD, przepowiada się tam przytłaczające zwycięstwo. W sondażach partia ta idzie łeb w łeb z chadekami. Na wiecach wyborczych AfD pojawiają się takie hasła jak „Zostań obrońcą praw obywatelskich”, „Dokończ przełomu” albo „Wschód powstaje”, przy pomocy których populiści zabiegają o wschodnioniemiecki elektorat. Hasła te nawiązują do czasów po przełomie w NRD, które dla wielu ludzi oznaczały frustrację, rozczarowanie i niespełnione obietnice.
Enerdowscy opozycjoniści kontra AfD. „Nie dla demagogów szliśmy na ulicę“
„W Niemczech nie ma wolności poglądów”
Na swojej stronie internetowej AfD porównuje dzisiejsze Niemcy z dawną NRD, pisząc, „Kto dziś ‘odmiennie' myśli, jest tak samo nękany jak za czasów Stasi”. Enerdowska bezpieka gnębiła opozycjonistów, zastraszała ludzi myślących inaczej niż nakazywała państwowa ideologia, łamała prawa obywatelskie.
– Czuję się, jakbym był w NRD – powiedział niedawno Björn Höcke, jeden z liderów AfD, którego przed 30 laty tam wcale nie było. Höcke przewodzi prawicowo-nacjonalistycznemu skrzydłu AfD i jest przewodniczącym tej partii w Turyngii. Sam pochodzi z zachodnich Niemiec. Pomimo tego ma czelność mówić: – Nie po to robiliśmy pokojową rewolucje, drodzy przyjaciele! Czyżby nie pamiętał, że Niemcy są demokratycznym państwem prawa. Pomimo tego wypowiedzi w tym tonie poruszają we wschodnich Niemczech bardzo czułe struny.
W wyborach we wszystkich trzech wschodnich landach AfD według sondaży mogłaby stać się najsilniejszą partią i to pomimo tego, że spora część polityków AfD otwarcie głosi skrajnie prawicowe poglądy i regularnie pozwala sobie na rasistowskie wypowiedzi.
Niemiecki związkowiec: wielu policjantów sympatyzuje z AfD
Poparcie 24 proc. wschodnich Niemców dla AfD
Jak wynika z sondaży Emnid z połowy sierpnia br., 24 proc. wyborców we wschodnich Niemczech w wyborach powszechnych głosowałoby na AfD; na zachodzie RFN - 12 proc.
– Wielu ludzi z byłej NRD jest rozczarowanych, czują się niezrozumiani, niedostrzegani przez większościowe społeczeństwo na zachodzie kraju – wyjaśnia socjolożka Judith Enders. – Wynika to także stąd, że wschodni Niemcy stanowią raptem 17 proc. całej populacji RFN. Istotniejsze jest jednak to, że brakuje ich reprezentantów w ogólnoniemieckim społeczeństwie. Wschodni Niemcy zajmują tylko 1,7 proc. ogółu kierowniczych stanowisk w niemieckiej gospodarce, polityce i administracji. Po przełomie w NRD socjalistyczna elita została wymieniona na zachodnich Niemców i elita ta reprodukuje się jeszcze dziś, nawet po 30 latach – podkreśla Enders. Ona sama pochodzi ze wschodnich Niemiec i jest założycielką inicjatywy „Ost-Begriff” („Pojęcie Wschodu”), która chce inaczej sformułować pojęcie wschodu: w poczuciu własnej wartości i bardziej ofensywnie.
Prywatyzacja: przekręty w Niemczech wschodnich
„Kolektywna zniewaga”
Ale nie wszystkim ludziom pochodzącym z byłej NRD starcza inwencji, talentu i poczucia własnej wartości. Wielu kładzie uszy po sobie. Te 30 lat od czasu zwrotu były w ich odczuciu „kolektywną zniewagą” ze strony aroganckiego zachodu. Statystycznie ludzie na wschodzie Niemiec wciąż jeszcze zarabiają znacznie mniej niż na zachodzie. Do tego od czasu upadku muru setki tysięcy, przede wszystkim młodych wschodnich Niemców opuściło rodzinne strony, wyjeżdżając na zachód. Ci, którzy pozostali, musieli borykać się z upadkiem wschodnioniemieckiej gospodarki i wysokim bezrobociem. W roku 2019 stopa bezrobocia we wschodnich landach wynosiła 6,6 proc., w zachodnich 4,7.
„Lato solidarności”
Lecz wyborczych sukcesów prawicowych populistów nie można tłumaczyć tylko następstwami upadku NRD. Praca badawcza uniwersytetu w Lipsku dowodzi, że prawie co drugi ankietowany we wschodnich Niemczech ma uprzedzenia wobec cudzoziemców i mniejszości. W całej RFN uprzedzenia takie ma co trzecia osoba. W ubiegłych latach wschód Niemiec miał wciąż też złą prasę: czy to ze względu na ksenofobiczny ruch Pegida, czy to przez napaści na migrantów czy wybryki prawicowych ekstremistów w Chemnitz. Wielu mieszkańców byłej NRD oponuje przeciwko temu, żeby wschód postrzegać jako siedlisko prawicowej ekstremy. Powstało tu szereg inicjatyw takich jak „Wann Wenn Nicht Jetzt” („Kiedy, jeśli nie teraz”) i „Aufbruch Ost” („Zryw na wschodzie”), które nie tylko walczą z rasizmem, ale chcą także dyskutować o tym, jak wschodni Niemcy postrzegają okres ich życia w NRD i po upadku tego państwa. Pod hasłem „Lato solidarności” inicjatywy organizują w całych wschodnich Niemczech koncerty, wieczory autorskie i panelowe dyskusje. 24 sierpnia liczne inicjatywy wezwały do udziału w demonstracji #Unteilbar (#Niepodzielni) "na rzecz solidarności, w miejsce wykluczenia".
Ana-Cara Methmann pochodzi z północy Niemiec i od 10 lat żyje w Lipsku, w Saksonii. Jest ona rzeczniczką stowarzyszenia #Unteilbar i wyjaśnia program inicjatywy: „Domagamy się jasnego odżegnania się od rasizmu”.
Podzielony kraj
Lipsk, gdzie mieszka Methmann jest jednym z hot spotów w Saksonii. W wyborach europejskich w maju na Zielonych głosowało tam 20,2 proc. wyborców, przysparzając tej partii zwycięstwo. Na AfD głos oddało 15,5 proc., czyli znacznie mniej niż w całej Saksonii.
Niemcy podzielone są nie tylko na wschód i zachód. Pęknięcie przebiega także między miastami i prowincją. Bardzo często praktyczne sprawy, utrudniające codzienne życie, powodują, że pęknięcie to się pogłębia. Autobus, który kursuje tylko dwa razy dziennie, dworzec w odległości 20 km. Ana-Cara Methmann, która organizuje prelekcje w całej Saksonii, np. na temat dyskryminacji, odczuwa to na własnej skórze. Jej zdaniem w landzie tym rządzący tam przez dziesięciolecia chadecy przyczynili się do tego, że AfD stała się tak silna.
– Nie było pieniędzy na pracę z młodzieżą, zamykano młodzieżowe domy kultury – wyjaśnia Methmann. Już od początku nie było możliwości, żeby młodzi ludzie mogli aktywnie brać udział w życiu społecznym. Nie wzmacniano demokratycznych inicjatywy ani pojedynczych osób, które chciały coś zrobić. A byłby to najlepszy środek przeciwko skrajnej prawicy.