1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Spiegel Online: „Jak wyglądałaby W. Brytania bez Polaków?”

oprac. Katarzyna Domagała20 czerwca 2016

Niemiecki portal próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy Wielka Brytania skorzystała na fali migracji zarobkowej, czy straciła?

https://p.dw.com/p/1JAIH
UK Westminster Palace in London
Zdjęcie: picture-alliance/NurPhoto/J. Shaw Baker

Piotr Wiśniewski i jego żona to typowi Polacy, którzy po przystąpieniu Polski do UE wyjechali na Wyspy. On – z zawodu szklarz – „miał dosyć braku pieniędzy, nędznej pracy, kulejącej służby zdrowia“ – czytamy w portalu Spiegel Online. Dzisiaj Piotr mieszka w „polskiej dzielnicy“ Londynu a jego żona prowadzi sklep z polskimi specjałami. „Nie wszystko w życiu Wiśniewskiego się powiodło, ale wiele rzeczy jest lepszych niż wówczas w Polsce” – konstatuje niemiecki portal, dodając, że Wiśniewski jest wdzięczny za to, że „Europa stała przed nim otworem”.

Tymczasem referendum 23 czerwca w sprawie opuszczenia UE przez Wielką Brytanię lub nie, może mieć konsekwencje dla ludzi takich jak Piotr Wiśniewski – przypomina Spiegel Online. Gdyby Brytyjczycy opowiedzieli się za Brexitem, zagrożona byłaby podstawowa zdobycz Unii, czyli prawo każdego obywatela UE do pracy i życia w dowolnym kraju Wspólnoty.

Cienie imigracji

Zwolennicy Brexitu chcą ograniczyć imigrację do Wielkiej Brytanii, a z referendum uczynić „plebiscyt wymierzony w wolność europejskich pracowników” – pisze poczytny portal. Jednocześnie przytacza dane statystyczne: w Wielkiej Brytanii pracuje obecnie ok. 2,1 mln imigrantów z UE, ponad 750 tys. to Polacy. Teraz przyjeżdżają Bułgarzy i Rumuni. „W miastach brakuje mieszkań, system opieki zdrowotnej jest przeciążony, a w gastronomii i opiece słychać narzekania na rosnącą konkurencję i malejące zarobki”. Na razie brytyjski rząd nie zdołał ograniczyć imigracji, co najwyraźniej przeszkadza nie tylko rdzennym Brytyjczykom. Również Polak – Jacek Walotka, kierowca autobusu – zdradza dziennikarzowi, że gdyby był Brytyjczykiem, głosowałby za opuszczeniem UE. „Każde państwo powinno samo decydować, ilu imigrantów chce przyjąć” – mówi Walotka. Brexit to dla niego nie problem, bo mieszka w Anglii od jedenastu lat i nie musi obawiać się deportacji. Martwi się jednak o innych znajomych.

Cios dla wspólnej Europy

Zniesienie swobodnego przepływu pracowników w Wielkiej Brytanii byłoby „poważnym ciosem dla Europy” – podsumowuje autor artykułu w Spiegel Online i przypomina, że kiedy Polska i inne kraje Europy Wschodniej przystępowały do ​​UE w 2004 roku, Wielka Brytania była jednym z trzech krajów, które od razu zapewniły obywatelom nowych państw członkowskich nieograniczony dostęp do swojego rynku pracy. Brexit oznaczałby „utratę jednego z pionierów wspólnego rynku pracy”.

W rzeczywistości UE przeżyła zmiany dzięki rozszerzeniu i swobodnemu przepływowi pracowników. W wielu krajach Europy Zachodniej liczba „unijnych cudzoziemców” znacznie wzrosła, a zwłaszcza brytyjski rząd „zaniedbał załagodzenie pewnych skutków społecznych” – zauważa Spiegel Online.

Teraz ekipa Borisa Johnsona obiecuje temu zaradzić. System punktowy ma służyć pozyskaniu wysoko wykwalifikowanych specjalistów. Ale brytyjski rynek potrzebuje też pracowników, którzy nie spełniają rygorystycznych wymogów, zwłaszcza w branży hotelarskiej i w produkcji – pisze niemiecki portal.

Sukces czy porażka?

Na koniec Spiegel Online szuka odpowiedzi na pytanie, czym imigranci odpłacają się Brytyjczykom? Z jednej strony zwolennicy Brexitu uważają, że ludzie tacy jak Wiśniewski czy Walotki są „obciążeniem dla kraju”, z drugiej – wielu ekonomistów uważa, że są „wzbogaceniem”. Przemawiają za tym dane statystyczne. Według nich liczba pracowników z UE w Wielkiej Brytanii wzrosła od 2013 roku o ok. 700 tys. W tym samym czasie około miliona Brytyjczyków znalazło nową pracę. W latach 2013/14 imigranci z UE wpłacili do budżetu państwa ok. 2,5 mld funtów więcej niż z niego otrzymali. „Jeśli wierzyć tym liczbom, historia swobodnego przepływu pracowników w Wielkiej Brytanii jest sukcesem” – kończy Spiegel Online.

oprac. Katarzyna Domagała