Turcja odmawia wpuszczenia niemieckich polityków
27 czerwca 2016Turcja odmówiła wizy wjazdowej Ralfowi Baruksiepe (CDU), sekretarzowi stanu w niemieckim MON, który chciał wizytować turecką bazę lotniczą w Incirlik, w której stacjonuje 200 niemieckich żołnierzy, samoloty rozpoznawcze Tornado oraz samolot- cysterna niemieckiej Luftwaffe. Dlatego wybiera się tam szefowa niemieckiego MON Ursula von der Leyen (CDU). Skrytykowała ona ostro turecki rząd w Ankarze mówiąc gazecie „Bild am Sonntag”, że „jeszcze nigdy jako polityk nie przeżyła podobnej sytuacji” i że „to oczywiste”, iż kierownictwo ministerstwa obrony odwiedza niemieckich żołnierzy tam, gdzie pełnią misję. Jak oświadczyła, w nadchodzących dniach sama zamierza udać się do bazy samolotów rozpoznawczych Bundeswehry w Incirlik.
Wszystkiemu winna rezolucja
W środę (22.06) Federalne Ministerstwo Obrony w Berlinie potwierdziło, że Turcja, nie podając oficjalnego wyjaśnienia, nie zgodziła się na wizytę w Incirlik sekretarza stanu Ralfa Brauksiepe. Chciał on wraz z grupą posłów Bundestagu zapoznać się z sytuacją żołnierzy Bundeswehry w kampanii wojskowej przeciwko bojownikom Państwa Islamskiego w Syrii. Turcja odmówiła już wcześniej zgody na wizytę w Incirlik niemieckim dziennikarzom.
Za jedną z przyczyn antagonizmu narastającego między Turcją i Niemcami uchodzi m.in. uchwalenie na początku czerwca b.r. przez Bundestag rezolucji, w której tureckie zbrodnie na Ormianach podczas I wojny światowej określa się mianem ludobójstwa.
Brak gotowości do ustępstw
Tymczasem wszystko wskazuje na to, że Ankara nie jest zainteresowana pójściem na ustępstwa. Szef tureckiej dyplomacji Mevlüt Cavusoglu zamiast załagodzić napiętą sytuację dolał jeszcze oliwy do ognia, mówiąc, że z tureckiego punktu widzenia wizyta niemieckich polityków w Incirlik jest w obecnej sytuacji „nie na miejscu”. Jednocześnie, jak zapewnił, niemieccy żołnierze podobnie jak samoloty rozpoznawcze mogą w tureckiej bazie nadal pozostać. Nikt nie jest jednak zainteresowany wizytą w niej niemieckich posłów.
Tymczasem jak zapowiedziała szefowa resortu obrony, zamierza ona podczas wizyty w Turcji wyjaśnić, co oznacza, że „Bundeswehra jest zależna od Bundestagu”. Ostatecznie ci sami posłowie głosowali za udziałem żołnierzy Bundeswehry w misji NATO w miejscowości Kahramanmaras we wschodniej Turcji. Obsługują oni tam system antyrakietowy „Patriot” chroniąc tureckie terytorium przed atakami rakietowymi z Syrii. O wszystkich misjach zagranicznych Bundeswehry decyduje niemiecki parlament.
Jednak pod znakiem zapytania pozostaje kwestia czy Ursula von der Leyen będzie mogła w Turcji cokolwiek wyjaśnić. Jak poinformował rzecznik resortu obrony na zapytanie magazynu „Der Spiegel”, na razie nie ma jeszcze konkretnego terminu wizyty von der Leyen w Turcji. W opinii magazynu z Hamburga szefowa MON swoimi publicznymi zapowiedziami idzie na pełne ryzyko. W najgorszym wypadku Turcja będzie się bronić także przeciwko wizycie Ursuli von der Leyen. Nie brała ona wprawdzie udziału w głosowaniu ws. rezolucji dot. Ormian, ale ją popierała. A to na pewno nie uszło uwadze Ankary.
DPA/ AFP/ Alexandra Jarecka