„Sueddeutsche Zeitung“: Bez praworządności nie ma pieniędzy
30 sierpnia 2021Niemiecki dziennik pisze w poniedziałkowym (30.08) wydaniu o narastającej irytacji europosłów bezczynnością Komisji Europejskiej, która nie korzysta z nowego mechanizmu „pieniądze za praworządność” wobec Polski i Węgier, czekając na wyrok TSUE w tej sprawie.
Jak zauważa autor komentarza Bjoern Finke po niedawnym „ostrożnym ustępstwie” ze strony Polski w sporze o naruszanie zasad praworządności „grozi kolejna eskalacja”. Jak dodaje, „we wtorek polski Trybunał Konstytucyjny ma orzec, czy polskie prawo stoi ponad prawem UE”. „Rząd w Warszawie tak uważa, chociaż taki pogląd zagraża zdolnościom UE do działania”- pisze Finke.
Zbyt długie procedury
„Obojętnie, jaki wyrok we wtorek zapadnie, spór o praworządność będzie toczyć się dalej. Autorytarne rządy w Polsce i na Węgrzech chcą uciszyć przeciwników, a do tych, obok niewygodnych mediów i organizacji, należą także niezawiśli sędziowie. Tym samym rządy te automatycznie popadają w konflikt z prawem UE. Nie dziwi zatem, że polski premier Mateusz Morawiecki chce teraz zapisać prymat prawa polskiego” – ocenia dziennikarz „Sueddeutsche Zeitung”.
I podkreśla, że „dla UE to afront”. „Unia jest wspólnotą prawa. Jest zdana na to, że jej członkowie będą trzymać się wspólnych reguł i że niezawisłe sądy narodowe naprawdę wymierzają sprawiedliwość, zamiast być tubą rządów” – pisze Finke.
Przypomina, że przeciw Polsce i Węgrom toczą się postępowania o naruszenie zasad rządów prawa, jak również wiele postępowań dotyczących łamania traktatów UE, ale „niestety potrwa to zbyt długo, zanim naruszenia traktatów doprowadzą do kar”.
„Na szczęście Komisja ma nową broń w ręku. Ten mechanizm pozwala jej obciąć unijne pieniądze, jeżeli deficyty w kwestii praworządności zagrażają właściwemu ich (środków UE) wydatkowaniu. To trafiłoby autokratów z Budapesztu i Warszawy szybciej i tam, gdzie najbardziej boli” – dodaje Finke, nawiązując do przyjętego pod koniec ubiegłego roku mechanizmu „pieniądze za praworządność”.
„A jednak Komisja zwleka z otwarciem pierwszego postępowania. Parlament Europejski wywiera więc presję – całkowicie słusznie i miejmy nadzieję, że skutecznie” – konkluduje Finke.
Polska i Węgry czekają na pieniądze
Z kolei gospodarczy dziennik „Handelsblatt” zauważa w poniedziałek, że Polska i Węgry wciąż czekają na zatwierdzenie przez KE swoich Krajowych Planów Odbudowy, koniecznych do otrzymania środków z unijnego Funduszu Odbudowy po pandemii koronawirusa. Jak ocenia gazeta, dla szefowej KE Ursuli von der Leyen „wystawienie Warszawie i Budapesztowi pokaźnych czeków będzie niczym taniec na linie”. „Bowiem powinna była już dawno wdrożyć procedury wobec obu tych krajów. Od 1 stycznia UE ma prawo, które umożliwia obcięcie środków krajom członkowskim, jeżeli te naruszają zasady praworządności. Dotyczyłoby to także środków z Funduszu Odbudowy” – pisze „Handelsblatt”.
Według dziennika niedanie pieniędzy z tego funduszu Polsce i Węgrom „byłoby ryzykowne”, bo oba kraje potrzebują ich na drogą transformację klimatyczną swoich gospodarek. Ekonomista Zsolt Darvas z think tanku Bruegel mówi gazecie, że gospodarcze efekty pieniędzy z Funduszu Odbudowy będą ogromne. W przypadku Polski, która ma otrzymać 36 mld euro, z tym 12,1 mld w formie kredytów, środki te odpowiadałyby za 1,2 procent wzrostu PKB rocznie.
Zdaniem eksperta ewentualne wstrzymanie środków miałoby jeszcze gorsze skutki pośrednie. „Zareagować mogłyby rynki, a oprocentowanie obligacji państwowych mogłoby wzrosnąć” – ocenia Darvas. Potem, dodaje, spór z Węgrami mógłby się zaostrzyć, a Polska mogłaby nawet dążyć do opuszczenia UE.
Jak pisze „Handelsblatt”, Komisja nie chce być winna takiej sytuacji. „Dlatego Polska i Węgry muszą dostać pieniądze” – ocenia gazeta.