SZ: AfD szuka wyborców wśród migrantów
26 marca 2024Gazeta „Sueddeutsche Zeitung" (SZ) zastanawia się we wtorek, 26 marca, nad następującym paradoksem: znana z podsycania nastrojów antyimigranckich Alternatywa dla Niemiec (AfD) jednocześnie coraz bardziej próbuje zdobyć głosy Niemców ze środowisk migracyjnych. „Co kryje się za tą strategią? I czy może ona odnieść sukces?" – pyta dziennik.
Gazeta zauważa, że istnieje niewiele kompleksowych badań na temat preferencji partyjnych osób z tzw. tłem migracyjnym. Dziennik przypomina badania prof. Achima Goerresa z Uniwersytetu Duisburg-Essen, który zbadał zachowania wyborcze Niemców pochodzenia tureckiego i rosyjskiego podczas wyborów federalnych w 2017 roku. Wśród osób z pochodzeniem tureckim udział głosów na AfD był bliski zeru, a wśród Niemców pochodzących z Rosji wyniósł 15 proc., czyli nieco powyżej wartości krajowej.
Jak tłumaczy prof. Goerres, ta ostatnia grupa wyborców jest wyjątkowa, ponieważ ich przodkowie byli niemieckimi osadnikami w Rosji. Stąd „wielu postrzega siebie etnicznie jako Niemców – nie jako migrantów" – czytamy. „Sueddeutsche Zeitung" przytacza też opinię innego badacza, Jannesa Jacobsena, z Niemieckiego Centrum Badań nad Integracją i Migracją (DeZIM) w Berlinie. Jego zdaniem, im dłużej ludzie mieszkają w Niemczech, tym mniej postrzegają siebie jako migrantów. Ma to przełożenie także na decyzje wyborcze.
„Reemigracja" nie dla każdego
Gazeta opisuje krążące po internecie krótkie filmy np. z kandydatami AfD do Parlamentu Europejskiego. Zwracają się oni w nich do potencjalnych wyborców o pochodzeniu migracyjnym i przekonują, że projekt „reemigracji" nie dotyczy zintegrowanych obywateli. O „reemigracji" była mowa podczas spotkania prawicowych ekstremistów w listopadzie ub.r. Brali w nich udział także wysokiej rangi politycy AfD. Partia wskazuje również, że także w jej szeregach są osoby z migracyjną przeszłością i zachęcają do wstąpienia w jej szeregi im podobnych.
Według cytowanego przez „SZ" prof. nauk politycznych Kaia Arzheimera z Uniwersytetu Gutenberga w Moguncji, działanie obrane przez AfD to „strategia trywializacji". Partia ma w ten sposób reagować na upublicznienie planów „reemigracji", które doprowadziły do licznych protestów przeciwko AfD w całych Niemczech. „Według Arzheimera partia chce uodpornić się na krytykę jej ksenofobicznego charakteru, umieszczając na pierwszym planie indywidualnych zwolenników o pochodzeniu migracyjnym" – czytamy. Taka taktyka stosowana jest, zdaniem profesora, od lat we Francji, gdzie partia Marine Le Pen celowo wystawia pojedynczych członków pochodzenia arabskiego czy afrykańskiego.
Sprzeczne działania
W Niemczech partia AfD działa m.in. na TikToku, gdzie dociera ze swoimi przekazami np. do Niemców tureckiego pochodzenia. Jeden z kandydatów w eurowyborach sugeruje, że dzieci w Niemczech „są uczone homoseksualności poprzez edukację" i namawia do głosowania na AfD, aby temu zapobiec. Odwołuje się też do bliskiego Turkom tradycyjnego podziału ról w społeczeństwie i poszanowania rodziców.
„SZ” zauważa, że mimo agitacji w internecie, w działaniach AfD jest wiele sprzeczności. Podczas gdy jedni politycy próbują angażować się na rzecz społeczności tureckiej, Bjoern Hoecke, jeden z czołowych polityków, ostrzega przed rzekomą „islamizacją” Niemiec.
O tym, że taka sprzeczna z pozoru strategia, może funkcjonować, dowodzi – zdaniem „SZ” przykład ze Stanów Zjednoczonych. „Donald Trump od lat jest islamofobem i, jeśli zostanie ponownie wybrany, chce wprowadzić tak zwany ‘zakaz muzułmański', czyli zakaz wjazdu dla osób pochodzących głównie z krajów muzułmańskich. Jednocześnie Republikanie szukają poparcia konserwatywnych muzułmanów na poziomie lokalnym, na przykład w obraźliwych kampaniach przeciwko książkom o tematyce LGBT na lekcjach w szkołach. W wyborach do Kongresu w 2022 r. partia Trumpa zdobyła 11 procent muzułmańskich wyborców” – pisze „Sueddeutsche Zeitung”.
Zapomniana grupa wyborców
Zdania co do taktyki AfD w Niemczech są podzielone. Niektórzy eksperci nie wróżą jej sukcesu. Innego zdania jest Naika Foroutan, szefowa Niemieckiego Centrum Badań nad Integracją i Migracją. Jej zdaniem strategia AfD jest niebezpieczna – przyznaje na łamach „SZ”. Jak mówi Foroutan, partia osiągnęła już swoje sondażowe maksimum i teraz próbuje dotrzeć do nowych grup wyborców, w tym także osób ze środowisk migracyjnych. „AfD zdaje sobie sprawę, że nikt obecnie nie zabiega o tę grupę" – wyjaśnia ekspertka w „SZ”.
Według Foroutan demokratyczne partie zbyt mało zabiegają o te środowiska i jeśli się to nie zmieni, „osoby z historią imigracyjną mogą stać się w następnych wyborach do Bundestagu czynnikiem zmienianiającym zasady gry” – podsumowuje ekspertka na łamach dziennika.
Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >>