Świat patrzy na Helsinki. Szczyt Trump – Putin
15 lipca 2018Spotkanie na szczycie prezydentów Rosji Władimira Putina i Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa odbędzie się mimo oskarżenia przez USA 12 agentów rosyjskiego wywiadu. Obydwaj prezydenci będą rozmawiali zgodnie z planem w poniedziałek w Helsinkach – powiedziała rzeczniczka Trumpa Sarah Sanders.
Trzy dni przed tym spotkaniem amerykański wymiar sprawiedliwości postawił w stan oskarżenia 12 pracowników rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU, obarczając ich odpowiedzialnością za ataki hakerskie podczas kampanii wyborczej 2016. Uderzały one między innymi w bezpośrednie otoczenie rywalki Trumpa Hillary Clinton.
Niefortunny moment dla Trumpa
Wniesione w piątek oskarżenie przeciwko współpracownikom GRU stawia Donalda Trumpa w wyjątkowo niekorzystnej sytuacji. Podczas swojego pierwszego spotkania na szczycie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem chce osiągnąć polepszenie stosunków z Moskwą, poważnie obciążonych zwłaszcza z powodu rosyjskiej interwencji na Ukrainie i w Syrii.
Teraz Trump znajduje się pod ogromną wewnątrzpolityczną presją, aby skoncentrował się w rozmowie z Putinem na rzekomych rosyjskich cyberatakach. Już krótko przed opublikowaniem informacji o nowych aktach oskarżenia, podczas swej wizyty w Wielkiej Brytanii Trump zapowiedział, że jest „absolutnie zdeterminowany”, by mówić o tych atakach z prezydentem Rosji.
Lider Demokratów w Senacie USA Chuck Schumer domagał się, by Trump tak długo zrezygnował ze spotkania z Putinem, dopóki ten nie podejmie „weryfikowalnych i przejrzystych kroków”, które doprowadzą do nieingerowania w przyszłych wyborach.
W podobnym tonie wypowiedział się wpływowy senator Partii Republikańskiej John McCain. Jak stwierdził: „Jeżeli prezydent Trump nie jest gotowy pociągnąć Putina do odpowiedzialności, szczyt w Helsinkach nie powinien się odbyć”.
Demokraci celem ataków
Według wniesionego teraz aktu oskarżenia agenci GRU wdarli się między marcem i listopadem 2016 roku do komputera centrali Partii Demokratycznej, szefa sztabu wyborczego Hillary Clinton Johna Podesty, a także innych współpracowników i zwolenników rywalki Trumpa docierając do tysięcy e-maili i innych dokumentów. Ich celem było wywarcie wpływu na wynik wyborów – powiedział wiceszef Departamentu Sprawiedliwości Rod Rosenstein. Ujawnione e-maile zawierały częściowo nader drażliwe, wewnętrzne informacje z kampanii Clinton, co przysporzyło jej poważnych problemów.
Krajowy Komitet Partii Demokratycznej (DNC) ostro skrytykował Moskwę po ujawnieniu aktu oskarżenia. „Rosyjski rząd zaatakował w 2016 r. naszą demokrację, a DNC był głównym celem tego ataku” – napisał szef Komitetu Tom Perez.
„Polowanie na czarownice”
Oskarżenie wniosła federalna wielka ława przysięgłych, a opiera się ono na śledztwie prowadzonym przez prokuratora specjalnego Roberta Muellera. Od maja 2017 roku ten były szef policji federalnej FBI prowadzi śledztwo w sprawie domniemanych rosyjskich interwencji w wybory i ewentualnych nielegalnych porozumień nt. tych interwencji między współpracownikami Trumpa a Moskwą. Trump regularnie krytykuje śledztwo uważając je za gigantyczne „polowanie na czarownice”.
Wniesione obecnie akty oskarżenia nie zawierają żadnych wskazówek, które mogłyby świadczyć o związkach agentów GRU z pracownikami Donalda Trumpa. W ramach „spisku” agenci tajnych służb korespondowali z szeregiem obywateli USA – powiedział Rosenstein. Nie podał jednak żadnych nazwisk. Jak stwierdził, w żadnym z pozwów amerykańscy obywatele nie są oskarżeni o to, że wiedzieli, iż korespondują z rosyjskimi agentami.
Agenci GRU częściowo sami opublikowali ukradzione dokumenty posługując się fikcyjnymi tożsamościami. Jednym z nich był zagadkowy„Guccifer 2.0", wokół którego od czasu kampanii wyborczej powstały już legendy. Skradzione demokratom dokumenty były też publikowane na istniejących już przedtem platformach, które nie zostały jednak nazwane w pozwie. Przypuszczalnie chodzi m.in. o portal WikiLeaks, który opublikował tysiące, pochodzących z włamania e-maili demokratów.
W lutym br. w wyniku dochodzenia prowadzonego przez Muellera 13 innych obywateli Rosji zostało postawionych w stan oskarżenia pod zarzutem prowadzenia kampanii dezinformacyjnej w Internecie. A w ubiegłym roku także dochodzenie Muellera doprowadziło do oskarżenia czterech byłych współpracowników Trumpa, w tym doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Michaela Flynna i b. szefa sztabu wyborczego Paula Manaforta. Dotyczące ich oskarżenia nie odnoszą się jednak do możliwych, nielegalnych ustaleń w ramach walki wyborczej.
AFP/stas