1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Süddeutsche Zeitung: „Zimny wiatr z Waszyngtonu”

Alexandra Jarecka17 marca 2016

Polska traktuje USA jako ważnego sojusznika i gwaranta bezpieczeństwa. Uporczywe łamanie prawa przez polski rząd jednak budzi irytację Stanów i może mieć dyplomatyczne oraz militarne skutki - ostrzega gazeta.

https://p.dw.com/p/1IEQC
Ważne decyzje dotyczące spraw zagranicznych są podejmowane w Warszawie nie przez szefa polskiej dyplomacji, nie przez premier czy prezydenta, lecz wyłącznie przez "człowieka z kotem"
Ważne decyzje dotyczące spraw zagranicznych są podejmowane w Warszawie nie przez szefa polskiej dyplomacji, nie przez premier czy prezydenta, lecz wyłącznie przez "człowieka z kotem"Zdjęcie: picture-alliance/NurPhoto/M. Wlodarczyk

Paul Jones, ambasador USA w Polsce, „człowiek rozmowny” - jak pisze warszawski korespondent „Süddeutsche Zeitung” (SZ) Florian Hassel - stale przekazuje różne wiadomości oraz gratulacje dla „polskiego sojusznika”. „Polska i Stany Zjednoczone utrzymują ze sobą ścisłe stosunki i to nie tylko z powodu 9,6 mln Amerykanów polskiego pochodzenia” – podkreśla korespondent. Waszyngton jest dla Warszawy gwarantem bezpieczeństwa i dlatego - jak tłumaczy autor - Polska „wysłała swoich żołnierzy na misje do Afganistanu i Iraku, kupuje amerykańską broń oraz pozwoliła CIA po 11 września 2001 prowadzić w Polsce nielegalne więzienie”. W zamian za to, USA jako drugi po Niemczech największy inwestor w Polsce zainwestował w nią miliardy dolarów. Według Waszyngtonu bowiem "demokratyczna i odnosząca gospodarcze sukcesy Polska była wzorem dla innych postkomunistycznych państw tego regionu” – konstatuje Florian Hassel. Tego zdania byli jeszcze do niedawna trzej amerykańscy senatorowie.

Wszytkiemu winien „człowiek z kotem”

Odkąd jednak władzę w Polsce przejęło Prawo i Sprawiedliwość pojawiły się niedociągnięcia oraz zachwiana została polityczna równowaga w kraju. „Ważne decyzje dotyczące spraw zagranicznych są podejmowane w Warszawie nie przez szefa polskiej dyplomacji Witolda Waszczykowskiego, nie przez premier Beatę Szydło czy prezydenta Andrzeja Dudę – wskazuje Florian Hassel - lecz wyłącznie przez „człowieka z kotem”, bo tak określił Jarosława Kaczyńskiego jeden z unijnych dyplomatów, robiąc aluzję do słabości szefa PiS do kotów.

Dlatego, jak pisze korespondent SZ, na początku marca ambasador USA Paul Jones przeprowadził rozmowę z prezesem PiS, nawiązując w niej do pierwszej wizyty Kaczyńskiego w 2006 r. w Waszyngtonie. Wówczas podkreślał przyjazny stosunek Polski do Stanów Zjednoczonych oraz głosił „daleko idącą walkę o wolność”. Ambasador Jones chciał się teraz upewnić, czy wartości związane z wolnością są dla Kaczyńskiego nadal ważne i czy w związku z konfliktem wokół Trybunału Konstytucyjnego szef PiS zamierza postąpić zgodnie z zaleceniami Komisji Weneckiej.

Florian Hassel przypomina jednocześnie, że w skład Komisji, będącej organem Rady Europejskiej, wchodzą też Stany Zjednoczone i jedną z ekspertek była amerykańska profesor prawa Sarah Cleveland, będąca też doradczynią ministra spraw zagranicznych USA.

Spotkanie w „lodowatej atmosferze”

Gdy doszło do spotkania ambasadora Jonesa z Jarosławem Kaczyńskim, już gotowy był też projekt opinii Komisji Weneckiej. Jednak, jak pisze korespondent SZ, ambasador nie otrzymał od prezesa PiS pozytywnej odpowiedzi, a samo spotkanie przebiegło w „lodowatej atmosferze”. Kilka dni później, Kaczyński oburzał się na obce siły, które chcą podporządkować sobie Polskę i trzymać ją „jako kolonię”. A 14 marca podkreślił raz jeszcze w telewizji publicznej, że ani najnowsze orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego (TK) nie zostanie opublikowane, ani też TK nie zostanie uznany. Jednak jeszcze ostrzejsze, w opinii SZ, było wystąpienie ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, który oburzony na Stany Zjednoczone powiedział: „Ludzie, którzy budowali swoje państwo dopiero w XVIII wieku, nie będą mówili nam, co to jest demokracja”.

Warszawa się izoluje

Fakt, że Jarosław Kaczyński pomimo długotrwałych upomnień rządu USA odmawia zakończenia ataku na TK, ma z jego punktu widzenia sens - uważa korespondent gazety. „Kaczyński chce ostatecznie wyłączyć trwale sędziów, by nie przeszkadzali mu w rozbudowie autokratycznej władzy” – pisze Florian Hassel. Jednocześnie wskazuje, że „Warszawa izoluje się nie tylko w UE, lecz, w opinii wielu Polaków, izoluje się też od dużo ważniejszych Stanów Zjednoczonych”.

A przecież, jak tłumaczy autor „Polska postrzega NATO i USA jako jedynych gwarantów własnego bezpieczeństwa”. Dlatego rząd PiS chciałby nakłonić Waszyngton do tego, by w Polsce przebywało na stałe 10 tys. amerykańskich żołnierzy. O to chciałby zabiegać 31 marca prezydent Duda. „Jednak Biały Dom nie potwierdził dotąd, że prezydent Obama chciałby się z nim spotkać” – wskazuje SZ i tłumaczy, że Duda jest współwinny łamaniu prawa przez rząd w Warszawie, odmawiając zaprzysiężenia trzech sędziów TK wybranych zgodnie z prawem. Amerykanie odnotowali także wizytę premiera Węgier Wiktora Orbana 6 stycznia 2016 u prezesa Kaczyńskiego oraz zapewnienie Orbana, że Węgry zgłoszą veto, jeśli UE z powodu konfliktu ws. TK zechciałaby wprowadzić sankcje wobec Polski.

Magazyn „Foreign Policy”domaga się, by prezydent Obama dał do zrozumienia, że tak długo, jak polski rząd nie skończy z łamaniem praworządności, nie odbędzie się żaden szczyt NATO w Warszawie lub co najmniej zabraknie na nim przedstawicieli Stanów Zjednoczonych. „Nie wydaje się, by tak dalece zaszło, choćby dlatego, że szczyt NATO z tysiącem uczestników jest ogromnym logistycznym wyzwaniem” – stwierdza korespondent SZ. Jednocześnie spekuluje, że całkiem możliwe, iż Obama przybędzie do Warszawy, ale jednak „odrzuci militarne życzenia rządu PiS oraz odmówi osobistego spotkania z prezydentem, z panią premier lub człowiekiem z kotem”.

Opr. Alexandra Jarecka