Tabu: Jakich tematów unikają Niemcy?
25 maja 2019W USA Donald Trump sprawił, że w niektórych rodzinach i wśród przyjaciół nie mówi się na temat osoby prezydenta. W Wielkiej Brytanii podobnym, niewygodnym tematem stał się brexit. W Niemczech z kolei wielu ludzi za drażliwy temat uznaje problemy związane z uchodźcami. Wolą się w tej kwestii nie wypowiadać. Nawet w gronie przyjaciół i znajomych, a tym bardziej publicznie.
"Co jest dziś drażliwym tematem, na którym się można sparzyć, jeśli się go poruszy?" - spytał Instytut Badania Opinii Publicznej Allensbach 1283 osoby w całych Niemczech, wybrane jako próba reprezentatywna. Z podanych 14 możliwych odpowiedzi aż 71 procent ankietowanych odparło, że takim tematem są uchodźcy. Na drugim miejscu znalazł się islam.
Rozdźwięk między elitą i społeczeństwem
Prowadząca badania prof. Renate Koecher napisała w artykule gościnnym dla "Frankfurter Allgemeine Zeitung", że "wzburzenie z lat 2015-2016 (wywołane napływem uchodźców do Niemiec - red.) w znacznym stopniu opadło. Pozostało wrażenie, że elity nie traktują wystarczająco poważnie obaw i trosk społeczeństwa, a nawet żywią wobec niego podejrzenia".
Także w przypadku trzeciego tematu, mogącego uchodzić za tabu, uczestnicy badań woleli wypowiadać się ostrożnie. Chodziło o uczucia narodowe i patriotyzm. Zwłaszcza w przypadku patriotyzmu można mówić o zaskakującej zmianie postaw Niemców. 20 lat temu tylko 16 procent Niemców uznawało go za temat drażliwy. Przed 15 laty takiego zdania było już 26 procent Niemców, a dziś 41 procent.
"Obecnie jedna trzecia obywateli niemieckich jest zdania, że politycy powinni wystrzegać się okazywania dumy narodowej, ponieważ może ich to narazić na ostre ataki" - napisała prof. Koecher. Niemcy coraz bardziej obawiają się, że demonstrując patriotyzm zostaną zaliczeni do zwolenników skrajnej prawicy.
Coraz węższe granice swobody wypowiedzi
Kolejnym, ciekawym wynikiem ankiety instytutu w Allensbach, który prowadzi podobne badania od 1947 roku, jest zmiana postawy Niemców wobec wolności wypowiadania się w sferze prywatnej i publicznej. Zdaniem 59 procent na pełną swobodę wypowiedzi mogą sobie dziś pozwolić tylko wśród przyjaciół i bliskich znajomych, natomiast w przestrzeni publicznej muszą się liczyć ze słowami. Tylko 18 procent Niemców jest zdania, że mogą korzystać ze swobody wypowiedzi także w sferze publicznej.
Instytut w Allensbach postanowił drążyć ten temat i zapytał w swej najnowszej ankiecie o stosunek Niemców do uchodźców. Okazało się, że 61 procent ankietowanych uznało za ryzykowne publiczne wypowiadanie opinii, że dla uchodźców uczyniono nazbyt wiele. Takie wypowiedzi w sferze prywatnej za ryzykowne uznało natomiast tylko 31 procent uczestników badań. Wynika stąd, że Niemcy inaczej mówią z członkami rodziny, przyjaciółmi i znajomymi niż na forum publicznym, ponieważ doszli do wniosku, że w tych dwóch sferach obowiązują dwie różne granice wolności wypowiedzi, na co także zwróciła uwagę Renate Koecher.
Co drugi Niemiec jest przekonany, że obecnie o wiele bardziej zwraca się uwagę na to, co się mówi i jak się zachowuje w przestrzeni publicznej. Co trzeci Niemiec twierdzi, że dziś pełna swoboda wypowiedzi możliwa jest tylko w kręgu prywatnym, a 41 procent Niemców krytykuje przesadną poprawność polityczną. Najlepszym dowodem na to jest zalecenie, żeby zamiast "cudzoziemcy" używać terminu "osoby z tłem migracyjnym". Wielu Niemcom nie podoba się także neutralność genderowa i oficjalne wprowadzenie w Republice Federalnej trzeciej płci.
Poprawność polityczna idzie zbyt daleko
Największy sprzeciw Niemców budzą przykłady poprawności politycznej ocierającej się o absurd i zmuszanie ich do mówienia obcym i sztucznym językiem. Prawdziwe oburzenie wywołał pomysł zastąpienia w nowym wydaniu powieści Astrid Lindgren o przygodach Fizi Pończoszanki (czyli Pippi Långstrump) na Południowym Pacyfiku zwrotu "król Murzynów" na "król Południowego Pacyfiku". Trzy czwarte Niemców uznało to za przesadę i opowiedziało się za sformułowaniem używanym we wcześniejszych wydaniach.
Zdaniem Renate Koecher największy opór przeciwko poprawności politycznej stawiają mieszkańcy byłej NRD, mający wciąż dobrze w pamięci ograniczenia cenzury i inne obostrzenia. Właśnie oni okazują coraz większy sprzeciw, gdy słyszą, co i jak powinni myśleć i mówić, i jak powinni się zachowywać.
Renate Koecher zwraca szczególną uwagę na wyrażane przez większość Niemców życzenie, aby przestano ich traktować jak dzieci i nie ograniczać im prawa do swobodnego wyrażania opinii o sprawach, które uznają za ważne dla siebie i państwa. Zjawiskiem pozytywnym jest natomiast to, że zdecydowana większość Niemców uważa, że nie ogranicza im się swobody wypowiedzi w sprawach dotyczących ochrony klimatu, równouprawnienia, bezrobocia albo wychowywania dzieci.