Talibowie blisko Kabulu. Niemcy ewakuują dyplomatów
13 sierpnia 2021W obliczu ofensywy talibów w Afganistanie Niemcy zmniejszą w najbliższych dniach personel swojej ambasady w Kabulu do „absolutnego minimum” – poinformował w piątek (13.08.2021) minister spraw zagranicznych Heiko Maas po posiedzeniu sztabu kryzysowego w MSZ. Ze względów bezpieczeństwa nie ujawnił, ilu dokładnie pracowników ambasady zostanie ewakuowanych. Na potrzeby całej akcji wyczarterowane zostaną dwa samoloty, którymi z Afganistanu wylecą także miejscowi cywilni współpracownicy kontyngentu Bundeswehry i niemieckich ministerstw.
Ponad to, niemieckie Ministerstwo ds. Rozwoju zawiesza wszystkie projekty pomocowe, prowadzone na zajętych przez talibów obszarach. Tylko w tym roku Niemcy przeznaczyły 430 mln euro na pomoc dla Afganistanu. Maas już wcześniej zapowiedział, że ani cent z tej kwoty nie popłynie do Afganistanu, jeżeli talibowie przejmą władzę.
Coraz bliżej Kabulu
W piątek Afgańscy talibowie zajęli miasto Pol-e Alam, położone niespełna 80 kilometrów od stolicy Afganistanu, Kabulu W nocy z czwartku na piątek padł Kandahar, drugie co do wielkości miasto na południu kraju, a rankiem – także ważne miasto Laszkargah w prowincji Helmand.
Pol-e Alam to szesnasta z 34 stolic afgańskich prowincji, zdobyta w ciągu tygodnia przez talibów. Liczące około 120 tysięcy mieszkańców miasto jest stolicą prowincji Logar na wschodzie kraju. Według źródeł zbliżonych do sił bezpieczeństwa w prowincji tej talibowie gromadzą bojowników do ataku na Kabul. Stolica i garstka miast na południu Afganistanu jest jeszcze pod kontrolą sił rządowych, podczas gdy północna i zachodnia część kraju są w rękach talibów.
Do końca sierpnia Afganistan mają opuścić ostatni amerykańscy żołnierze, a wobec marszu talibów USA zapowiedziały także redukcję personelu swojej ambasady w Kabulu do niezbędnego minimum. Jednocześnie dodatkowe 3000 żołnierzy ma chronić lotnisko w afgańskiej stolicy, aby wspomóc wycofywanie części personelu. Dodatkowe siły mają być na miejscu w ciągu 48 godzin. – Nie chodzi o ewakuację, ani o całkowite wycofanie się – oświadczył rzecznik Departamentu Stanu Ned Price. Przypomniał, że wprawdzie talibowie zapewniali, iż placówki dyplomatyczne nie będą celami ataków. Jednak „nie można zdać się na słowo grupy pokroju talibów, dlatego podejmowane są rozważne kroki ostrożnościowe”.
Także Wielka Brytania zapowiedziała wysłanie do Afganistanu 600 żołnierzy sił specjalnych dla wsparcia ewakuacji brytyjskich obywateli.
„Nie czas na biurokrację”
Dzięki piątkowej decyzji MSZ w Berlinie przynajmniej część afgańskich współpracowników kontyngentu Bundeswehryi innych niemieckich insytucji wreszcie doczeka się pomocy w ucieczce przed zemstą talibów. W piątek niemeicki minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer zapewnił, że biurokracja nie będzie w tym przeszkodą. – Czy loty czarterowe, czy ułatwienia wizowe po przybyciu do Niemiec – popieram wszelkie działania, które umożliwią naszym miejscowym współpracownikom i ich rodzinom szybki wyjazd – oświadczył Seehofer.
– Sytuacja w Afganistanie jest coraz bardziej niebezpieczna – podkreślił. – Nie ma czasu na biurokrację, musimy działać. Według niemieckiego MSW już obecnie cywilni współpracownicy Bundeswehry otrzymują ze strony Niemiec wsparcie finansowe na wyjazd z kraju, jednak często przeszkody stawiają afgańskie władze, wymagające od opuszczających kraj paszportów, chociaż Niemcy dopuszczają wjazd także bez paszportu.
Według organizacji praw człowieka Pro Asyl to dobra zapowiedź, ale potrzebne są konkretne i szybkie rozwiązania, by zdążyć przed upadkiem Kabulu. Codziennie dzwonią „zdesperowani ludzie”, w tym miejscowi współpracownicy Bundeswehry i innych niemieckich instytucji działających w Afganistanie, którzy „nie wiedzą, gdzie mają się zwrócić o pomoc pomoc” – mówił szef Pro Asyl Guenter Burkhardt.
Na celowniku talibów
Burkhardt zaapelował w piątek w Berlinie o przyjmowanie rodzin żyjących w Niemczech Afgańczyków, których wnioski o łączenie rodzin dotychczas nie zostały wydane albo zostały odrzucone. Jego zdaniem potrzebny jest także program umożliwiający „przyjęcie każdego Afgańczyka i Afganki, którzy w ostatnich latach pracowali na rzecz praw kobiet, demokracji czy wolnego społeczeństwa i za tę pracę znaleźli się na celowniku talibów”. – To wyjątkowa sytuacja. Teraz chodzi o uratowanie życia tylu ludzi, jak to możliwe – dodał Burkhardt.
Pro Asyl skrytykowała także najnowszą decyzję federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców (BAMF), który – według tygodnika „Der Spiegel” – wstrzymał rozpatrywanie wniosków o azyl, złożonych przez Afgańczyków w oczekiwaniu na raport MSZ o sytuacji na miejscu. – W Afganistanie nie ma bezpiecznych obszarów, nie ma ochrony przed talibami – podkreślił Burkhardt. Zaledwie kilka dni temu minister Seehofer zdecydował o wstrzymaniu deportacji z Niemiec do Afganistamu.
Z kolei Niemiecki Związek Dziennikarzy (DJV) zaapelował do rządu o pozwolenie na przyjazd do Niemiec afgańskich dziennikarzy i informatorów. Jak oświadczył DJV, talibowie na pewno urządzą polowanie na niezależnych dziennikarzy i współpracowników zachodnich mediów. – Niemcy nie mogą przyglądać się bezczynnie, gdy nasi koledzy będą prześladowani, a nawet mordowani – powiedział przewodniczący DJV Frank Ueberall. Według Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy ponad tysiąc reporterów i pracowników mediów w Afganistanie straciło prace. Wielu zginęło, a napływają nawet informacje o egzekucjach pracowników mediów.
(DPA, AFP, AP/ widz)