TSUE najlepszy do kontroli praworządności
20 marca 2019Gerald Knaus z berlińskiego ośrodka European Stability Initiative oraz Piotr Buras z warszawskiego biura European Council on Foreign Relations przedstawili dziś na konferencji w Parlamencie Europejskim nowe informacje co do zagrożeń praworządności w Polsce, które pojawiły się od czasu ich dużego raportu „Upadek państwa prawa w Polsce. Co robić?” z maja 2018 r. – Sytuacja w Polsce jest znacznie gorsza niż przed rokiem – powiedział Buras. Wskazywał szczególnie na postępowania rzeczników dyscyplinarnych wobec niewygodnych sędziów w sposób, który „nie ma precedensu w krajach Unii Europejskiej.”
Podczas konferencji podawano przykład sędzi Doroty Zabłudowskiej z Gdańska, która musi tłumaczyć się rzecznikowi dyscyplinarnemu z tego, że otrzymała Nagrodę Równości od Prezydenta Gdańska. Ponadto wezwania do wyjaśnień otrzymywali sędziowie, którzy zadali – uznane przez władze za niewygodne – pytania prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu. – Nie wiemy, czy któremuś z sędziów zostaną postawione zarzuty. Ale już dotychczasowe postępowanie rzeczników dyscyplinarnych może mieć efekt mrożący – powiedział rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar w Brukseli.
Ratunek w unijnym Trybunale
Współautorzy raportu o Polsce z 2018 r. opowiadali się przed rokiem za bardziej stanowczymi działaniami Brukseli wobec Polski i za sięgnięciem po pomoc TSUE w obronie polskiej praworządności. Urządzano w tej sprawie nawet zbiórki podpisów i demonstracje w Polsce. Ostatecznie Komisja Europejska, po długich wahaniach i sporach we własnych służbach prawnych, postanowiła użyć nowatorskiej argumentacji, że skoro sędziowie polscy orzekają m.in. na podstawie unijnego prawa, to są także sędziami UE. I dlatego instytucje UE mają obowiązek strzeżenia niezawisłości sądów w Polsce nie tylko na wyjątkowej drodze art. 7 (uzależnionego od głosowań krajów Unii w Radzie UE), lecz także w takim samym „zwykłym” trybie, w jakim pilnują norm emisji CO2, standardów żywności albo granic pomocy publicznej dla firm na terenie Unii.
Komisja Europejska latem 2018 r. wszczęła więc wobec Polski postępowanie dyscyplinujące w związku z czystką emerytalną w Sądzie Najwyższym, a potem zaskarżyła Polskę do TSUE. Wyrok jest spodziewany w maju, ale Polska już cofnęła czystkę po doraźnym orzeczeniu TSUE w ramach „środka tymczasowego”. – Dowiedzieliśmy się, że Unia ma skuteczne instrumenty. Ale musi ich używać! I teraz powinna po nie sięgnąć w sprawie modelu postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów – wzywa Buras.
Knaus dodaje, że byłby to ważny element spuścizny Jeana-Claude’a Junckera kierującego obecnie Komisją Europejską.
– Kadencja KE dobiega końca. Zbliżają się wybory do europarlamentu. Wydawałoby się, że to niedobry czas na takie decyzje. Ale jest przeciwnie, bo wszczęcie postępowania i zaskarżenie do TSUE pomogłoby Polsce i utrwaliłoby w UE ten snowy sposób pilnowania praworządności – twierdzi Knaus.
Stary model postępowania dyscyplinarnego wobec sędziów w Polsce był niezależny od władzy politycznej. Rzeczników dyscyplinarnych, czyli sędziów, którzy w postępowaniu dyscyplinarnym pełnią funkcję oskarżycieli, powoływała Krajowa Rada Sądownictwa. Ale zgodnie z zasadami obowiązującymi do 2018 r. rzeczników dyscyplinarnych powołuje minister sprawiedliwości. Zmiany w KRS z 2018 r. rzutują też na skład nowej Izby Dyscyplinarnej (w tej kwestii odbyła się wczoraj rozprawa w TSUE) oskarżanej przez swych krytyków o brak gwarancji niezawisłości.
Czy Unia potrzebuje nowych narzędzi
Na forum Unii dyskutuje się teraz o kilku nowych pomysłach na ochronę zasad państwa prawa. Niemcy poparły stary belgijski pomysł na wzajemne oceny praworządności przez kraje UE (na zasadzie dobrowolności) w Radzie UE ds. Ogólnych. Wczoraj tę inicjatywę zaprezentował szef belgijskiego MSZ Didier Reynders oraz niemiecki minister ds. UE Michael Roth, ale polski minister Konrad Szymański odniósł się do tej inicjatywy z dystansem. Natomiast Manfred Weber, bawarski chadek i kandydat unijnej centroprawicy na szefa KE, przedstawił przed kilku dniami swój pomysł na powołanie 9-osobowej rady ekspertów, którzy ocenialiby kraje członkowskie. Ich zastrzeżenia mogłyby prowadzić do działań dyscyplinujących ze strony Komisji Europejskiej i sankcji.
Propozycja Webera to w istocie rozbudowanie propozycji Parlamentu Europejskiego, który w 2016 r. wezwał do ustanowienia „Porozumienia na rzecz Demokracji, Państwa Prawa i Praw Podstawowych” między europarlamentem, Komisją Europejską oraz Radą UE. Na jego mocy wszystkie kraje UE miałby podlegać dorocznej ocenie przez radę ekspertów. I każdy, w razie potrzeby, otrzymywałby zalecenia naprawcze.
Ale czy Unia potrzebuje tych wszystkich nowych inicjatyw, skoro na przykładzie czystki emerytalnej w SN okazało się, że skuteczna jest po prostu skarga do TSUE? – Unii nie brakuje teraz narzędzi do analizowania i oceniania. A chodzi głównie o wolę do działania. Obawiam się, że tworzenie tych nowych procedur z przeglądem wszystkich krajów Unii może być używane do ukrywania braku woli do działania wobec dwóch-trzech krajów, gdzie to jest potrzebne. Skupmy się na TSUE - odpowiada Gerald Knaus. Natomiast wartość dodaną prezentuje – jak tłumaczyła w Brukseli Sylwia Gregorczyk-Abram z „Wolnych Sądów” – inicjatywa na rzecz powiązania praworządności z wypłatami funduszy unijnych.
Tomasz Bielecki, Bruksela