TSUE: „Niedopuszczalne” pytania o neosędziów
22 marca 2022Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) ogłosił we wtorek, 22 marca, wyrok w odpowiedzi na prośbę o wykładnię prawa unijnego (pytanie prejudycjalne) od jednej z izb Sądu Najwyższego dotyczącą problemu „neosędziów” powoływanych od 2018 r. na wniosek upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa (KRS). Ale TSUE uznał pytanie prejudycjalne za „niedopuszczalne”, czyli m.in. niepotrzebne do rozstrzygnięcia powiązanej z tym pytaniem sprawy toczonej w Sądzie Najwyższym. TSUE przypomniał, że w lipcu 2021 r. uznał polskie przepisy związane z Izbą Dyscyplinarną za sprzeczne z prawem Unii.
Stasus polskich „neosędziów”
Zakończona dziś przed TSUE sprawa zaczęła się od sędzi Moniki Frąckowiak ze stowarzyszenia Iustitia walczącego z upolitycznieniem wymiaru sprawiedliwości. W 2019 r. pozwała Jana Majchrowskiego, który pełniąc funkcję prezesa Izby Dyscyplinarnej (sam z niej odszedł pod koniec 2021 r.) wyznaczył sąd do rozpoznania sprawy dyscyplinarnej Frąckowiak wytoczonej przez rzecznika dyscyplinarnego Zbigniewa Ziobry. Frąckowiak uznała, że Majchrowski nie mógł tego zrobić, bo nie został poprawnie powołany do Izby Dyscyplinarnej. I wniosła o uznanie, że Majchrowski w ogóle nie pozostawał w stosunku służbowym z Sądem Najwyższym, czyli nie jest jego sędzią. Jednak TSUE dziś nie odpowiedział, czy prawo unijne może otworzyć taką ścieżkę do podważania statusu „neosędziów” w Polsce.
Problem upolitycznionej KRS (a w rezultacie i „neosędziów”) jest uznawany m.in. przez działaczy praworządnościowych za główne – obok obecnego Trybunału Konstytucyjnego – źródło zagrożeń dla niezawisłości sądownictwa. Jednak Komisja Europejska unika wszczynania postępowania przeciwnaruszeniowego (z potencjalnym finałem w TSUE) wobec Polski w tej sprawie. Bruksela postanowiła zajmować się KRS głównie w ramach „politycznego” postępowania z art. 7, z którym nie wiąże się realne zagrożenie karami.
KPO coraz bliżej
Sprawa KRS od początku pozostaje także poza negocjacjami o Krajowym Planie Odbudowy (KPO), których zakończenia Bruksela – o ile nie dojdzie do przykrych niespodzianek ze strony Warszawy – spodziewa się w najbliższych kilkunastu dniach. Szefowa KE Ursula von der Leyen jesienią 2021 r. publicznie postawiła polskim władzom trzy warunki w kontekście KPO: jasne zobowiązanie w sprawie likwidacji Izby Dyscyplinarnej (chodzi o usunięcie jej z systemu dyscyplinowania sędziów), zobowiązanie do zmiany systemu dyscyplinarnego, rozpoczęcie procesu przywracania sędziów odsuniętych od orzekania.
Obecnie Bruksela w rozmowach z rządem Mateusza Morawieckiego finalizuje zapisy o „kamieniach milowych” co do praworządności. Takie określenie warunków i harmonogramu zmian w sądownictwie pozwoli nie czekać z zatwierdzeniem KPO do uchwalenia i wdrożenia wymaganych reform. Jednak pierwsze wypłaty i tak popłynęłyby do Polski dopiero po realizacji obiecanych zmian z „kamieni milowych”, czyli w optymistycznym scenariuszu latem tego roku.
Pomimo dalszego funkcjonowania KRS oraz TK kierowanego przez Julię Przyłębską praworządnościowe reformy, których Bruksela domaga się w ramach KPO, zażegnałyby i tak bardzo nieduże ryzyko, że Polska zacznie rychło tracić fundusze z powodu reguły „pieniądze za praworządność”. Ta reguła dotyczy cięć pod dwoma równoczesnymi warunkami – poważnyhc naruszeń państwa prawnego oraz wpływu tych naruszeń „w sposób wystarczająco bezpośredni” (lub takiego poważnego ryzyka) na należyte zarządzanie funduszami lub ochronę interesów finansowych Unii. A gospodarowanie pieniędzmi UE przez Polskę nadal jest oceniane w Brukseli jako poprawne.
Zatrzymać licznik kar?
Wprowadzenie reform z „kamieni milowych” KPO pomogłoby zatrzymać naliczanie zwiększającej się o milion euro dziennie kary za niepodporządkowanie się środkowi tymczasowemu (zabezpieczeniu) TSUE co do wstrzymania działalności Izby Dyscyplinarnej. Ta kara obecnie wynosi 139 mln euro.
Przedstawiciel Polski w Brukseli podczas dyskusji o wsparciu dla uchodźców – wedle naszych informacji – również pod koniec ubiegłego tygodnia krytykował Komisję Europejską za wezwania do zapłaty kar za nieprzestrzeganie orzeczeń TSUE oraz za opóźnienia w zatwierdzaniu KPO. Warszawa przekazała szacunki, że koszty przyjęcia uchodźców z Ukrainy przez pierwsze dziewięć miesięcy to będzie ponad dwa miliardy euro, ale bez kosztów edukacji, integracji na rynku pracy i służby zdrowia. Polska sięga w Brukseli po przykład specjalnego funduszu uchodźczego dla Turcji wynoszącego dziewięć miliardów euro od 2016 do 2023 r., z czego wydano już około sześciu miliardów.