TSUE o Giertychu. A kary rosną
13 stycznia 2022Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w Luksemburgu odpowiedział na pytanie prejudycjalne, czyli prośbę o wiążącą wykładnię prawa unijnego, od Sądu Dyscyplinarnego warszawskiej Izby Adwokackiej w sprawie związanej z Romanem Giertychem. Poszło o medialne wypowiedzi z 2016 r., kiedy mecenas – jako pełnomocnik Donalda Tuska w kwestiach katastrofy smoleńskiej – ostro odnosił się do Zbigniewa Ziobry. „Na miejscu ministra Ziobry bałbym się jednej rzeczy, że jak zostaną postawione zarzuty Donaldowi Tuskowi, to ktoś będzie za to musiał ponieść odpowiedzialność. Na pewno poniesie ten prokurator, który będzie miał czelność to zrobić, ale być może również on” – ostrzegał wówczas Giertych.
Prokuratura Generalna, której szefem jest Ziobro, uznała te słowa za „groźbę karalną” i wystąpiła do Izby Adwokackiej o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego. Następnie adwokacki Sąd Dyscyplinarny dwa razy odrzucał taki wniosek, a przy trzecim podejściu zwrócił się z pytaniem prejudycjalnym do TSUE.
Wprawdzie unijny Trybunał Sprawiedliwości – wbrew wcześniejszej rekomendacji rzecznika generalnego TSUE – uznał dziś, że w tej konkretnej sprawie Romana Giertycha nie ma zastosowania prawo unijne (dyrektywa usługowa). Ale jednocześnie wbrew argumentom polskich władz TSUE potwierdził, że Sąd Dyscyplinarny Izby Adwokackiej (choć nie jest „zwykłym” sądem) ma prawo zadawać pytania prejudycjalne, a tym samym uzyskiwać wykładnię traktatów i innych przepisów UE na użytek spraw polskich adwokatów.
„Sąd Dyscyplinarny Izby Adwokackiej w Warszawie spełnia przesłanki wymagane do uznania go za sąd w rozumieniu art. 267 Traktatu o Funkcjonowaniu UE, a w konsekwencji skierowany przez ten sąd wniosek o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym jest dopuszczalny" – ogłoszono w Luksemburgu. Ten element wyroku TSUE umacnia autonomię polskiej adwokatury, która – jak ostrzegają działacze praworządnościowi – może być zagrożona efektem mrożącym wskutek perspektywy dyscyplinarek grożących np. za podważanie statusu sędziów (np. poprzez wnioskowanie o ich wyłączenie z danej sprawy) powoływanych z udziałem obecnej Krajowej Rady Sądownictwa („neo-KRS”).
Znów problem Izby Dyscyplinarnej
W 2020 r. Giertych w innym wątku sporów z Ziobrą wygrał sprawę przed Izbą Dyscyplinarną Sądu Najwyższego – chodziło o kasację Prokuratury Generalnej od wyroku sądu adwokackiego korzystnego dla Giertycha. Ale pomimo rozstrzygnięć TSUE z 2021 r., że Izba Dyscyplinarna nie jest niezależnym sądem, ta nadal orzeka nie tylko wobec sędziów, ale również jako najwyższa instancja dyscyplinarna wobec adwokatów i radców prawnych. Małgorzata Manowska, I prezes Sądu Najwyższego, przekonuje, że to nie jest sprzeczne z wyrokami TSUE z zeszłego roku, które odnosiły się do systemu dyscyplinarnego dla sędziów. Jednak wielu przedstawicieli samorządów prawniczych podkreśla, że trefny status Izby Dyscyplinarnej powinien zakończyć jej wszelkie działania wobec sędziów, prokuratorów i innych prawników.
Dotychczasowe działania Izby Dyscyplinarnej wobec sędziów np. w postępowaniach immunitetowych kosztują Polskę już 71 mln euro, bo tyle dziś, 13 stycznia 2022 roku, wynosi rosnąca o jeden milion każdego kolejnego dnia kara za łamanie środka tymczasowego TSUE w sprawie tej Izby. Komisja Europejska dostała w tym tygodniu odpowiedź polskich władz na swe grudniowe pismo, w którym oficjalnie dopytywała o zamrożenie Izby Dyscyplinarnej. Odpowiedź Warszawy nie mogła być satysfakcjonująca, bo Izba działa, a zatem kolejnym krokiem będzie wysłanie wezwania do zapłaty kary nałożonej przez TSUE na rzecz budżetu unijnego.
Rychłe potrącenia za Turów
Z kolei kara za niewstrzymanie wydobycia w kopalni Turów, co w swym środku tymczasowym TSUE nakazał we wrześniu zeszłego roku, wynosi już 58 mln euro i rośnie każdego dnia o kolejne pół miliona. Termin pierwszego z trzech już wysłanych wezwań do zapłaty za Turów minął 21 grudnia 2021, więc od tego czasu Polsce naliczają się karne odsetki od 15 mln euro (obecnie te odsetki to około 30 tysięcy euro), bo tyle wynosi zaległość z pierwszego wezwania.
Komisja Europejska od początku historii z środkami tymczasowymi TSUE zapowiadała, że niezapłacone kary będzie potrącać od funduszy należnych Polsce z budżetu UE. To procedura księgowa. – Nie chodzi o ocenę polityczną, lecz o zwykłe działania administracyjne – tłumaczył w tym tygodniu Eric Mamer, rzecznik Komisji. Różnica między zapłaceniem kary przez władze Polski a czekaniem na jej potrącenie przez Komisję polega głównie na odsetkach za zwłokę.