UE. Polska zyskuje dostęp do miliardów z Brukseli
29 lutego 2024W czwartek (29.02.2024) Komisja Europejska zatwierdziła oficjalnie i pisemnie wstępną pozytywną ocenę polskiego wniosku o pierwszą płatność z Krajowego Planu Odbudowy. Teraz decyzję KE ws. odmrożenia polskiego KPO zaopiniować musi jeszcze Rada, a konkretnie polegający pod nią Komitet Ekonomiczno-Finansowy. Ten ma na to maksymalnie cztery tygodnie i z powodów proceduralnych okres ten raczej nie zostanie skrócony. Dopiero wówczas „wstępna” pozytywna ocena KE stanie się po prostu: pozytywną oceną polskiego KPO.
Nadrobić dwuletnie opóźnienia
Unijni eksperci przypominają jednak, że pieniądze nie trafią do Polski z dnia na dzień, bo Komisja Europejska musi je najpierw pozyskać na rynkach finansowych. Szacuje się jednak, że pierwsze środki powinny popłynąć do Warszawy w kwietniu, zresztą takiego rozwoju sytuacji ma się spodziewać rząd Donalda Tuska. Pierwsza transza wyniesie 6,3 mld euro (2,69 mld grantów i 3,63 mld pożyczek). O środki te nowy rząd zawnioskował jeszcze w grudniu ubiegłego roku. Jako, że państwa członkowskie mogą wnioskować o wypłaty z funduszy odbudowy tylko dwa razy do roku, nowe władze chciały wykorzystać ostatnie nadarzające się okno.
Całość polskiego KPO to dokładnie 59,8 mld euro grantów i niskooprocentowanych pożyczek (ciekawostka: tyle wynosi 7 proc. polskiego PKB). Polskie władze już dzisiaj mówią, że drugi wniosek o wypłaty złożą już w kwietniu, trzeci też jeszcze w tym roku. Czasu jest niewiele, bo - jak mówi w rozmowie z DW polski europoseł i były komisarz UE ds. budżetu Janusz Lewandowski - KPO i tak trafia do Polski dwa i pół roku później niż do innych państw.
Termin na wydanie tych funduszy upływa z końcem 2026 roku. Ostatni wniosek o zaliczkę powinien wpłynąć do KE w sierpniu 2026 roku, deadline na jej wypłatę to grudzień i póki co UE nie przewiduje możliwości wydłużenia terminów. Polska zresztą nie jest tu wyjątkiem, bo zasady te obowiązują wszystkie państwa członkowskie, nie wszystkie natomiast mają tak duże opóźnienia. Dlatego też, jak przyznają unijni urzędnicy, rząd Donalda Tuska będzie wnioskował o powiększone wypłaty w 2024 roku. Oznacza to, że do Polski do końca tego roku mogłyby trafić łącznie 23 mld euro.
Rząd Tuska przekonał Brukselę
Czwartkowa decyzja o odmrożeniu KPO w praktyce oznacza, że KE uznała, iż Polska spełniła wymagane kamienie milowe, zwłaszcza najważniejsze dwa dotyczące zapewnienia niezależności sędziowskiej oraz trzeci superkamień, o którym wspomina się w kontekście problemów Polski z praworządnością mniej, związany z wprowadzeniem systemu monitorowania wydawania unijnych funduszy.
Na kamienie milowe, czyli warunki, które Polska zobowiązała się spełnić, by otrzymać środki unijne, przystał w Brukseli jeszcze poprzedni rząd premiera Mateusza Morawieckiego. – Niestety niespełnienie ich zablokowało przez ostatnie dwa lata całe KPO – mówi DW jeden z polskich dyplomatów. Polscy politycy przyznają jednak, że duża część kamieni została spełniona dzięki ustawie prezydenta Dudy z czerwca 2022 roku. Jak pisała wcześniej DW, ustawa uznawała m.in. że pytania prejudycjalne nie mogą być uznane za delikt dyscyplinarny, czyli nie można ukarać za nie sędziów postępowaniem dyscyplinarnym.
Znaczenie dla odblokowania KPO miało również przyjęcie tzw. działań osłonowych przez rząd Donalda Tuska, chodzi tu o rozwiązania nielegislacyjne, czyli nie wymagające podpisu prezydenta, skutecznie chroniących niezależność sędziów. Mowa tu m.in. o powołaniu przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara rzeczników dyscyplinarnych ministra sprawiedliwości, czyli tzw. rzeczników ad hoc. Zaczęli oni przejmować bezzasadne postępowania dyscyplinarne toczone wobec sędziów i umarzać je. Co ciekawe taką procedurę umożliwiają przepisy ustawowe wprowadzone przez byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro. Paradoksalnie, zapisy, które miały umożliwić Ziobrze przejęcie każdego postępowania dyscyplinarnego, Bodnarowi posłużyły do ochrony sędziów przed postępowaniami niezgodnymi z prawem Unii. KE przyznała zresztą, że jednym z elementów które wpłynęły na decyzję o odblokowaniu środków, była także otwarta deklaracja polskiego rządu o prymacie prawa unijnego nad krajowym.
Pieniądze na transformację
Ale KPO to nie wszystko, bo KE wydała również decyzję dotyczącą spełnienia przez Polskę warunku wstępnego w polityce spójności, który mówi o tym, że realizowane z unijnych środków projekty muszą być zgodne z Kartą Praw Podstawowych. – Niespełnienie tego warunku uniemożliwiało jakiekolwiek wypłaty dla Polski w polityce spójności na lata 2021-2027 – mówi DW polski dyplomata.
Razem z czwartkową decyzją Polska zyskała dostęp do 76,5 mld euro; pierwsza wypłata w wysokości 600 mln euro powinna trafić do Polski również w kwietniu. Pieniądze z KPO zostaną w dużej mierze przeznaczone na projekty związane z zieloną transformacją, w tym inwestycjami w energię odnawialną, jak farmy wiatrowe i solarne czy zrównoważony transport, w tym poprawa bezpieczeństwa drogowego. Nieco ponad 20 proc. przeznaczone zostanie na transformację cyfrową, w tym rozwój sieci 5G. Reszta m.in. na wzmocnienie konkurencji i odporności polskiej gospodarki, a także wsparcie systemu zdrowia.
Polska dołącza do Prokuratury Europejskiej
Także w czwartek Komisja Europejska przyjęła decyzję potwierdzającą przystąpienie Polski do Prokuratury Europejskiej (EPPO); wniosek o przyłączenie do niej był jednym z działań podjętych przez polski rząd w ramach naprawy praworządności.
Celem EPPO jest efektywne ściganie przestępstw naruszających interesy finansowe UE. Jak dotąd przyłączyły się do niej (licząc z Polską) 24 państwa członkowskie – nie ma w niej Szwecji, która podobno już szykuje wniosek, Irlandii, która się do tego przymierza i Węgier, te jednak otwarcie mówią, że nie zamierzają w niej uczestniczyć.
Sama Polska stanie się pełnoprawnym człowiek Prokuratury Europejskiej najwcześniej w wakacje, tyle bowiem trwają procedury. Decyzja o przystąpieniu do EPPO wejdzie w życie 20 dni po jej publikacji, następnie Rada będzie musiała powołać polskiego prokuratora europejskiego spośród kandydatów zaproponowanych przez rząd, stanowisko to będzie w pełni operacyjne 20 dni po nominacji. – Dzisiaj rozpoczynamy nowy rozdział, jeśli chodzi o praworządność w Polsce i wyraźnie widzimy intencje polskiego rządu. Kamienie milowe w ramach KPO uważamy za spełnione. Komisja oceniła to w sposób obiektywny – skomentowała czwartkowe wydarzenia wiceprzewodnicząca KE Viera Jourova.
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!