Dmitrij Bułatow: "Opowiadałem im kłamstwa, żeby przestali mnie torturować"
6 lutego 2014Oprawcy bili go i torturowali co godzina, opowiadał na konferencji prasowej w czwartek (6.02) w Wilnie Dmitrij Bułatow, ukraiński opozycjonista podający się za ofiarę uprowadzenia i tortur. Od niedzieli przebywa on na leczeniu na Litwie, dokąd został wypuszczony po ponad tygodniowym męczeństwie.
Bułatow opowiadał: "Położyli mnie na ziemi, w usta wepchnęli mokrą szmatę. Potem bili mnie aż zacząłem się dławić".
W ubiegłym tygodniu Dmitrij Bułatow został znaleziony w Kijowie z ciężkimi ranami ciętymi i z odciętym uchem. Informację o jego zaginięciu podano 22 stycznia br.
Błagał o śmierć
Jak twierdzi, nie wie, kto go porwał i kim byli jego oprawcy. Torturowany był przez co najmniej dwie osoby, które mówiły z rosyjskim akcentem.
Do dziś nie wie, z jakiego powodu został porwany. Przesłuchujący go mężczyźni chcieli się dowiedzieć, kto stoi za protestami na Ukrainie i kto je finansuje. "Zmusili mnie do przyznania się przed kamerą, że jestem amerykańskim szpiegiem i pracuję dla CIA. Opowiadałem im kłamstwa, żeby przestali mnie torturować. Powiedziałem, że dostałem pieniądze od amerykańskiego ambasadora, żeby podżegać protesty".
Mówił także, że dostawał niewiele do jedzenia: "Raz dostałem kawałek szynki, następnego dnia kromkę chleba. Do picia była tylko stęchła woda". Żeby położyć kres ciągnącym się przez kilka dni torturom, błagał swych oprawców, żeby go zabili, twierdzi.
Podczas konferencji prasowej w Wilnie powiedział, że nie wróci na Ukrainę tak długo, jak rząd jego kraju nie zagwarantuje wobec międzynarodowej społeczności, że nie będzie on prześladowany z przyczyn politycznych.
Jednoznaczne ślady tortur
Jak potwierdziło litewskie ministerstwo spraw zagranicznych fizyczny stan 35-letniego opozycjonisty "jednoznacznie wskazuje na torturowanie go przez dłuższy czas i na pełne okrucieństwa traktowanie". Wileńskie władze domagają się niezależnego zbadania ofiary. "Podejście Ukrainy do międzynarodowej konwencji o zakazie tortur napawa troską", zaznaczył litewski MSZ.
Dmitrij Bułatow uważany jest za jednego z przywódców protestów w Kijowie. Wraz z grupą "Automajdan" uczestniczył w przejazdach kilku kolumn samochodowych, które jechały do miejsc zamieszkania ukraińskich polityków".
rtr / Małgorzata Matzke
red.odp: Bartosz Dudek