Ukraińcy w Niemczech: podwójna Wielkanoc
23 kwietnia 2022– Na nabożeństwach w naszych parafiach ponad dwukrotnie wzrosła liczba uczestników – mówi Bohdan Luka, ukraiński duchownym z Saksonii, kapłan Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego (UGKK) w Niemczech. W miniony weekend odprawił trzy nabożeństwa wielkanocne w trzech parafiach: po południu w Halle an der Saale, wieczorem w Chemnitz i wczesnym rankiem w Dreźnie. Od czasu inwazji Rosji na Ukrainę i ucieczki setek tysięcy ludzi do Niemiec, coraz więcej osób przychodzi na msze.
Wielkanoc – mówi – „to święto oznaczające nadzieję, że wszystko się jednak ułoży, nawet jeśli sytuacja wygląda beznadziejnie”. W najbliższy weekend Bohdan Luka po raz drugi będzie czytał teksty wielkanocne i pobłogosławi chleby wielkanocne wiernych. Dwa razy Wielkanoc – to niezwykłe. Ale wraz z uchodźcami przychodzą do Niemiec inne tradycje: istniejące w Niemczech zgromadzenia UGKK w dużej mierze opierają swoje daty Wielkanocy na zachodnim kalendarzu liturgicznym, natomiast w Ukrainie Kościoły obchodzą Wielkanoc zgodnie z kalendarzem wschodnim i prawosławnym. A tam najwyższe święto chrześcijaństwa przypada w tym roku dopiero w ten weekend.
„Jest ich coraz więcej”
Bohdan Luka nie wie, ilu wiernych w Niemczech należy obecnie do jego parafii i do jego Kościoła. Do końca lutego, gdy rozpoczęła się wojna w Ukrainie, oficjalna liczba zawsze wynosiła nieco poniżej 80 000.
– Dziś tę liczbę można z łatwością podwoić. Ale może być jeszcze wyższa – mówi Andrij Dmytryk w rozmowie z Deutsche Welle. W Ukrainie, skąd cały czas trwa migracja do Niemiec, przed wojną było około pięciu milionów grekokatolików.
Anrij Dmytryk jest kanclerzem egzarchii UGCC, która obejmuje Niemcy i Skandynawię. Zasadniczo kanclerz jest najważniejszym współpracownikiem biskupa; egzarchia odpowiada dużej diecezji. W Niemczech, jak dotąd, obejmuje skupiska wiernych w około 50 miejscowościach, od Hamburga do Rosenheim, od Krefeld do Goerlitz, a nawet w Dreźnie, Chemnitz, Halle an der Saale. Ale lista tych miejsc jest już od dawna nieaktualna. Jako przykład podaje Rostock w północno-wschodnich Niemczech. Przed wojną zgromadzenie liczyło tam najwyżej 40, 50 wiernych. Dziś na nabożeństwo przychodzi 160 osób.
Zawsze dla wiernych
Ukraińscy uchodźcy są w prawie każdym powiecie i mieście w Niemczech. Jako przykład Andrij Dmytryk podaje miejscowość Neumarkt w Górnym Palatynacie, na południowy wschód od Norymbergi. Do tej pory nie było tam opieki duszpasterskiej dla Ukraińców. Obecnie przebywa tam 300 ukraińskojęzycznych chrześcijan, którzy liczą na nabożeństwo wielkanocne. Oznacza to duże obciążenie duchownych.
W całym kraju egzarchia liczy 22 duchownych. Andrij Chymczuk, ukraiński duchowny odpowiedzialny za wspólnoty wiernych w Bambergu, Wuerzburgu i Norymberdze, mówi: „W każdy weekend pokonuję 360 km. Szczerze mówiąc, jest to trudne”.
W Wuerzburgu, jego najmniejszej parafii, gdzie zwykle przychodzi tylko 20 wiernych, w ostatni weekend było ponad 100 osób. Na początku miesiąca przyjął 600 wiernych na nabożeństwie w Norymberdze. Sześćset. Nigdy wcześniej nie widział takiej liczby. Andrij Chymczuk również szykuje się na ponowną Wielkanoc.
Wszystkie wyznania mile widziane
Czy to Bohdan Luka w Halle, czy Andrij Chymczuk w Bambergu, czy też inni duchowni w zachodnich Niemczech: Na swoje uroczystości zapraszają wiernych wszystkich wyznań chrześcijańskich.
– Przyjeżdżają nie tylko greckokatoliccy Ukraińcy, ale także prawosławni i protestanci – mówi Andrij Chymczuk.
– Dla ludzi z Ukrainy najważniejsze jest to, że są mile widziani, że proboszcz jest przyjazny i ich słucha, że podziela ich troskę o męża czy krewnych w domu – tłumaczy. Dręczy go problem: liczba 22 księży od dawna była niewystarczająca. Uchodźcy, którzy czują się niepewnie lub przeżyli traumę wojenną, szukają rozmów z duchownymi.
A ci robią, co mogą, by nie zawieść wiernych. Od końca lutego we wszystkich z około 50 placówek, które UGKK posiadała w Niemczech przed wojną, zbierana jest pomoc materialna. Na wschód przetoczyło się kilkadziesiąt ciężarówek i transporterów. Do regionów objętych kryzysem humanitarnym członkowie UGKK zawieźli setki ton żywności, odzieży i środków medycznych.
Około połowy darów rzeczowych jest wysyłana do Ukrainy, a reszta trafia do nowo przybyłych członków społeczności. Jak mówi Andrij Chymczuk: „Ludzie tutaj potrzebują nie tylko naszej opieki duszpasterskiej, ale także pomocy materialnej. Nie pozostało im prawie nic”.