Upamiętnienie przymusowych wysiedleń coraz bliżej
16 października 2012Na konferencji chrześcijańskich demokratów w gmachu Reichstagu szefowa niemieckiego rządu powiedziała, że idea upamiętnienia w Berlinie powojennych wypędzeń Niemców jest bliska realizacji. Przemawiając na konferencji pt. „Pojednanie jako obowiązek” kanclerz Merkel podkreśliła znaczenie przymusowych wysiedleń dla niemieckiej tożsamości narodowej. - Ucieczka i wypędzenia są częścią naszej wspólnej historii. Kto temu zaprzecza i nie chce nic o tym wiedzieć, pozbywa się części własnej tożsamości - powiedziała w obecności kilkuset uczestników konferencji zorganizowanej przez klub poselski CDU/CSU.
Kanclerz Merkel przyznała, że na upamiętnienie powojennych wysiedleń Niemców potrzeba było czasu, ale dziś idea ta jest bliska realizacji. Także minister stanu w urzędzie kanclerskim Bernd Neumann, który jest przewodniczącym rady Fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie”, odpowiedzialnej za realizację powstającej w centrum Berlina placówki muzealnej, podkreślił, że niedawno zrobiono "dwa milowe kroki".
– Rozstrzygnięto konkurs architektoniczny na projekt przebudowy siedziby centrum dokumentacyjnego w Deutschlandhaus oraz przedstawiono koncepcję przyszłej wystawy poświęconej wypędzeniom - powiedział Neumann. Angela Merkel wyraziła nadzieję, iż jeszcze za obecnej kadencji parlamentu (do jesieni 2013 – przyp. red.) dojdzie do „jakiegoś symbolicznego aktu".
Koncepcja wieu perspektyw
W debacie na temat kształtu przyszłej wystawy uczestnicy konferencji CDU/CSU, a wśród nich wielu działaczy Niemieckiego Związku Wypędzonych, podkreślali, że „nie wszystkie argumenty mogą zostać uwzględnione w planowanym projekcie stałej wystawy w Berlinie”, ale liczy się, że „niemiecki punkt widzenia zostanie odpowiednio uwzględniony”. Zdaniem dyrektora Fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie” Manfreda Kittela podczas prac nad koncepcją przeważyła „polityka wieloperspektywiczności”, a nie „preferowanie jednego wizerunku historii”.
Karl Schloegel z Uniwersytetu Europejskiego Viadrina we Frankfurcie nad Odrą podkreślił europejski kontekst wystawy, a to oznacza „uwzględnienie wielu równoległych narracji”. – Długo jeszcze nie będzie jednej ponadnarodowej narracji o tym okresie historii. Idealny stan będzie miał miejsce wtedy, gdy każda strona będzie w stanie wysłuchać opowieści z innej perspektywy bez popadania w histerię. To już będzie bardzo dużo - zaznaczył Schloegel.
Angela Merkel również opowiedziała się za "poszerzeniem horyzontów" w kwestii postrzegania przymusowych wysiedleń. - Pracom nad tą wystawą powinna przyświecać zasada, iż wcześniejsze bezprawie nie może usprawiedliwiać innego bezprawnego postępowania - powiedziała Merkel. - Spojrzenie na historię przesiedleń nie powinno być ograniczone do wąskich narodowych punktów widzenia - dodała.
Zarówno kanclerz Merkel jak i uczestnicy pozytywnie oceniali to, że w ostatnich latach coraz więcej miast w Polsce czy Czechach odkrywa związane z ich historią niemieckie ślady i dziedzictwo kulturowe, postrzegając to jako wzbogacenie. - Cieszę się z takich gestów ze strony naszych sąsiadów, pomimo, że nie zagoiły się jeszcze wszystkie rany wynikające z bolesnej historii - powiedziała kanclerz.
Spory pozostały
Podczas konferencji były również kontrowersyjne akcenty. Pojawiały się głosy uczestników z sali, którzy sugerowali, że przymusowe wysiedlenia Niemców np. z Pomorza, można uznać za ludobójstwo, bo ich zdaniem wychodziły one poza definicję czystek etnicznych i doprowadziły do wielu ofiar śmiertelnych. Goście na podium, jak amerykański historyk Norman Naimark z Uniwersytetu Stanford, tłumaczyli, dlaczego taka definicja byłaby przesadą.
Innym „gorącym” tematem była odpowiedzialność za przymusowe wysiedlenia. Część uczestników krytykowała m.in. polską argumentację w debacie, iż przymusowe wysiedlenie było decyzją międzynarodową podjętą na konferencji w Poczdamie. Według niektórych jest to błędna i myląca teza, gdyż, jak powiedziano "zrzuca odpowiedzialność za dramatyczny przebieg wysiedleń z winnych na wspólnotę międzynarodową".
Pogodzić się z prawdą
Prof. Karl Schloegel z Uniwersytetu Viadrina opowiedział się za publiczną dyskusją na temat utraty byłych niemieckich ziem na wschodzie. Jego zdaniem taka debata powinna trafić z „peryferii do środka społeczeństwa”. Historyk uważa, że większą traumą niż wypędzenie Niemców, była właśnie utrata tych ziem. – Poprzez reżim nazistowski i zbrodnie II wojny światowej Niemcy sami się pozbawili części własnej historii, kultury i tożsamości. To nie przypadek, że na wschodzie natrafia się często na podwójne ślady niemieckiej obecności: obok siebie współistnieją ślady nazistowskich zbrodni i niemieckiej kultury. Zrozumienie tego wymaga od społeczeństwa dużej inteligencji i wyobraźni. Niemcy stracili miasta takie jak Królewiec i Wrocław na zawsze i przetrawienie tego jest nie tylko zadaniem dla wypędzonych, lecz dla całego społeczeństwa - ocenił historyk.
Podczas konferencji minister stanu ds. kultury i mediów Bernd Neumann powiedział, że w celu popularyzacji tego tematu jego resort uruchomił na lata 2011-2014 nowe środki finansowe na wsparcie badań naukowych w wybranych ośrodkach uniwersyteckich (800 tys. euro rocznie).
Centrum dokumentacji upamiętniające wysiedlenia Niemców ma zostać otwarte w 2016 roku w Deutschlandhaus w centrum Berlina. Rząd RFN przeznaczył na realizację tego projektu 29 mln euro.
Róża Romaniec, Berlin
red.odp.: Małgorzata Matzke / du