Węgry i Holandia. Chcą się wycofać z polityki azylowej UE
20 września 2024Najpierw rząd holenderski, a niewiele godzin później także węgierski zapowiedział złożenie wniosku o wprowadzenie dla siebie wyjątku od zasad unijnej polityki azylowej. Potrzebny jest tak zwany opt-out z przepisów azylowych, określanych również mianem systemu dublińskiego – oświadczył 18 września w Strasburgu węgierski minister ds. UE Janos Boka. – Węgry, tak jak Holandia, uważają, że w odniesieniu do migracji ściślejsze krajowe kontrole mają decydujące znaczenie dla ochrony służb publicznych i suwerenności – oświadczył.
Pod względem ideologicznym nowy rząd Holandii pod egidą skrajnie prawicowej partii PVV, kierowanej przez Geerta Wildersa, i węgierska partia rządząca Fidesz są sobie bardzo bliskie. Wspólnie chcą teraz wywierać nacisk na Komisję Europejską oraz pozostałych członków UE, aby zezwolono im na twardy kurs w polityce azylowej. Zdeklarowanym celem holenderskiej minister ds. azylu Marjolein Faber z PVV jest wprowadzenie w Holandii „najbardziej rygorystycznej polityki imigracyjnej wszech czasów”. W tym celu chce ogłosić „stan wyjątkowy”, żeby ewentualnie móc podejmować decyzje bez zgody parlamentu w Hadze. Rząd węgierski już od czasu pandemii posługuje się dekretami.
Węgry torpedują prawo unijne
Węgry przewodzą obecnie Radzie Unii Europejskiej. W tej roli minister Boka powinien właściwie orędować za wspólną unijną polityką azylową, która stosunkowo niedawno, bo w kwietniu tego roku, została ostatecznie zreformowana decyzją Parlamentu Europejskiego i większości rządów krajów członkowskich. Boka woli jednak nieustępliwie bronić interesów węgierskich. Rząd w Budapeszcie podkreślił w oświadczeniu dla prasy, że Węgry czują się zachęcone posunięciem Holandii.
Węgry odrzucają unijny pakt azylowy, który ma już moc prawną, i absolutnie nie chcą się do niego stosować. Kilka dni temu węgierski premier Viktor Orbán wyraził satysfakcję z faktu, że Niemcy od 16 września kontrolują wszystkie swoje granice, aby wychwytywać osoby wjeżdżające do kraju bez pozwolenia. Skrajnie prawicowa włoska szefowa rządu Giorgia Meloni już wcześniej ogłosiła w kraju stan wyjątkowy z powodu rzekomego kryzysu migracyjnego. Ideologicznie zgadza się ona z Geertem Wildersem w Holandii i Viktorem Orbánem na Węgrzech i być może jako następna będzie się domagać wyjątku od unijnych przepisów azylowych.
Trudno uzyskać wyjątek
– Żądanie holenderskiego rządu w sprawie objęcia go wyjątkiem od europejskiej polityki migracyjnej nie stanowi realnej groźby – powiedziała DW posłanka do Parlamentu Europejskiego Birgit Sippel z SPD. – Postanowienie o wyłączeniu danego kraju musi bowiem zostać zapisane w traktatach Unii Europejskiej, które można zmienić tylko jednogłośnie. Mocno wątpię, że inne państwa członkowskie zgodzą się na takie odrębne rozwiązanie dla Holandii – dodaje Sippel, która brała udział w rokowaniach w sprawie unijnego paktu migracyjnego.
To samo dotyczy również Węgier. W UE nie doszło jeszcze do tego rodzaju opt-outu w określonej dziedzinie polityki. Istniejące wyjątki uzgodniono podczas uchwalania unijnych traktatów lub przy akcesji państw członkowskich. Dania jest częściowo wyłączona z unijnej polityki wewnętrznej, migracyjnej oraz przepisów w sprawie kontroli granicznych w strefie Schengen. Irlandia nie stosuje w pełni zasad Schengen z powodu ścisłych związków ze Zjednoczonym Królestwem Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Polska jest wyłączona z unijnej Karty Praw Podstawowych, ponieważ w Warszawie obawiano się, że prawa podstawowe będą oznaczały również obowiązek wprowadzenia małżeństw dla osób tej samej płci.
Prawo unijne musi być przestrzegane
Unijne traktaty można zmienić. Holandia i Węgry mogą złożyć taki wniosek w Radzie Europejskiej. To jednak żmudny proces, na który musiałyby się ostatecznie zgodzić w procesie ratyfikacji państwa członkowskie i Parlament Europejski. Rzeczniczka Komisji Europejskiej Anitta Hipper wskazała w Brukseli, że do czasu zmiany traktatów Holandia i Węgry są oczywiście związane obowiązującym prawem europejskim i muszą w pełni przestrzegać przepisów azylowych.
Skrajnie nacjonalistyczny rząd Viktora Orbána stworzył sobie w ostatnich latach własny opt-out, po prostu ignorując unijne przepisy w sprawie procedur azylowych. Trybunał Sprawiedliwości UE w Luksemburgu wielokrotnie i w ostatniej instancji uznawał węgierskie praktyki na granicy zewnętrznej UE z Serbią za sprzeczne z prawem. W ostatnim wyroku uznał za nielegalne to, że wniosku o azyl nie można złożyć na granicy, lecz tylko w ambasadach węgierskich w Kijowie i Belgradzie. Ponieważ Węgry odmawiają zmiany swojego postępowania, Trybunał zasądził karę pieniężną w wysokości 200 milionów euro oraz grzywnę dyscyplinującą w wysokości jednego miliona euro dziennie. Viktor Orbán chełpi się publicznie, że nie zapłaci tej kary. Komisja Europejska ściąga więc teraz należną sumę, obcinając dotacje dla Węgier z unijnego budżetu.
Niewiele azylantów na Węgrzech
Nie jest jasne, na czym miałby polegać wielki napływ azylantów i migrantów, na który uskarżają się Węgry. W całym 2023 roku według urzędu statystycznego UE wniosek o azyl w tym kraju złożyło zaledwie 30 osób. Węgry mają zatem zdecydowanie najniższy w całej Unii odsetek azylantów w stosunku do ogółu ludności.
W Holandii złożono w ubiegłym roku 38 tysięcy nowych wniosków o azyl, co lokuje ją nieco poniżej średniej unijnej. Podobnie jest zresztą z Włochami. Najwięcej wniosków o azyl w stosunku do liczby ludności zarejestrowały Cypr, Austria, Grecja, Luksemburg, Niemcy i Bułgaria.
Gdyby Holandia po udanym opt-oucie z procedur azylowych zamknęła swoje granice dla imigrantów, osoby te pozostałyby prawdopodobnie w Belgii lub Niemczech. Łatwe do przewidzenia byłyby zatem konflikty z europejskimi sąsiadami. Holenderska minister ds. azylu Marjolein Faber przyznała w swoim liście do Komisji Europejskiej, że konieczna zmiana traktatów unijnych jest jeszcze bardzo odległa. – List prawicowego rządu holenderskiego pozostaje więc czystą polityką symboliczną – skomentowała to w rozmowie z DW posłanka do Parlamentu Europejskiego i ekspertka do spraw migracji Birgit Sippel.
Artykuł ukazał się pierwotnie na stronach Redakcji Niemieckiej DW.