Witold Gombrowicz. Między Argentyną a Europą
4 sierpnia 2024Zanim Gombrowicz powróci do Europy z Argentyny, gdzie przebywał od 1939 roku, dotrze tu najpierw jego pisarstwo. W 1950 roku na Kongresie Wolności Kultury w Berlinie Zachodnim Józef Czapski – współpracownik paryskiej „Kultury” – w superlatywach opowie o Gombrowiczu Francois Bondy'emu, wręczając mu hiszpański przekład „Ferdydurke”. Szwajcarsko-francuski intelektualista, wieloletni wydawca miesięcznika „Preuves”, zachwyci się Gombrowiczem, kongenialnie ujmującym w swej prozie teatralność relacji międzyludzkich.
W Paryżu mieszka znawca i oddany mentor pisarza Konstanty Jeleński; pracując dla francuskich i międzynarodowych fundacji, współpracuje z „Kulturą” Jerzego Giedroycia. Gdy Fundacja Forda, zainteresowana ożywieniem życia kulturalnego w otoczonym murem Berlinie, poprosi Jeleńskiego o listę światowych pisarzy godnych jej grantu, znajdzie się na niej także Witold Gombrowicz. I to on, obok austriackiej pisarki Ingeborg Bachmann, otrzyma pierwsze, roczne, berlińskie stypendium Forda.
Po 24 latach nieobecności w Europie w 1963 roku Gombrowicz na pokładzie statku „Federico C.” przybije do portu w Cannes. Najpierw pisarz spędza miesiąc w Paryżu. W Polsce od 1958 jego książki objęte są całkowitą cenzurą. Swych wydawców i odbiorców Gombrowicz oprócz Argentyny ma we Francji. W Wydawnictwie Literackim Jerzego Giedroycia ukazują się od 1950 roku „Trans-Atlantyk”, „Ślub”i „Pornografia”. Kultura od 1953 roku publikuje fragmenty „Dziennika”, w którym wątki autobiograficzne przeplata fikcja lub esej, ubarwia groteska i stylizacja. W przekładzie francuskim wyszły już „Ferdydurke” i „Pornografia”. Także w Niemczech przekład „Ferdydurke” ukazuje się pod koniec lat 50-tych, a w 1961 roku wychodzi I tom „Dziennika” (1953-1956).
Berlińska samotność
15 maja 1963 roku pisarz dociera do Berlina Zachodniego. Najpierw zamieszka w Akademie der Künste w nowoczesnej dzielnicy Hansaviertel. Jako stypendysta będzie przeprowadzał się jeszcze kilka razy, poszukując prywatności.
Gombrowicz nie zna zbyt dobrze niemieckiego ani angielskiego, ale dzięki solidnej francuszczyźnie – charakterystycznej dla przedwojennego ziemiaństwa w Polsce – znajdzie nić porozumienia z pisarką Ingeborg Bachmann. Rok w Berlinie stanie się jednak dla Gombrowicza nieoczekiwanie czasem wielkiego osamotnienia. Dodatkowo wzmogą się u niego problemy zdrowotne i pisarz ponad dwa miesiące spędzi w szpitalu. Sytuację będą ratować nowi, polscy znajomi, na czele z fotografką Zuzanną Fels. Otrzyma ona od Gombrowicza wyłączność na fotografowanie go w Berlinie i będzie służyć wsparciem w obcym mu mieście.
Kilka miesięcy po przyjeździe Gombrowicza do Berlina ukazuje się niemieckie wydanie „Pornografii”, ale jednemu z najciekawszych pisarzy polskich nie udaje się rozbudować kontaktów z niemieckimi kolegami. Jego inicjatywa utworzenia stałego stolika pisarzy w „Cafe Zuntz” w centrum Berlina już w połowie stypendium okazuje się fiaskiem. Chociażby dla przychylnie nastawionego do Gombrowicza Güntera Grassa dialog z niezwykle skupionym na sobie Gombrowiczem okazuje się niemożliwy. Okres berliński pisarz opisze w „Dzienniku” 1961-66. Nadmieni, że on, „osoba z Argentyny, ahistoryczna raczej i nieprzyzwyczajona, wciąż miała wrażenie, że Berlin, jak Lady Macbeth, bez wytchnienia myje sobie ręce”.
Gombrowicz w trakcie berlińskiego pobytu zostanie obcesowo uwikłany przez służby PRL w dezawuujący go w kraju wywiad prasowy. Prywatną rozmowę z pisarzem wierna reżimowi dzienniarka opublikuje w Warszawie bez autoryzacji. Gombrowicz jawi się w tekście jako osoba umniejszająca rolę niemieckiej okupacji w Polsce. W tej sytuacji, mimo geograficznej bliskości – z okna swego mieszkania na 15. piętrze wieżowca przy Bartningallee 11/13 Gombrowicz widzi Berlin Wschodni i czuje niemalże docierające stamtąd zapachy – pisarz nie odważy się wybrać do Polski.
Teatralny boom
Do samolotu powrotnego do Francji Gombrowicza odprowadza grono niemieckich i polskich znajomych. Niebawem w okolicach Paryża pisarz pozna kanadyjską doktorantkę romanistyki Ritę Labrosse, która zostanie jego sekretarką, a potem także żoną. Para osiądzie w Vence na południu Francji. Tam w 1969 roku pisarza zastanie śmierć.
W latach 60-tych w Niemczech ugruntowywuje się dorobek teatralny Gombrowicza. Niemiecka telewizja emituje francuską prapremierę „Ślubu” z Paryża w 1964 roku, w inscenizacji Argentyńczyka Jorge Lavelli. W latach 1967-1971 po wszystkie trzy sztuki Gombrowicza sięgnie Ernst Schröder, wystawiając je w berlińskim „Schiller Theater”. Recepcję wzmocni dwutomowa publikacja Andrzeja Wirtha z 1967 roku w wydawnictwie Luchterhand pt. „Współczesny teatr polski”. Gombrowicz ma w niej swój obszerny rozdział.
Prawdziwy, niemiecki boom na Gombrowicza nastąpi po legendarnej inscenizacji „Iwony, księżniczki Burgunda” przez Luca Bondy w Kolonii. Bondy mistrzowsko ujmuje pełen parodii styl sztuki. Dramaturgia Gombrowicza w następnych dziesięcioleciach w Niemczech przeżyje prawdziwy boom. Najczęściej z jego sztuk na afiszach będzie się tu pojawiać „Iwona, księżniczka Burgunda”. Obecnie, od grudnia 2023 roku sztukę można zobaczyć w „Bayerisches Staatstheater” w Monachium, w reżyserii Wiktora Bagińskiego.
Wydawniczy hołd
Współczesny klasyk Witold Gombrowicz jest nieustannie obecny w niemieckich księgarniach. Jako pierwsze w latach 60-tych książki polskiego awangardzisty wydawało Neske Verlag. 20 lat później 13-tomowa edycja dzieł Witolda Gombrowicza ukazała się w renomowanym wydawnictwie Hanser. Książki te zostały wznowione po roku 2000.
Obecnie Gombrowicz znalazł w obszarze niemieckojęzycznym swój nowy dom wydawniczy. Jest to młode, szwajcarskie wydawnictwo Kampa, wydające m.in. polską Noblistkę Olgę Tokarczuk. Daniela Kampę teksty Gombrowicza urzekły podczas studiów w latach 80-tych. Miał wówczas założyć się z polskim znajomym, że w przyszłości to on będzie niemieckim wydawcą pisarza.
Od kilku lat wydawnicze marzenie stało się rzeczywistością, a nowa edycja Gombrowicza w wydawnictwie Kampa to prawdziwy hołd i pomnik dla polskiego pisarza. Wydawnictwo zleciło szereg nowych przekładów, zadbało o świetną szatę graficzną, zaktualizowało teksty wstępne. Ostatnie tomy wyjdą w najbliższych latach, ale już teraz edycja zbiera entuzjastyczne recenzje.
Ukąszeni Gombrowiczem
Jednym z tłumaczy Gombrowicza na niemiecki jest pisarz i slawista Olaf Kühl. Wszechstronny intelektualista i ceniony tłumacz literatury polskiej przełożył aż pięć książek Gombrowicza, angażując się równolegle w badania nad dziełem pisarza. Kühl jest autorem m.in. wnikliwego wstępu do „Notatek berlińskich”. Napisał też obszerną monografię o roli erotyki w tekstach Gombrowicza. Książka stała się jego pracą doktorską.
– Lektura „Ferdydurke” podczas studiów slawistycznych była olśnieniem. Zupełnie jakby w zatęchłej komórce polskiej literatury powojennej otworzono okno i napuszczono świeżego powietrza. W końcu autentyczny, prawdziwy, niezafałszowany głos! To „Ja”, o którym Gombrowicz tak często mówi..! – wspomina Kühl w rozmowie z Deutsche Welle.
– Odtąd ten autor nieustannie mnie absorbuje. Nawet jeśli dany tekst już wielokrotnie czytałem i studiowałem, przy ponownej lekturze znowu emanuje on świeżością. Nie spotkałem tego u żadnego innego autora.
Gombrowicz nieustannie inspiruje. Sztukami teatralnymi naukowo przez lata zajmowała się tu prof. Brigitte Schultze z uniwersytetu w Getyndze i Moguncji. Teksty Gombrowicza brał pod lupę legendarny berliński slawista Witold Kośny. Prof. Rolf Fieguth ze szwajcarskiego Fryburga analizuje Gombrowicza do dziś, równolegle stając się w międzyczasie autorem kongenialnych przekładów.
Klika gombrowiczowska
Profesor Fieguth i jego żona weszli w skład nieformalnej „Kliki gombrowiczowskiej”, zainicjowanej w 2015 r. przez niderlandzkiego tłumacza Paula Beersa (ϯ 2024). Jej duszą jest mieszkająca w Paryżu wdowa po pisarzu Rita Gombrowicz.
Nieformalna grupa rokrocznie spotyka się w Niemczech, Polsce, czy Francji, świetując nowe edycje oraz publikacje naukowe. Należy do niej także wydawca niemieckiego, internetowego czasopisma literackiego „Gombrowicz-Blätter”, autor zainspirowanej Gombrowiczem powieści pt. „Gombroman” Rüdiger Fuchs z Rostocku, Olaf Kühl z żoną, tłumaczka Tuesday Bhambry. Zupełnie jakby to, co swego czasu nie powiodło się Gombrowiczowi w berlińskiej „Cafe Zuntz”, zostało sfinalizowane po latach.
– Nasza klika to z założenia nieformalna grupa sympatyzujących ze sobą osób. Na spotkaniach omawiamy wybrane aspekty dzieł Gombrowicza, przedstawiamy też własną twórczość. Dla mnie nasza klika jest żywym dowodem, że nawet wiele lat po śmierci Witold Gombrowicz jest w stanie połączyć ludzi z różnych stron świata – konstatuje Olaf Kühl.