Większość Niemców nie lubi zmian języka ze względu na płeć
25 maja 2021Szef hamburskiej CDU Christoph Ploss opowiada się za zakazem stosowania „genderowego języka” w państwowych instytucjach. „W domu, przy stole, oczywiście każdy, kto chce, powinien mieć możliwość genderowania do woli" – powiedział poseł do Bundestagu w wywiadzie dla tygodnika „Der Spiegel”. „Ale od urzędników państwowych, nauczycieli i wykładowców oczekuję, że w pracy nie będą po prostu arbitralnie zmieniać obowiązujących zasad i norm" – dodał. Dlatego, jego zdaniem, w Niemczech potrzebna jest legislacja podobna do tej, jaka jest obecnie dyskutowana we Francji.
Większość nie popiera tworzenia nowych słów
Według ostatnich badań opinii publicznej 65 procent mieszkańców Niemiec nie popiera form językowych, które powstają w wyniku uwzględniania płci. Badanie zostało przeprowadzone przez ośrodek demoskopijny Infratest Dimap w połowie maja dla „Welt am Sonntag". Przeciwnicy genderyzacji odrzucają takie sformułowania jak „osoby słuchające" zamiast „słuchacze", dodawanie żeńskiej formy w języku pisanym („wyborcy/-czynie”), a także sztuczną pauzę przed drugą połową słowa (która w niemieckim tworzy formę żeńską, np. „Direktor_innen”) w języku mówionym.
Ploss podkreślił, że zależy mu na spójności społecznej i na języku, który jednoczy. „Dlatego sprzeciwiam się używaniu przez władze, ministerstwa, szkoły i uczelnie, czyli instytucje państwowe, niepoprawnego gramatycznie, sztucznego i ideologicznie motywowanego języka genderowego, który nieustannie podkreśla to, co dzieli" – czytamy w wywiadzie. Podkreślił, że język ma ogromne znaczenie dla kultury i współistnienia, dlatego ten punkt powinien znaleźć się we wspólnym programie rządowym CDU i CSU.
(DPA/sier)