Wojna w Ukrainie. Rośnie presja na Niemcy
8 stycznia 2024Po masowym ostrzale ukraińskich miast przez Rosję na początku roku w Niemczech ponawiane są apele o dostarczenie Ukrainie rakiet manewrujących Taurus. W piątek (05.01.2024) przewodnicząca komisji obrony w Bundestagu, Marie-Agnes Strack-Zimmermann, powiedziała dziennikowi „Rheinische Post”, że „Niemcy muszą w końcu je dostarczyć, aby przerwać rosyjskie linie zaopatrzenia”.
Tymczasem rzecznik niemieckiego rządu potwierdził stanowisko Berlina w tej sprawie. Kanclerz Olaf Scholz odrzuca dostawy taurusów, argumentując, że zwiększają ryzyko eskalacji i zaangażowania Niemiec w wojnę. Rakiety Taurus mają zasięg do 500 kilometrów i mogłyby być użyte przeciwko celom położonym na terytorium Rosji. Kijów jest jednak gotowy obiecać, że tego nie zrobi.
Czy Berlin czeka na Waszyngton?
Obecnie Ukraina otrzymuje od wiosny 2023- roku broń o największym zasięgu – około 250 kilometrów – z Wielkiej Brytanii i Francji. Za pomocą tych rakiet, które w Wielkiej Brytanii noszą nazwę Storm Shadow, a we Francji SCALP EG, Ukraina mogłaby atakować cele położone za linią frontu na okupowanych przez Rosję terenach w Donbasie i na Krymie. Nie można nimi ostrzeliwać uznanego przez społeczność międzynarodową terytorium Rosji. Jest to część warunków dostaw broni przez Zachód. Ale Berlinowi to najwyraźniej nie wystarcza.
– Wydaje mi się, że kanclerz Scholz udostępni Ukrainie rakiety Taurus tylko wtedy, gdy Stany Zjednoczone dostarczą jej podobną broń – mówi DW Nico Lange, ekspert Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Mogą to być rakiety balistyczne ATACMS o zasięgu około 300 kilometrów. Jesienią 2023 roku USA dostarczyły do Ukrainy rakiety ATACMS z głowicami kasetowymi o zasięgu około 160 kilometrów.
Rok temu, gdy rozważano wyposażenie Ukrainy w nowoczesne czołgi, sytuacja wyglądała podobnie. Także wtedy Niemcy zgodziły się na to dopiero wtedy, gdy zrobił to Waszyngton. Nico Lange wyraża nadzieję, że decyzja zostanie podjęta wkrótce w Berlinie i Waszyngtonie także w sprawie broni średniego zasięgu.
Jedną z cech rakiet Taurus jest to, że są uważane za idealne do niszczenia bunkrów i mostów. Jednym z takich celów o ogromnym znaczeniu strategicznym byłby Most Krymski. Jednak jak dotąd ukraińskie siły zbrojne nie zaatakowały zachodnią bronią tego mostu między Rosją a Krymem, mimo że duża część jego konstrukcji znajduje się na uznanym przez prawo międzynarodowe terytorium Ukrainy.
Kijów dotrzymał słowa
Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę Zachód zastrzegał, że jego broń nie może zostać użyta do ataków na cele położone na terytorium Rosji. Kijów zawsze się na to zgadzał i jak dotąd dotrzymywał słowa; do ataków dronów na Moskwę, za które Kijów oficjalnie nie wziął odpowiedzialności, czy do ataków ukraińskiej marynarki wojennej na rosyjskie okręty w Noworosyjsku, Ukraina najwyraźniej wykorzystała własne systemy uzbrojenia. To samo dotyczy ataków ukraińskich sił zbrojnych na cele położone w rosyjskim mieście Biełgorod na przełomie roku.
Doszło do zaledwie kilku incydentów, w których ukraińskie jednostki wojskowe mogły użyć zachodniej broni na terytorium Rosji. 13 maja 2023 roku źródła rosyjskie i ukraińskie podały, że w obwodzie briańskim na granicy z Ukrainą zestrzelono rosyjską formację lotniczą składającą się z około czterech samolotów i helikopterów. Pojawiły się podejrzenia, że ukraińskie siły zbrojne wykorzystały do tego amerykański system obrony powietrznej Patriot.
Mniej więcej w tym samym czasie, na krótko przed ukraińską kontrofensywą w lecie, bojownicy z „Legionu Wolność Rosji” i „Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego” wkroczyli do rosyjskiego regionu Biełgorod z terytorium Ukrainy. Są to grupy paramilitarne złożone z osób, które twierdzą, że są obywatelami Rosji, sprzeciwiającymi się Putinowi. Podczas operacji w Biełgorodzie używali zachodniej broni i lekkich zachodnich pojazdów opancerzonych, co wywołało krytykę ze strony zachodnich sojuszników Ukrainy. Inne podobne incydenty nie są znane.
Zachód nie chce prowokować Rosji?
Naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Wałerij Załużny wielokrotnie podkreślał, że dla zwycięstwa Ukrainy ważne jest zaatakowanie armii rosyjskiej na jej własnym terytorium. „W czasie wojny możliwe i konieczne jest zabijanie wroga na jego terytorium” – powiedział w wywiadzie dla „The Washington Post” w lipcu 2023 roku. Jeśli partnerzy Ukrainy boją się, że ich broń zostanie do tego użyta, „będziemy ich zabijać naszą” – dodał.
– Ukraina ma obecnie bardzo niewiele zachodnich rakiet, które można wykorzystać do ataków, ale które niestety nie mogą zmienić niczego na polu bitwy – mówi DW kijowski ekspert wojskowy Serhij Hrabski. – Dostarczona broń jest skuteczniejsza przeciwko obiektom taktycznym zlokalizowanym przede wszystkim na okupowanym terytorium Ukrainy. Dopiero gdy zachodnich rakiet będą setki, a nie dziesiątki, warto byłoby w ogóle, z wojskowego punktu widzenia, rozważyć ich użycie przeciwko celom położonym na przykład w obwodzie biełgorodskim.
Hrabski wyraża zrozumienie dla stanowiska Niemiec i Zachodu. Partnerzy Ukrainy nie są obecnie przygotowani do odparcia groźby rosyjskiego ataku na państwa NATO. Dlatego nie chcą prowokować Rosji będącej potęgą atomową.
Prawo do samoobrony
Zdaniem Markusa Reisnera, historyka i pułkownika Sztabu Generalnego armii austriackiej, „strach wielu krajów zachodnich często opiera się na zwykłym egoizmie”. Ludzie chcą powrotu „starego życia” i ponownego robienia „dobrych interesów” z Rosją. Ale to już minęło – mówi Reisner. W związku z tym Zachód pośrednio odmawia Ukrainie prawa do obrony jej terytorium uznanego przez prawo międzynarodowe. – Nie zapewnia się jej wszystkiego z własnego wojskowego „zestawu narzędzi”, ale wbijanie gwoździ bez młotka jest trudne – mówi w rozmowie z DW.
Według Markusa Reisnera ukraińskie siły zbrojne od dawna prowadzą operacje specjalne na terytorium Rosji. Ataki dronów służą do pokazania rosyjskiemu społeczeństwu, że „ta wojna nie toczy się gdzieś daleko”. Austriacki ekspert przyznaje, że w środowiskach miejskich trudno jest uniknąć ofiar wśród ludności cywilnej, ale w porównaniu z tym, co robi Rosja, działania Ukrainy w Rosji mają bardzo nikłe skutki. – Rosjanie w ciągu kilku dni przeprowadzili ataki z udziałem ponad 500 rakiet oraz dronów – mówi Reisner i po raz kolejny krytykuje NATO. – A jak zareagował na nie Zachód? Kilka suchych zdań i deklaracji dobrej woli.
Artykuł ukazał się pierwotnie nad stronach Redakcji Niemieckiej DW.