Ze sklepu „Deutsche Tafel” nikt nie wyjdzie głodny. Biedny student też nie
9 lutego 2014Jeszcze rok, dwa lata temu, w artykuły spożywcze w sklepie „Beiertheimer Tafel-Laden” w Karlsruhe zaopatrywali się głównie emeryci. – Dziś niektórzy klienci mają nie więcej jak 20 lat – podkreśla Ronny Strobel, który opiekuje się placówką Caritasu. Jeśli zwraca się do nich młody człowiek, jest przeważnie bezrobotny.
Niektórzy studenci nie mogą związać końca z końcem
Rolf Goettner, szef badeńsko-wirtemberskiej organizacji „Deutsche Tafel” mówi, że w coraz większym stopniu z oferty „Tafel” korzysta brać studencka. Przeważnie ci młodzi ludzie, którzy dostają stypendium socjalne „Bafoeg”, nie mogą z niego wyżyć. - Jest to smutne, że młodzi, znajdujący się w tak ważnej fazie życia, są skazani na pomoc naszej organizacji.
Prawie tysiąc sklepów „Deutsche Tafel”
W całych Niemczech 918 sklepów „Deutsche Tafel” zaopatruje prawie półtora miliona ludzi. Pracuje tam ponad 50 000 wolontariuszek i wolontariuszy.
- Niektórzy krępują się korzystać z oferty „Tafel” – twierdzi 25-letni student Vincent Heckmann ze studenckiej organizacji ASTA na Uniwersytecie we Fryburgu. - Zapotrzebowanie jednak jest. Ci, którzy są skazani wyłącznie na Bafoeg, z niego nie wyżyją. Niektórzy decydują się wtedy na „containern”, czyli na wybieranie artykułów spożywczych z kontenerów wystawianych przed supermarkety. Wielu traktuje to jako protest przeciwko marnotrawstwu żywności – wyjaśnia Heckmann i dodaje - Inni robią to dlatego, że po prostu nie mają pieniędzy na jedzenie.
Potrzebujący są klientami
W sklepach „Deutsche Tafel” potrzebujących nazywa się celowo klientami. – Chcemy, by nasze placówki przypominały normalne sklepy spożywcze – mówi socjolog Goettner. – Bo tu chodzi o godność człowieka - dodaje.
Biedne bogate Niemcy
Mieszkańcy Karlsruhe dużo żywności przekazują „Deutsche Tafel” w darze. - Od otwarcia w Rheinstetten wielkiej fabryki wyrobów mięsnych, należącej do sieci supermarketów, „Beiertheimer Tafel” otrzymuje tygodniowo prawie dwie skrzynie z mięsem i wędlinami – mówi Strobel – Nikt nie musi wychodzić od nas głodny.
W innych regionach sytuacja nie jest tak komfortowa. – W Stuttgarcie dostajemy obecnie 3-5 procent mniej artykułów spożywczych – mówi Goettner - Sytuacja nie jest jeszcze zbyt dramatyczna, ale przybywa nam klientów. Nasze majątki prywatne opiewają na biliony euro. Jednocześnie 16,2 procent społeczeństwa żyje na granicy ubóstwa. To smutne w tak bogatym kraju jak Niemcy – mówi 72-letni Goettner.
dpa / Iwona D. Metzner
red. odp.:Alexandra Jarecka