Zerwał z neonazistami
1 lutego 2013Sascha (imię zmienione, na zdj. 2 z pr.) był przerażony, gdy usłyszał o morderstwach dokonanych przez grupę terrorystyczną Narodowosocjalistyczne Podziemie (NSU). Skłonność do przemocy i pogarda dla człowieka nie były dla niego zaskoczeniem. O swoim życiu terrorysty opowiada uczniom 10 klasy Szkoły Zbiorczej w Schwerte w Nadrenii Północnej-Westfalii (NPW).
20 lat po „wyjściu” ze środowiska neonazistów Sascha nadal nie chce podawać swojego prawdziwego imienia i nazwiska, ponieważ ciągle jeszcze czuje się zagrożony.
W Schwerte razem z Thomasem Schwengerem z Urzędu ds. Młodzieży, który koordynuje Dzień Prewencji, Sascha ostrzega młodzież przed pokusą przyłączenia się do środowiska neonazistów. Mówi, że „łatwo się tam dostać, ale trudno stamtąd wyjść”.
Sascha (39 lat) opowiada młodzieży w wieku od 15-16 lat jak żył i co robił, gdy był w ich wieku: – Cały dzień robiłem wszystko, żeby ludziom zamienić życie w piekło. Przemoc zdominowała jego życie. – Tłukłem mniejsze dzieci i kobiety. Inwalidzi po iluś kopniakach wypadali z wózków. Podpalałem ludziom włosy.
Dał się złapać na przyjaźń
Sascha nie dał się złapać na ideologię i radykalne przesłania lecz na przyjaźń. Wyobcowanego 12-latka zagadnęło raz dwóch mężczyzn: - Podjechali po mnie samochodem, zaproponowali piwo i obóz sportowy. Wejście do tego środowiska nie miało nic wspólnego z polityką albo nienawiścią do cudzoziemców. - Wręcz przeciwnie – powiedział Sascha – Do moich kumpli należeli Włosi i Turcy.
- Taka 'niepolityczna' rekrutacja jest typowa - mówi Thomas Schwengers z Urzędu ds.Młodzieży, który od lat zajmuje się sprawami prawicowego ekstremizmu.
Sascha natychmiast zaakceptował przemoc, ponieważ chciał koniecznie należeć do tych morowych chłopaków. Zaczął regularnie pić i zażywać narkotyki. W tym samym czasie jego kumple rozdawali ulotki zatytułowane „Cudzoziemcy handlują narkotykami”.
Zanim zauważył, że wszystko idzie w niewłaściwym kierunku, był już tak uwikłany w przestępstwa kryminalne, że nie było dla niego odwrotu.
Bezradni rodzice, straszny czyn
Uczniowie ze szkoły w Schwerte chcieli się dowiedzieć jak zareagowali jego rodzice oraz w jaki sposób udało mu się zerwać z tym środowiskiem. Powiedział, że jego ojciec do niczego się nie wtrącał a matka sama nie wiedziała jak reagować: - Gdy odbierała mnie na policji po kolejnej rozróbie przeważnie mówiła: znam mojego małego. Nigdy by czegoś takiego nie zrobił.
Dopiero po siedniu latach udało mu się wyjść z tego środowiska; wtedy, gdy po dokonaniu ciężkiego przestępstwa trafił do więzienia. – Tam po raz pierwszy w życiu zacząłem się po trzeźwemu nad sobą zastanawiać.
„A co to było za przestępstwo?” pyta jedna z uczennic. Sascha spogląda na nią, z zakłopotaniem odchrząkuje i mówi: - Gdy miałem 19 lat zabiliśmy z kumplem bezdomnego.
W klasie zapanowało milczenie.
Zerwanie, groźby i zmiana życia o 180 stopni
Wyjście ze środowiska neonazistów udało mu się dzięki temu, że wspierali go przy tym rodzice. Jego kumple uznali to za zdradę.
W 2012 roku Nadrenia Północna-Westfalia poszerzyła program ułatwiający zerwanie ze środowiskiem neonazistowskim. Służby specjalne w NPW opiekują się obecnie 40 młodymi ludźmi, którzy chcieliby zerwać z neonazistami. Jest to dwukrotnie więcej niż w 2011 roku. Na skalę kraju NPW jest pionierem w tej dziedzinie.
Pomimo gróźb Sascha nigdy nie żałował swej decyzji. Wreszcie zaczął normalne życie. - Wreszcie mogę się zajmować muzyką, sztuką i zawierać kontakty z ludźmi z różnych kultur.
Rozmowy w szkołach i pracę z młodzieżą są dla Saschy bardzo ważne: „Jest to dla mnie próba naprawienia zła i coś w rodzaju terapii. Po raz pierwszy w życiu robię coś pożytecznego. To przyjemne uczucie”.
DW / Iwona D. Metzner
red. odp. Barbara Cöllen