„Związkowa Stanowczość”. Rosyjskie manewry na Białorusi
10 lutego 2022Kryzys między Rosją a Zachodem w sprawie Ukrainy i bezpieczeństwa w Europie zaostrza się. Rosyjskie i białoruskie siły zbrojne rozpoczynają 10 lutego dziesięciodniowe manewry wojskowe na Białorusi. Ich nazwa „Związkowa Stanowczość” nawiązuje do „państwa związkowego” dwóch byłych republik radzieckich, które w 2021 roku uzgodniły ściślejszą integrację, w tym wojskową. Zachód obawia się jednak, że manewry te mogą posłużyć jako przykrywka dla inwazji na sąsiednią Ukrainę. Moskwa i Mińsk temu zaprzeczają.
Największe ruchy wojsk od zakończenia zimnej wojny
Wspólne manewry wojskowe Rosji i Białorusi nie należą do rzadkości. Zwykle ćwiczenia odbywają się wczesną jesienią i są ogłaszane z ponad półrocznym wyprzedzeniem. W tym przypadku jednak białoruski przywódca Aleksander Łukaszenka pod koniec 2021 roku jedynie zasugerował, że manewry będą miały miejsce. Oficjalny komunikat ze szczegółami pojawił się dopiero w połowie stycznia. Nic nie wiadomo o zwyczajowym zaproszeniu zagranicznych obserwatorów.
W tym samym czasie w całej Rosji odbywają się inne ćwiczenia wojskowe. Zaangażowane są również wojska strategiczne wyposażone w pociski nuklearne. Skala przemieszczeń wojsk jest jedną z największych od zakończenia zimnej wojny. Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu poinformował, że celem „Związkowej Stanowczości” jest „bezpieczeństwo militarne obu krajów i walka z terroryzmem”.
Czy obawy przed inwazją na Ukrainę są uzasadnione?
Czy manewry mogą doprowadzić do inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę? Takiego scenariusza obawiają się zachodnie stolice i nie wyklucza go Kijów. Wolfgang Richter, ekspert wojskowy z berlińskiej Fundacji Nauka i Polityka (SWP), uważa, że jest to raczej mało prawdopodobne. – W czasie napięć manewry wojskowe wysyłają sygnały polityczne – powiedział Richter w wywiadzie dla DW. – Może chodzić o kulisy zagrożenia – wyjaśnił. W obliczu obecnych wysiłków dyplomatycznych inwazja byłaby „kontrproduktywna” i wiązałaby się z wieloma zagrożeniami dla rosyjskiej armii – uważa Richter.
Manewry na pięciu poligonach wojskowych
Według rosyjskiego ministerstwa obrony manewry odbędą się na pięciu poligonach wojskowych, w większości położonych w zachodniej i południowo-zachodniej części Białorusi, niedaleko granicy z Polską i Ukrainą.
Nie wiadomo, ilu żołnierzy uczestniczy w ćwiczeniach. Artjom Schreibman z moskiewskiego Centrum Carnegie napisał w analizie, że „takiej liczby rosyjskich żołnierzy na białoruskiej ziemi nie było w całym okresie postsowieckim”. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg ocenił ich liczbę na ok. 30 tys. Minister obrony Rosji Szojgu powiedział, że liczebność wojsk nie przekracza limitu ustalonego w tzw. dokumencie wiedeńskim OBWE z 2011 roku. Niemniej jednak Rosja poinformowała swoich partnerów o manewrach. Zgodnie z dokumentem wiedeńskim granicą, od której należy zgłosić ćwiczenia, jest 9 tys. żołnierzy. Wolfgang Richter wyjaśnia, że rozbieżność ta może wynikać z faktu, że w dokumencie wiedeńskim uwzględnione są tylko oddziały wojskowe.
Do udziału w manewrach przewieziono na Białoruś wojsko i najnowocześniejszą technikę z Syberii i Dalekiego Wschodu. Potwierdzone zostały transfery myśliwców typu Suchoj SU-35, które należą do najlepszych w rosyjskich siłach powietrznych. W zestawie znajdują się również samoloty szturmowe SU-25SM, które służą jako wsparcie dla wojsk lądowych.
W ćwiczeniach biorą również udział najnowocześniejsze systemy obrony powietrznej. System obrony powietrznej S-400 o zasięgu do 400 kilometrów jest przeznaczony do zwalczania samolotów i rakiet, natomiast „Pantsir-S” jest przeznaczony na krótsze dystansy i mniejsze cele, takie jak drony. Ponadto, jak podaje NATO, na Białoruś przywieziono również systemy rakietowe „Iskander-M”. Rosja oficjalnie tego nie potwierdziła. Rosyjskie źródła donoszą ponadto o przerzucaniu na Białoruś spadochroniarzy, marynarzy i artylerzystów. Ekspert SWP Wolfgang Richter mówi o „ćwiczeniach na pełną skalę, gdzie można przećwiczyć wszystkie możliwości, od obrony po kontratak”.
Czy w manewrach uczestniczą oddziały z bronią jądrową?
Nie wiadomo, czy w manewrach wezmą udział wojska z bronią jądrową. Według rosyjskiego ministerstwa obrony na krótko przed rozpoczęciem ćwiczeń przestrzeń nad Białorusią patrolowały rosyjskie strategiczne bombowce średniego zasięgu typu Tupolew Tu-22M3. Wolfgang Richter nie widzi w takich lotach patrolowych nic nadzwyczajnego. – USA też tak robią, to są sygnały polityczne – mówi. W normalnych warunkach takie loty odbywają się bez pocisków atomowych.
Teoretycznie rakiety Iskander-M mogą być również uzbrojone w broń jądrową. Richter zwraca uwagę, że do tej pory rakiety te były w Rosji uzbrajane głównie w broń konwencjonalną.
Co się stanie z wojskami rosyjskimi po zakończeniu ćwiczeń?
Białoruski sztab generalny zapowiedział, że po zakończeniu manewrów rosyjski personel wojskowy opuści kraj. Potwierdził to rzecznik prasowy prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow. – Wojska wrócą do swoich baz – powiedział. Nie wiadomo, czy dotyczy to również przywiezionego sprzętu wojennego. Rządzący Białorusią Łukaszenka powiedział wcześniej, że jego kraj chciałby otrzymać od Rosji najnowocześniejszą broń, w tym systemy obrony powietrznej S-400.