Młodzież z Niemiec po raz pierwszy na Marszu Żywych
5 maja 2019Na pozostałościach fundamentów zniszczonych podziemnych komór gazowych Birkenau siedzi grupka nastolatek z dwójką opiekunów. Wszyscy są ubrani niemal jednakowo – w błękitne kurtki z napisem „International March of the Living”. Na niebieskich plecakach i kurtkach mają przypięte odznaki z napisem „Morah 2019”. MoRaH to działająca w Austrii organizacja żydowska, która od 14 lat w ramach Europejskiego Marszu Żywych zajmuje się wyjazdami młodzieży austriackiej do byłego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau.
W tym roku MoRAH po raz pierwszy współorganizowała przyjazd młodzieży niemieckiej. – To niezwykle przełomowy moment, nie tylko dla Niemców ale i dla naszej organizacji – mówi Philip Doczi, przewodniczący MoRaH.
Grupa dwustu uczniów, nauczycieli i opiekunów przyjechała do Oświęcimia z Oranienburga, pod Berlinem. Zobaczyć obóz zagłady, w którym w ciągu zaledwie pięciu lat istnienia, Niemcy zamordowali 1-1,5 mln ludzi. Pomysłodawcą wyjazdu do Auschwitz jest Alexander Laesicke, burmistrz Oranienburga.
Trudna lekcja historii?
Na ogromnej scenie, do której wiodą stare tory kolejowe, między ruinami krematoriów i tych budynków Birkenau, których wycofujący się Niemcy nie zdołali zniszczyć, odbywa się koncert upamiętniający ofiary. Przemawiają ocaleni z zagłady Żydzi, przedstawiciele organizacji żydowskich i izraelskich. W tym Marszu Żywych po raz pierwszy uczestniczą delegacje z Bułgarii i z Grecji. Tej ostatniej przewodzi patriarcha Bartłomiej. Ma być wyjątkowo.
Wszystko jest transmitowane na trzech ogromnych telebimach. Dla nieznających języka hebrajskiego są napisy w języku angielskim. Ale z miejsca, gdzie stoją młodzi Niemcy, napisów nie widać. Nie wszyscy uczniowie i nauczyciele znają angielski.
Młodzieży niemieckiej towarzyszy pastor Christian Reich z Georg-Mendheim-Oberstufenzentrum w Oranienburgu. To jego pierwsza wizyta w Auschwitz-Birkenau. – Wstrząsające przeżycie, także dla dorosłych – mówi. Na Marszu Żywych mało kto wie o obecności Niemców. Na tablicach informacyjnych ustawionych wzdłuż rampy w KL Birkenau, Niemcy nie zostali wymienieni jako uczestnicy. Ale jest Austria.
W przeciwieństwie do swoich austriackich kolegów, którzy czują się dość swobodnie, młodzi Niemcy sprawiają wrażenie wyalienowanych. Nie wydają się uczestniczyć w uroczystości. Wzrok mają wbity w ziemię. Organizatorzy nie pozwolili prasie na wywiady z niemiecką młodzieżą, ale pastor Reich mówi za nich. Krytykuje program wizyty. – Pracuję z tą młodzieżą, znam ich potrzeby. Próba realizowania tak poważnego programu w tak krótkim czasie jest dla nich zbyt dużym obciążeniem emocjonalnym – twierdzi. Na pytanie, czy do wizyty w Auschwitz byli przygotowywani na miejscu, Reich zaprzecza. Wypowiedzi pastora Reicha wzbudzają ciekawość młodzieży. Niektóre z nastolatek nieśmiało przytakują.
Inaczej do programu edukacyjnego w Auschwitz przygotowywani są Austriacy. Olga Koller – nauczycielka z wiedeńskiego liceum Theresianum – tłumaczy, że jeszcze przed wyjazdem odbywają się specjalne „szkolenia przygotowywacze” dla chętnych uczniów. Austriaccy pedagodzy podkreślają, że jest to wyjazd dobrowolny.
Niemiecki problem z Holokaustem?
Uczniowie z Wiednia są inni od swoich niemieckich rówieśników. Są bardziej śmiali, nie boją się odpowiadać na trudne pytania. Na przykład te o odpowiedzialności, o przeszłości. Mówią wprost o swoich uczuciach, których doznali widząc zebrane w gablotach włosy, ubranka dziecięce... Zdają sobie sprawę z tego co kilkadziesiąt lat temu działo się na rampie, po której dzisiaj odwiedzający obóz raczej beztrosko spacerują. Jeden z uczniów zauważa, że nigdzie nie widać austriackiej flagi. – Austriacką można pokazać, ale niemiecką? To byłoby komiczne – przyznaje.
Michel Gurari jest koordynatorem Europejskiego Marszu Żywych (European March of the Living, EMOTL), organizacji odpowiedzialnej za walkę z antysemityzmem w Europie. Gurari opowiada o potrzebie podejmowania działań na rzecz edukowania młodych ludzi o Zagładzie. – Nauka o Zagładzie i walka z antysemityzmem zostały zainicjowane przez Komisję Europejską. Unia Europejska aktywnie włącza się w walkę z antysemityzmem i bardzo aktywnie monitoruje zaangażowanie placówek edukacyjnych w państwach członkowskich – tłumaczy.
Ale Gurari nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego dopiero w tym roku młodzież niemiecka przyjechała do Auschwitz, skoro Europejski Marsz Żywych odbył się już po raz 31. I czy Niemcy mają problem z nauczaniem o Holokauście?
Badania, które w 2017 roku przeprowadził wśród niemieckiej młodzieży Instytut Koerbera, wykazały, że prawie 40 proc. z nich nie wie czym był Holokaust, zaś 47 proc. nigdy nie słyszało o obozie zagłady, w którym w latach 1941- 1945 zamordowano ponad milion ludzi. W badaniu, eksperci Instytutu skrytykowali program nauki historii w niemieckich szkołach. W niektórych landach, historia nie jest wykładana jako osobny przedmiot.
- Stopniowo staramy się kształtować inną świadomość – mówi Gurari. – Podczas wykładów nie rozmawiamy o „niemieckiej winie za obozy”. Nie ma sensu obwiniać niemieckiej młodzieży o to, co w Auschwitz robiły poprzednie pokolenia – dodaje. Ale odpowiedzialności za te czyny muszą się nauczyć. – Młodzież powinna zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństwa jakie niesie ze sobą antysemityzm – stwierdza Gurari. – Dzisiaj to nie tylko Auschwitz, ale też zamachy na żydowskie społeczności w Brukseli, Pittsburgu czy San Diego.
Zarówno Gurari, jak i Doczi kilkakrotnie podkreślali rangę wydarzenia, którą nadała obecność światowych liderów, m.in. premier Rumunii Viorici Dăncili, oficjalnej delegacji z Bułgarii albo ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher. Nie było jednak niemieckiego ambasadora.
Mieszkańcy Oświęcimia byli zdziwieni, że niemiecka młodzież przyjechała na Marsz Żywych po raz pierwszy. Jedna z miejscowych kobiet pokazuje palcem na budynki przy Rynku Głównym. – Podczas wojny prawie wszystkie piwnice w tych kamienicach przebudowano na kryjówki dla Żydów. Ilu Polaków zginęło. Niemcy powinni przyjechać również do nas – mówi.