Dzieci migrantów wpłyną trwale na zmianę systemu edukacji
22 lutego 2016Przy stoiskach z pomocami do nauki języka niemieckiego na Międzynarodowych Targach Edukacji Didacta w Kolonii panuje tłok i ścisk. Wielu nauczycieli rozgląda się pilnie za podręcznikami, które mogłyby pomóc w lekcjach z dziećmi uchodźców wojennych oraz migrantów. Jedną z nich jest Gwendolyn Dembowsky, która prowadzi zajęcia w Szkole Realnej w Ratingen w klasie, do której chodzi 21 migranckich dzieci w wieku od 10 do 16 lat. Jedne z nich posiadają sporo doświadczeń szkolnych, inne z kolei nie potrafią ani pisać, ani czytać. Podobne problemy jak Gwendolyn Dembowsky ma obecnie sporo nauczycieli w Niemczech. Według aktualnych szacunków do Niemiec dotrze w br. 300 tys. dzieci uchodźców.
Nauczycielom w szkołach i przedszkolach chodzi w pierwszym rzędzie o to, by obok języka niemieckiego uczyć dzieci także rzeczy praktycznych. – Na przykład, że tylko podczas przerwy idzie się do toalety – tłumaczy Gwendolyn Dembowsky. W szkole, w której prowadzi zajęcia, na 270 uczniów przypada 40 pochodzących z innych krajów i nie pozostaje to bez wpływu na przebieg lekcji.
Ekstremalna sytuacja
Podobne doświadczenia zebrała też Daniela Neuhaus, ucząca w jednym z gimnazjów pod Kolonią. – Każde dziecko jest inne, jedno zna angielski, inne niemiecki, a jeszcze inne żadnego z tych języków – tłumaczy. Wielu dzieciom brakuje podstawowej wiedzy.
Matematyk Michael Hening prowadzi w Szkole Zbiorczej (Gesammtschule) w Dolnej Saksonii klasę, w której są niemal wyłącznie dzieci migrantów. Właściwie powinny one obok 15 godzin języka niemieckiego tygodniowo mieć także 5 godzin matematyki. Ale, jak mówi Hening, „nie jest to możliwe”, bo najpierw trzeba zobaczyć, co te dzieci potrafią. Matematyk przyznaje że w ciągu 43 lat pracy jako nauczyciel nigdy nie przeżył czegoś podobnego.
Koncepcje podane w wątpliwość
Wysoka liczba migranckich dzieci jest dla wielu niemieckich nauczycieli wielkim wyzwaniem. Dlatego temat ten stał się jednym z punktów ciężkości Międzynarodowych Targów Edukacji Didacta w Kolonii. Liczbę odwiedzających organizatorzy szacowali na około 100 tys.
Niemiecki Związek Didacta, tzw. związek gospodarki oświatowej jest jednym z podmiotów organizujących kolońskie targi. Jego prezes Wassilios Fthenakis domaga się opracowania nowych koncepcji nauczania. Jego zdaniem nie należy kłaść nacisku wyłącznie na naukę języka niemieckiego. Koniecznie trzeba też przy pomocy rodzimego języka oraz kultury wzmocnić u migranckich dzieci ich poczucie wartości. Decydującą rolę odgrywają w tym przypadu nowe technologie, gdyż wielu migrantów posiada smartfony. - Przesłanie targów w Kolonii jest jednoznaczne, naszym zadaniem jest sprawdzenie dotychczasowych koncepcji i opracowanie nowych – powiedział Wassilios Fthenakis.
Norbert Hocke ze Związku Zawodowego ds. Edukacji i Nauki (GEW) spodziewa się, że dzieci migrantów wpłyną trwale na zmianę systemu edukacji w Niemczech. – Nie jesteśmy w stanie rozwiązać problemu, jeśli nie uwolnimy się od dotychczasowych sztywnych metod nauczania – stwierdził Hocke. W jego opinii nie wystarczy obecnie otwarcie książki i przygotowanie klasówki. Napomina podobnie jak Wassilios Fthenakis, że trzeba się też przyjrzeć planom lekcji”.
Związek Zawodowy ds. Edukacji i Nauki domaga się, by obok nauczycieli pojawili się w szkołach także pomocnicy, którzy by wspólnie z nauczycielami pracowali nad integracją dzieci i młodzieży. - Nie wystarczy tylko stwierdzić, że potrzebujemy 25 tys. nowych nauczycieli - zaznaczył Hocke.
Nauka w formie zabawy
Wydawnictwa szkolne dostosowując się do nowych wyzwań i oczekiwań opracowały bogaty zestaw materiałów do nauczania. – Zatroszczyliśmy się o to, by przygotować nauczycieli – poinformował Klaus Holloch z wydawnictwa Cornelsen Verlag. Wielu z nich nie miało dotąd żadnego doświadczenia w klasach z dziećmi migrantów. W materiałach szkolnych pojawił się obecnie nowy trend polegający na nauce w formie zabawy. Nie wszystkim nauczycielom odpowiada taka metoda. Gwendolyn Dembowsky uskarża się, że przy zbyt dziecinnych, zabawowo opracowanych materiałach wielu starszych uczniów przestaje uważać. Natomiast nauczyciel matematyki Michael Hening podkreśla z rozczarowaniem, że brak jest specjalnych podręczników dla migranckich dzieci.
Obowiązek szkolny do 25. roku życia
Trwającą właśnie dyskusję na temat polityki wobec migrantów śledzą również nauczyciele i eksperci ds. edukacji szkolnej. Sceptycznie podchodzą oni do proponowanego przez CDU rozszerzenia obowiązku szkolnego do 25 roku życia dla tych migrantów, którzy w wieku 18 lat nie zdołali ukończyć szkoły. W opinii matematyka Heninga starsze dzieci migrantów powinny raczej pomyśleć o kształceniu zawodowym. Jednak zdaniem szefa Związku Zawodowego ds. Edukacji i Nauki (GEW) Norberta Hocke, szczególnie młodzi migranci przybyli bez opieki dorosłych powinni otrzymać szansę na otrzymanie dyplomu ukończenia szkoły. Ale co do jednego wszystkie strony są zgodne, że aby dzieci migrantów mogły się odpowiednio zintegrować, jest jeszcze wiele do zrobienia.
Eksperci są też zgodni, że dzieci migrantów są bardzo zmotywowane do nauki. - Ma się wrażenie, że cieszą się, że są w szkole - mówi Daniela Neuhaus. - Praca z tymi dziećmi sprawia ogromną radość - zaznacza Michael Henning.
Helena Baers / Aleksandra Jarecka