Francja: Za i przeciw restrykcjom w obliczu koronawirusa
10 października 2020Dylemat - zdrowie czy ekonomia skutecznie podzielił społeczeństwo francuskie. Połowa ankietowanych uważa, że należy przede wszystkim zrobić wszystko by zahamować falę epidemii nawet jeśli odbije się to negatywnie na ekonomii kraju i na zatrudnieniu. Jednak niemal także połowa, bo 49 procent o to zapytanych jest zdania, że priorytetem jest ożywienie gospodarki francuskiej, która bardzo boleśnie odczuwa skutki pierwszej fali epidemii i teraz jej nawrotu. Zdaniem tej drugiej grupy należy dążyć do tego za wszelką cenę, nawet kosztem tego, że koronawirus będzie się coraz bardziej rozprzestrzeniał. Z czym w tej chwili Francja ma do czynienia. Najnowsze statystyki mówią o ponad 20 tysiącach zakażeń w ciągu doby. Za aspektem zdrowotno-sanitarnym polityki władz opowiadają się przede wszystkim młodzi ludzie i ci w starszym wieku. Dla pozostałych priorytetem jest ożywienie gospodarki.
Wolność i lęk
Nie da się ukryć, iż w społeczeństwie francuskim coraz silniejsze są obawy przed drugim uderzeniem koronawirusa. To tłumaczy kolejne dane, jakie udało się uzyskać we wspomnianym sondażu. Zdecydowana większość, bo trzy czwarte ankietowanych obywatelek i obywateli Francji, zgadza się na ograniczenie ich swobód, na przykład poruszania się, czy dostępu do instytucji publicznych jeśli to byłoby gwarancją skutecznego powstrzymania epidemii. Przeciwnikami wprowadzania ograniczeń są przede wszystkim sympatycy populistycznej partii lewicowej Jean-Luca Melenchona, chociaż i wśród nich 61 procent o to zapytanych skłania się ku nowym rygorom w imię walki z epidemią. Z kolei aż 92 procent zwolenników rządzącej większości prezydenta Emmanuela Macrona uważa, że jeśli względy sanitarno-epidemiologiczne to nakazują to należy zaostrzyć przepisy. 66 procent osób gotowych jest ograniczyć swoje życie towarzyskie i kontakty społeczne, a to, biorąc pod uwagę niezwykle ekstrawertyczny charakter społeczeństwa francuskiego, jest ogromnym wyrzeczeniem. Mniej niż jedna czwarta wszystkich ankietowanych sprzeciwia się ograniczeniu ich swobód nawet wtedy, gdyby umożliwiło to okiełznanie koronawirusa. Bernard Sananes, dyrektor naczelny ośrodka badania opinii publicznej Elabe wyjaśnia, że „Francuzi są historycznie rzecz biorąc niezwykle przyzwyczajeni do swobód obywatelskich. Jednak mimo tego zdecydują się na restrykcje o ile będą w tym widzieli skuteczną formę walki z epidemią.”
Gospodarka dogorywa
Turystyka, przemysł motoryzacyjny i aeronautyczny, restauracje i hotele – przeżywają niemal od początku 2020 roku ciężkie chwile tracąc w sumie miliardy euro. 58 procent Francuzów jest zdania, że pomoc tym najbardziej dotkniętym skutkami koronawirusa i kwarantanny sektorom, jest niezbędna, nawet kosztem jeszcze większego zadłużenia skarbu państwa, które w tej chwili przekroczyło już dwa i pół biliona euro. Niemniej 41 procent jest przeciwnego zdania. Uważają oni, że okiełznanie długu jest konieczne nawet jeśli odbędzie się to kosztem zmniejszenia pomocy finansowej poszkodowanym. W tym przypadku rozdźwięk społeczny jest widoczny jak na dłoni. Ci, którzy są za pomocą, to przede wszystkim ludzie o lewicowych poglądach, ci którzy są za nałożeniem cugli na zadłużenie – to głównie wyborcy o poglądach prawicowych. Bernard Sananes jest zdania, że takie podziały mogą władze „przyprawić o ból głowy, bo osiągnięcie konsensusu w tym przypadku jest sprawą niezmiernie skomplikowaną.”
Nowi na „czerwonej liście”
Po Marsylii, Aix-en-Provence, Paryżu i Gwadelupie, teraz także Lille, Lyon, Grenoble i Saint-Etienne wprowadzają obostrzenia dotyczące życia publicznego. W tych miejscowościach sytuacja pod względem epidemiologicznym stała się krytyczna. W Grenoble szpitale pękają w szwach. W stolicy chorzy w ciężkim stanie zajmują połowę łóżek na oddziałach intensywnej terapii. Na liście miast zagrożonych gwałtownym wzrostem zachorowań pojawiają się nowe – to stolica Burgundii Dijon i Clermont-Ferrand w Masywie Centralnym. Minister zdrowia Olivier Veran ma nie tylko złe wieści. Przedstawiając cotygodniowy raport na temat rozwoju epidemii stwierdził, że Nievre i Bretania opuściły strefę wzmożonego alarmu, a sytuacja ulega poprawie w Bordeaux, Nicei , Rennes oraz w Marsylii- Aix-en-Provence, które były pierwszymi miastami Francji gdzie pozamykano bary, kafejki i restauracje co wzbudziło ogromne protesty miejscowej ludności i tamtejszych władz. Minister Olivier Veran zapewnił, że restrykcje jakie zostały wprowadzone, acz bardzo uciążliwe dla społeczeństwa to jednak przynoszą spodziewane efekty. Groźba epidemii jest wciąż realna stąd apele o zachowanie przepisowej odległości, stosowanie środków dezynfekujących i noszenie maseczek – także na ulicy.