Grecja: Talerz pełen człowieczeństwa
20 czerwca 2015Giorgos Mellios kroczy po Placu Monastiraki w Atenach i uśmiecha się od ucha do ucha. – Zawsze jestem pierwszy w kolejce po obiad – chwali się i pokazuje w ręku plastikowy talerz. Na talerzu parujący makaron z sosem pomidorowym, dzieło Kostasa, przyjaciela Melliosa. Kuchnia rozlokowała się pod chmurką, na jednym z najbardziej obleganych przez turystów placów ateńskiej starówki.
„Jedzenie dla wszystkich. Bezpłatne“, głosi plakat rozstawiony koło mobilnej garkuchni Kostasa. Giorgos Mellios siada na ławce. Makaron jest jeszcze za gorący, tłumaczy. – Tak, tak, kryzys złapał mnie bardziej dotkliwie niż innych – kiwa głową 69-latek z gęstą, siwą brodą. – Pracowałem swego czasu za granicą i potem otworzyłem w Atenach mały sklep. Ale przyszedł kryzys, przed trzema laty musiałem zamknąć sklepik, dzisiaj nie mam już nawet mieszkania – opowiada.
Czekając na emeryturę
Ale czy 69-latek nie powinien pobierać już emerytury? – Nie, w tej chwili nie mam żadnych dochodów – mówi Giorgos. – Czekam na zatwierdzenie mojego wniosku emerytalnego. Jak długo będę musiał jeszcze czekać, nie mam pojęcia – dodaje.
Dopóki Giorgos nie dostanie emerytury, nie ma z czego zapłacić czynszu, nie ma grosza nawet na kupno podstawowych środków żywnościowych. – Na szczęście mam łóżko w schronisku „Lekarzy świata” – wyjaśnia.
Łóżko i pomoc medyczna
“Lekarze świata“, międzynarodowa organizacja non-profit pomaga ludziom na całym świecie, także w Grecji. Udziela pomocy medycznej wszystkim tym, którzy nie mogą sobie pozwolić na wizytę ani u lekarza, ani w szpitalu. Kiedyś tam nie mieli już pieniędzy na opłacanie składek na ubezpieczenie zdrowotne i wylecieli z państwowego systemu leczenia. Jako pacjenci „Lekarzy świata” nie muszą płacić za wizyty, klinika dysponuje też paroma łóżkami dla bezdomnych.
Giorgos macza w sosie kawałek chleba. Odprężony, je swój obiad. Sto takich porcji rozdzielił tego dnia na Placu Monastiraki jego przyjaciel Kostas. Makaron, sos, gaz do kochera – wszystko dostał w darze od mieszkańców, Ateńczyków, których kryzys nie dotknął tak boleśnie jak Giorgosa. Dla niego ten wspólny obiad z plastikowego talerza daje mu odrobinę poczucia bezpieczeństwa. – Czasami pomagam przy gotowaniu, jesteśmy wszyscy przyjaciółmi a jedzenie jest pyszne – mówi i znowu szeroko się uśmiecha.
tagesschau.de / Elżbieta Stasik